Lokator, buforowanie, Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, Eliza Kącka
[BUFOROWANIE] Eliza Kącka, "Strefa zgniotu"
Na dobrą noc fragmencik ze "Strefy zgniotu" Elizy Kąckiej dla wszystkich fanów Tkaczyszyna-Dyckiego i - oczywiście - autorki.
Na dobrą noc fragmencik ze "Strefy zgniotu" Elizy Kąckiej dla wszystkich fanów Tkaczyszyna-Dyckiego i - oczywiście - autorki.
Pisanie krytycznych recenzji i udzielanie się w streamie komentarzy jest czynnością potwornie wyjaławiającą. Na szczęście po tym wszystkim jest czas na lekturę choć kilku wierszy. Nie muszą być radosne. Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki dzisiaj dla mnie. I dla Państwa.
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki w najnowszym "Helikopterze":
Długa lista nieprzyjaciół
oto imiona moich podstępnych
nieprzyjaciół (Ketrel i Fluanxol
Pernazyna i Trittico) którzy
odebrali mi wszystko co miałem
Fluanxol zanim się spostrzegłem
odebrał mi przeszłość
przy pierwszym pocałunku i Ketrel
zanim się od niego uwolniłem
zniszczył moje jutro i już przy pierwszym
pocałunku domagał się uległości
---
Tu wszystkie wiersze Tkaczyszyna-Dyckiego z tego numeru "Helikopteru"
Rano pisałem o różnych celach czytania i spotkaniach możliwych dzięki literaturze, zatem czas na wiersz Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, w którym podmiot sam siebie ujawnia.
Hanna Łupińska zadaje zarówno tym najmłodszym, jak i starszym, pytania na które nigdy nie znajdziemy jednej, właściwej odpowiedzi. “Co oznacza być wolnym?”, jak te, na które odpowiedzi są znane: “Dlaczego niektóre drzewa rozbierają się na zimę”. Jest tu też pytanie kluczowe dla sytuacji, w której się znajdujemy, czyli :”Czy co roku przychodzi ta sama wiosna?”. Wspólne filozofowanie w towarzystwie pięknych, minimalistycznych ale też wieloznacznych i niezwykle plastycznych mimo abstrakcyjnej formy, rysunków z pewnością może być dobrym pomysłem na spędzenie Światowego Dnia Książki z...
Szlachcic polski, Dycki "jest li tylko Dyciem". A trup jest Trupski. Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki z tomu "Dzieje rodzin polskich" dla Państwa.
Na noc mam dla Was oczywiście nocno-poranną historię od Tkaczyszyna-Dyckiego, która jest taka trochę jak z Witkowskiego, a trochę jednak metafizyczna.
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)
Znowu wracam do Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, tym razem z wstrząsającym wierszem pochodzącym pierwotnie z tomu "Nenia i inne wiersze", a przedrukowanym w "Dezorientacjach. Antologii polskiej literatury queer", która już niedługo ukaże się nakładem Krytyki Politycznej. Czytam ją na wyrywki - to około 900 stron - i fascynuje mnie ogrom pracy jaki włożyli w nią Błażej Warkocki, Alessandro Amenta i Tomasz Kaliściak. Wiele odkryć przed osobami, w których ręce trafi ta wspaniała książka. A kiedy premiera? Chyba właśnie "idzie do druku", wiec pewnie pod koniec stycznia. Ale wydawnictwo...
Dzisiaj później niż zazwyczaj, ale taki mi się Tkaczyszyn-Dycki przypałętał. Każdego z nas kiedyś skreślą. Przynajmniej to da się przewidzieć.