Wojciech Szot, instagram, zdaniem_szota
Instagram #959
Koniec z chodzeniem po ulicy jak włamywacz. #zdaniemszota #takwyglądambezmaseczki
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Maj 1, 2020 o 12:11 PDT
Koniec z chodzeniem po ulicy jak włamywacz. #zdaniemszota #takwyglądambezmaseczki
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Maj 1, 2020 o 12:11 PDT
Był Anatol Stern postacią tragiczną, o czym świadczy choćby utwór "Bolesław Bierut", w którym poeta pisze, że Bierut "już dzieckiem" wznosił czerwone sztandary. Lubię też jego "Lenina w Poroninie", w którym to wierszu Lenin siada przy stole, wyjmuje pióro i nagle mówi "Wszystkim!". I tak powstał socjalizm w tej prostej opowiastce. Ja mam dla Państwa na dobrą noc dzisiaj wiersz również korzystający z pewnych wątpliwych uroków socrealizmu, ale jakoś szczery i prawdziwy. Wiersz nie został opublikowany za życia poety, a ja go przytaczam za dwutomowym wydaniem "Wierszy zebranych" Sterna z 1986...
Ryszard Kapuściński dla Państwa na dziś: Teraz (jest koniec maja) wchodzę w zieleń Pola Mokotowskiego. Tu, na rogu Wawelskiej i alei Niepodległości, postawiono w 1945 roku osiedle drewnianych, małych, jednorodzinnych domków fińskich. Tuż po wojnie przydzielono nam taki domek, ponieważ mój ojciec pracował wówczas w Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym. Ten ciasny domek bez łazienki, bez centralnego ogrzewania był luksusem, był szczęściem, gdyż dotąd gnieździliśmy się (rodzina czteroosobowa) w maleńkiej kuchni, w ruinach, na terenie magazynów cementu i cegły przy ulicy Srebrnej, w pobliżu...
Przyjechało właśnie. Nie jesten fanem Acimana, bo to dla mnie takie podbarwione romansidła w wersji nienormatywnej, ale przeczytam. Kiedys. #zdaniemszota #andreaciman #pięćzauroczeń #agazano
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Kwi 30, 2020 o 3:27 PDT
#piesektajfun i podopieczny.
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Kwi 30, 2020 o 7:59 PDT
Tajfun dobrze wie którędy do Parku Skaryszewskiego, ale do Yellowstone udamy się dopiero za jakiś czas. Póki co pozostaje nam palcem po mapie podróż. Z Mizielińskimi to całkiem przyjemna podróż. #zdaniemszota #piesektajfun #którędydoyellowstone #dwiesiostry #mizielińscy
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Kwi 30, 2020 o 12:34 PDT
Przyznaję, że cały czas próbuję wytłumaczyć Mareckiego z tej książki.
Szukam rozwiązania.
Bo może jest tak, że Marecki poddaje nas testowi?
Napisał książkę, która nie wpisuje się łatwo w żaden z gatunków literackich - ani to autoreportaż, ani esej, ani jakaś dodatkowa odnoga “Duchologii” (choć estetycznie wiele zawdzięczająca książce Drendy). Ograny motyw: “Ja, człowiek z miasta, odkrywam Polskę małych miasteczek” znajduje tu nowe, ale niezbyt nowatorskie opracowanie, a książka w pewnych partiach wydaje się być niekoniecznie udanym dissem Szczerka i Stasiuka?
Może Marecki naigrawa się też z...
Tomasz Różycki z nadchodzącego tomu poezji dla Państwa. Ta perspektywa jest mi bardzo bliska.
Po ciekawych “Snach o Hiroszimie”, w których zaskakująco dobrze udało się Rudniańskiej opowiedzieć historię rodzinnej traumy, której początkiem jest wybuch bomby atomowej w Hiroszimie, autorka kojarzona do tej pory z literaturą dziecięcą zaprezentowała literacką dojrzałość tomem opowiadań “RuRu”. Dziewięć historii i każda warta zapamiętania. W “Suwerennej decyzji” siedmioletnia Itta “zdaje już sobie sprawę z tego, że decyzje, które może podejmować, nie mogą dotyczyć spraw ważnych”. Dziewczynka odkrywa, że posiadanie własnego głosu nie oznacza wcale mocy sprawczej, a jej zagubienie w...
Polska przydrożna czytana w Polsce parkowej. A co u Państwa? #zdaniemszota #polskaprzydrożna #piotrmarecki
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Kwi 27, 2020 o 9:34 PDT