Czarne, Kacper Pobłocki

[RECENZJA] Kacper Pobłocki, "Chamstwo"

Pobłocki w "Chamstwie" pisze z dezynwolturą, emocjonalnie i dramatycznie łącząc eseistyczny i polemiczny zapał z niezwykle ciekawą propozycją redefinicji podstaw naszej kultury i historii. Budzi kontrowersje i oskarża (nie)świętych, a wszystko po to, byśmy spróbowali spojrzeć inaczej na samych siebie. Świetna literacko, intrygująca książka.

---

Tadeusz wczesną porą, jeszcze przed wschodem słońca ruszył na łowy. Ubrał się w strój myśliwski, wziął psa i ruszył nad jezioro. Pies szczeknął. Ulana krzyknęła. Żona garncarza, “prosta wieśniaczka” wyróżniała się urodą. Nad jezioro wybrała się, by zaczerpnąć wody. Ucieka przed próbującym z nią rozmawiać paniczem. I choć Tadeusz “nigdy po wsi nie chodził”, rusza tropem Ulany. “Biedna kobieta zrozumiała wszystko, zadrżała i milcząc czekała”. Panicz próbuje ją przekonać do dworskiej służby, ale na próżno. “Nieraz słyszałam, jak mówili, i widziałam jak kochali po pańsku” - mówi Ulana. Kończy się to zawsze niewesoło, dodaje.

Ulana ulegnie, jej mąż popełni samobójstwo, a panicz ucieknie. Po tym jak wróci z klasowo odpowiedniejszą dla siebie żoną, zhańbiona Ulana popełni samobójstwo. Historia opowiedziana przez Kraszewskiego nie jest fantastyką, a zapewne całkiem dosłownym opisem zwyczajów. Autor “Starej Baśni” był takim XIX-wiecznym Remigiuszem Mrozem - autorem nadzwyczaj literacko płodnym, często niewybitnym, ale niezwykle poczytnym. Ulana budziła współczucie, a opowieść o niej łączyła fantazja czysto erotyczne z wiejską sielanką i moralizatorską przypowieścią. Kacper Pobłocki w “Chamstwie” przytacza ją jako jedno z wielu świadectw przemocy seksualnej, którą wypełnione było życie pańszczyźniaków i ich potomków. Przypomina fantazje Malinowskiego o seksie z chłopką, dokłada do tego mazurską przyśpiewkę o dziewce idącej po wodę. “Naszed ci ją z dala pan / i stłukł ci jej dzban”. Sprośne ludowe piosenki kanalizowały w sobie strach przed przemocą, sprowadzając ją do żartu czy sprośności jednocześnie wciąż są przypomnieniem i nauką dla kobiet. “Mówili o nich dusze, tak jakby ciał nie miały. Ale to właśnie o ciała chodziło”, pisze Pobłocki. Dla mnie to jeden z najciekawszych fragmentów tej świetnie napisanej książki.

Pobłocki pisze z dezynwolturą, pozwalając sobie na momenty poetyckie, angażujące emocjonalnie, wciągając w swoją wizję historii Polszczy i Polski. “Polszcza”, bo "polszczyzna". “Świat Polszczy był światem na wskroś ludzkim; od ludzi pochodziło jego całe dobro i całe zło" pisze Pobłocki w kluczowym dla "Chamstwa", rozdziale "Chwasty". Pisze w nim o tym, że arbitralność przemocy, poczucie nieprzewidywalności chłopskiego losu uruchomiło powszechność myślenia magicznego. Próba "zrozumienia realności tego, co nieprawdopodobne", uzgodnienie świata, wyjaśnienie dla dysonansu poznawczego człowieka stoi za chłopskim myśleniem o świecie. To myślenie odnaleźć można w opowieściach, które nie mają jednego autora, "istnieją niezależnie od ciała, które je sobie przywłaszcza". Ich rozpoznawanie po latach jest równie istotne, a na pewno ciekawsze i wiele więcej wnoszące do naszej indywidualnej świadomości niż próby ujęcia historii świata w statystykę i wykres. O to upomina się Pobłocki.

“Chamstwo” poszerza pole widzenia. “Gdy wzrok koncentruje się na jednym obiekcie (...) to, co znajduje się obiekt, robi się niewyraźne albo w ogóle wypada poza kadr”, pisze Pobłocki. Pozornie oczywista obserwacja, którą jednak warto sobie cały czas powtarzać, gdy zajmujemy się przeszłością - skupienie się na jednej postaci sprawia, że nie widzimy innych. Gdy piszemy biografię, oddajemy głos jednej osobie, trudniej oddaje się głos epoce. To udaje się właśnie w “Kierunku zwiedzania” Marcina Wichy - próba rozproszenia spojrzenia, jakby było ono światłem przechodzącym przez pryzmat. To częściowo udaje się też w “Chamstwie”, bo ilość perspektyw i odwaga interpretacyjna autora zmuszają czytelników i czytelniczki do zajmowania stanowiska wobec podmiotu czy podmiotów jego rozważań.

