Agnieszka Kowalska, Dom Spotkań z Historią, Maria Piechotka, Kazimierz Piechotka, Sławek Biegański

Po prezenty do Domu Spotkań z Historią

Prezent. Słowo, którego unikam. Nic bardziej stereotypowego niż pisanie o prezentach na “Święta”. Dla melancholika Celan, a dla ekstrawertyka hmm… Zyta Rudzka? Coś dla feministki i osoby queerowej? Dla dziadka lubiącego poczytać o panu na H.?

Miejsc z prezentownikami jest w sieci sporo, nie muszę własnej kuwety w nie zamieniać. Ale co roku robię wyjątek dla jednej instytucji, której książki cechuje niezwykła jakość wydawnicza, ciekawa forma i fascynująca treść. To - jak pewnie zauważyliście po ilustracji - Dom Spotkań z Historią. Warszawska instytucja, gdzie można rzeczywiście spotkać się z historią - przez wystawy, spotkania, publikacje. Dlatego jeśli jesteście ze stolicy lub okolic i zastanawiacie się, gdzie znajdziecie niebanalne prezenty - warto wpaść na Karową.

Wow. Udało mi się użyć frazy “niebanalne prezenty”. Kariera w copyrajtingu się otwiera… Już wiecie dlaczego słowa “prezenty” nie lubię. Pisząc o nich, trudno wyjść poza frazy o tombakowym uroku.

Co w tym roku znajdziecie w DSH? Największy mój entuzjazm wzbudził album “Ostrzej widzieć. Fotoreportaż w “itd” 1960-1990”. Brzmi trochę naukowo, ale to zbiór niesamowitych zdjęć, z których słynął ten wydawany w przeszłej epoce studencki tygodnik. Krzysztof Wójcik we wstępie do albumu przypomina postać Sławka Biegańskiego (tak naprawdę to miał na imię Bogusław), charyzmatycznego fotografa, który był jednym z najważniejszych twórców związanych z tygodnikiem. To jego zdjęcie pojawiło się na okładce pierwszego numeru “itd”. Przedstawiało Mieczysława Kalenika, odtwórcę roli Zbyszka z Bogdańca w filmie Forda. "itd" zaczęło ukazywać się miesiąc po premierze "Krzyżaków, ale portret wykonany przez Biegańskiego nie jest próbą zbliżenia się do postaci filmowej. Kalenik na okładce "itd" to stylowo ubrany, smutny mężczyzna o niezwykle plastycznej twarzy (te powieki!). Biegański był jednym z najważniejszych fotografów pisma, ale nie jedynym.

Album otwiera fotoreportaż Jana Michlewskiego, “Przed potopem” poświęcony mieszkańcom podkarpackiej wsi Solina, która w 1967 roku została zalana w związku z budowaną tamą. Przymusowo wysiedlono 3 tysiące mieszkańców. Fotografie Michlewskiego przedstawiają ludzi, którzy choć zajmują się codziennością, to eksodus jest wpisany niemal w każdą czynność. Fantastyczne, filmowe kadry są dla Michlewskiego bardzo charakterystyczne, a najbardziej można je docenić w fotoreportażu “Ekspresem do Duszatyna” poświęconym kolejce wąskotorowej. Wijący się pociąg, stłoczeni podróżni, kontrasty. Jak zawsze wrażenie robią również kolorowe fotografie z PRL-u, przypominające o tym, że wcale nie było to taki buro-szare czasy, jak się niektórym wydaje. “Polska wojewódzka: Konin” Krzysztofa Barańskiego z 1975 roku pokazuje kraj gierkowskiego cudu - samochody, motory, kawiarnie, nowe meble.

Doskonały jest kultowy już dzisiaj fotoreportaż Witolda Kulińskiego o pewnych ludziach spędzających czas pod Częstochową. Ot, “Zlot”. W tekście i opisach ani razu nie pada słowo “hippisi” i pewnie trochę dzięki temu, dostajemy fantastyczne zdjęcia ówczesnej polskiej kontrkultury. Zlot odbywał się w czasie finału sezonu pielgrzymkowego, co trochę mnie bawi, a trochę przeraża. Fantastyczny album nie tylko dla mieszkańców stolicy, czy osób chcących powspominać. Ja nic nie pamiętam i też się dobrze bawiłem.

Agnieszka Kowalska to osoba, którą zawsze podziwiałem za niezależność w wyborze ścieżek, którymi podąża. Bo ona lubi chaszcze. Autorka słynnych przewodników “Zrób to w Warszawie!” i “Letniska. Przewodnika po linii otwockiej” w “Zielonej Warszawie” udowadnia, że stolica jest miastem bardzo zielonym, tylko czasem trzeba zmienić perspektywę, z jakiej na nią patrzymy. Ta “pochwała miejskiej włóczęgi” ma swojego patrona, którym jest oczywiście Miron Białoszewski, człowiek lubiący iść “na skrót łączką”. Dzisiaj czasy się zmieniły - zamiast przejść podziemnych, powstają zebry, zamiast betonować miasto częściej wybiera się nowe nasadzenia, a warszawska miejska zieleń potrafi zachwycić kompozycjami i kolorami.

Co znajdziecie w przewodniku? Sugestie i inspiracje. Jedną z fascynacji, które z Kowalską podzielam jest nieprofesjonalna architektura działkowa. Nieopodal domu mam pewne ogródki działkowe, gdzie można znaleźć jeszcze przedwojenne konstrukcje, mikrodworki z kolumienkami, budynki konstruowane z wyszperanych części, ale też nowoczesne, przeszklone domki. Spacer wśród zieleni, czy, jak dzisiaj - w śniegu - po ogródkach działkowych to niesamowita rozrywka. Na szczęście pomysł pt. “może bym sobie kupił ogródek” już mi dawno minął, nie odnajduję się w uprawie kaktusa, a co dopiero w bardziej skomplikowanych zdaniach.

Kowalska zaprasza nas na Bródno, do śródmiejskich parków, na plażę, ale pokazuje też tych, którzy zajmują się stołeczną zielenią - od jej architektów i architektek, po osoby, które zajmują się tym tematem w swoich artystycznych działaniach. Osobiście jestem fanem projektu Diany Lelonek “Centrum dla żywych rzeczy”, która wyszukuje przedmioty codziennego użytku obrośnięte przez roślinność. Fotografie z tego cyklu przypominają nam nie tylko, że jesteśmy okropnymi szkodnikami, ale też dają nadzieję - że może chociaż porosty przetrwają. Przewodnik Kowalskiej również daje nadzieję - na to, że możemy wyjść na miasto i przyjrzeć mu się inaczej niż do tej pory. Fantastyczny zbiór inspiracji dla tych, co lubię czasem się pobrudzić.

Dla osób pasjonujących się architekturą są w DSH “Wspomnienia architektów”, czyli opowieść Marii i Kazimierza Piechotków, których autorstwa są niektóre warszawskie blokowiska, m.in. na Bielanach. Piechotkowie są również autorami wielu książek na temat architektury żydowskiej na terenach Polski, takich jak „Bramy nieba”, czy “Krajobraz z menorą”. Jak to wszystko łączy się w dwóch żywotach? Zamierzam przeczytać w przerwie świątecznej.

Prezentownik mocno warszawski, ale książki nie tylko dla mieszkańców stolicy. A jakie macie pomysły na prezenty? Ja co roku ułatwiam sobie zadanie - kupuję jeden tytuł w kilkunastu egzemplarzach i rozdaję. Na szczęście nikt nie oczekuje ode mnie innych prezentów.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Erna Eltzner to bohaterka powieści jakiej autorki (podaj nazwisko)