Pobłocki, co dla mnie szczególnie ważne, przypomina, że opowieść o przeszłości, którą z przyzwyczajenia i potrzeby prostych definicji, nazywamy historią może próbować zaburzyć proporcje. Czemu “zaburzyć”, a nie “zmienić”? Bo całkowicie nie da się odejść od relacji przetworzonych, wtórnych - “oddawanie głosu” to idea słuszna, ale lekko fałszywa. Nigdy nie “oddamy głosu” choćby dlatego, że my tym głosem jesteśmy. Ale możemy ten głos zacząć zauważać w czymś innym - w ciele, języku, w trwaniu patriarchalnych struktur i tym, że cały nasz system społeczny jest o nie oparty. Próba wyzwolenia się z nich, podobnie jak próba ich opisania budzić będzie opór, ale też nigdy nie będzie idealna. “Chamstwo” rozpoznaje tematy, szuka sposób opowiedzenia, podsuwa tropy, sugeruje czytanie znanych nam już tekstów ponownie, w innej optyce. Książkę Pobłockiego będziemy w tym roku czytać na wiele sposobów, zwracając uwagę na odmienne aspekty, zależnie od tego co dla nas ważne. Można czytać ją jako historię ciała poddanego kontroli i ujarzmianiu, zwłaszcza kobiecego ciała, można jako opowieść o społeczeństwie, w którym ci, którzy są pod pańskim butem z trudem wyobrażają sobie świat bez przemocy

Pobłocki książkę dedykuje kobietom ze swojej rodziny i rozpoczyna wierszem Anny Świrszczyńskiej, “Chłopka”, przypominając, że opór kobiet, przekazywana z pokolenia na pokolenie wiedza o tym jak uchronić swoje ciało, nie tylko duszę, przed przemocą, są czymś w czym można szukać odpowiedzi na pytanie - jak zredefiniować patriarchat, jak zmniejszyć jego wpływ na nasze życie. Piszę “zmniejszyć”, “zredefiniować”, bo ja nie wierzę w projekty bardziej radykalnego przedefiniowania relacji społecznych. Miłosz, o czym przypomina Pobłocki, określił poezję Świrszczyńskiej jako “feminizm współczucia”. Tu trochę sam sobie podstawia autor nogę, bo powołuje się na mężczyznę, który wyznacza ramy i szuka odpowiedniej definicji dla poezji tej niezwykłej twórczyni. To wciąż - co warto pamiętać przy wszystkich ludowych historiach - pisanie mężczyzn, którzy odkrywają świat z zaskoczeniem, którego być może nie mają kobiety. Gdy Pobłocki z taką literacką i polemiczną pasją pisze o patriarchalnej przemocy wobec kobiet, możliwe że odkrywa coś ważnego w ramach patriarchalnego dyskursu, ale niekoniecznie w dyskursie feministycznym, który już dawno do tego doszedł i nie potrzebował do tego “Ulany”. To oczywiście rozważania z zakresu - czy mężczyzna może napisać historię kobiet, skoro sam jest uwikłany w patriarchat i tak naprawdę pisze historię własnej przed nią ucieczki. Pobłocki zdaje się być świadomy tego problemu i dlatego sięga po historie rodzinną, pokazuje - i zestawia - doświadczenia pochodzącego z chłopskiej rodziny Pigonia i urodzonego w robotniczej familii Eribona, pokazując różne próby męskiego rozliczenia się z “habitusem”. Myślę jednak, że wciąż brakuje nam radykalnej feministycznej wizji historii, “Chamstwo” w tym zakresie jest oczywiście pomocne, ale nie wystarczające.

Mam też kilka uwag krytycznych do samego wydania. W oczy rzuca się brak indeksu, co jest nieporozumieniem, bo konstrukcja, w której autor celowo omija wymienianie w tekście głównym wielu nazwisk byłaby czytelna dopiero w indeksie. Wtedy byśmy zobaczyli kto jest tematem tej książki, nie Orzeszkowa pisząca o chłopach, a chłopski syn o nazwisku Kędzierski. To nie koniec dziwnych decyzji edytorskich. “Chamstwo” pozbawione jest paginy u góry strony przez co nawigacja między przypisem, a jego treścią jest utrudniona - trzeba cofać się do tytułu rozdziału, sprawdzić gdzie jesteśmy, a następnie odszukać przypis na końcu książki. Podejrzewam, że były to decyzje czysto ekonomiczne, niestety często spotykane w książkach o naukowej treści wydawanych przez mainstreamowe oficyny. Przy tym jednak, że zaserwowano nam dwie wstążki-zakładki układające się w polską flagę, decyzje te są niezrozumiałe.

Znajdziecie w “Chamstwie” dziesiątki historii jednostek uwięzionych w patriarchalnym systemie z którego - wydaje się - nie ma ucieczki. Pobłockiego propozycja krytycznego przyjrzenia się historii Polszczy odwołuje się do doświadczenia indywidualnego, każdego z nas, przez co jest propozycją radykalną, bo pozwalająca na to, byśmy wszyscy - niezależnie od statusu społecznego - zaangażowali i zaangażowały się w próbę zrozumienia i rozliczenia “państwa”, “poddaństwa” i “chamstwa”. Dzięki ludowym historiom Polski, ale chyba szczególnie dzięki Pobłockiemu bez wstydu, absurdalnego ale przecież idącego za nim poczucia winy, możemy spojrzeć na to kim są nasi dziadkowie, babcie. “Chamstwo” to - w moim odczytaniu - projekt emancypacyjny, jak każdy ułomny, retorycznie wyostrzony, podkręcony emocjonalnie, ale co niezwykle cenna - angażujący i umożliwiający zmianę. Dla mnie jedna z najważniejszych książek ostatnich lat.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kaśka u Zapolskiej