Czarne, Katarzyna Skórska, Vincenzo Latronico
[RECENZJA] Vincenzo Latronico, "Do perfekcji", tłum. Katarzyna Skórska
Mam taką półeczkę, na którą odkładam książki, które być może pod koniec roku trafią do zestawienia "książek roku". Póki co to niewielki stosik. Większych problemów z selekcją nie przewiduję. Właśnie odłożyłem na nią "Do perfekcji" Vincenzo Latronico w przekładzie Katarzyny Skórskiej, świetną w swojej prostocie, a jednocześnie intensywności literacką grę. Coś, co z jednej strony jest niezwykle precyzyjnym opisem życiowej sytuacji dwójki trzydziestolatków, przeistacza się u włoskiego pisarza w traktat o naszych, dziwnych czasach.
Bohaterowie tej noweli, Anna i Tom to ekspaci, którzy przyjechali do Berlina. Pracują zdalnie, nigdy nie byli na etacie, są zadowolonymi ze swojego życia prekariuszami. Wybrali miasto, które zaludniają podobni do nich - ludzie przesiadujący w kawiarniach z laptopami oklejonymi zabawnymi naklejkami, mającymi zakleić nadgryzione jabłko. W życiu Anny i Toma wiele jest rutyny i choć jeszcze mają okazję korzystać z szalonego, berlińskiego życia, to robią to z rzadka. Berlin, którego sztandarowymi imprezami były parady fetyszystów, przestaje ekscytować, a staje się jednym z dziesiątek podobnych do siebie miast, w których żyją prekariaccy mieszczanie z obowiązkową monsterą w mieszkaniu.
Latronico kapitalnie zatrzymuje w literaturze pewien szczególny moment społeczny, spowodowanej globalizacją i platformami społecznościowymi homogenizacji estetyki i życiowych wyborów podejmowanych przez całkiem liczną grupę ludzi. Tylko pozornie mamy do wyboru różne życia, zdaje się mówić nam włoski pisarz.
Jest w tej powiastce fantastyczna scena, gdy narrator opisuje "nowe, luksusowe apartamentowce" powstałe na opuszczonych działkach budowlanych. "Były do siebie zaskakująco podobne, o architekturze z pretensjami do wyrafinowania", pisze i przedstawia czytelnikowi precyzyjny opis apartamentu w takim budynku i jego mieszkańców. Kończy ten fragment takim akapitem:
"Jeśli jednak Anna i Tom obserwowali ich nazbyt długo, perspektywa się odwracała i nagle, niczym zawrót głowy, ogarniało ich wrażenie, że ci ludzie w potrzasku to oni sami".
“Do perfekcji” to antropologiczna relacja z pułapki w jaką wpadliśmy myśląc, że nasze życie jest wyjątkowe, a wybory naprawdę indywidualne. Anna i Tom podejmują się nawet próby wyrwania z tej pułapki. Nie będzie spoilerem, jak napiszę wam, że im nie wychodzi. Może autentyczność już nie istnieje?
Jest to oczywiście hołd dla "Rzeczy" Georgesa Pereca, jednocześnie - i na szczęście - hołd nieortodoksyjny. U Pereca ważna była materialność przedmiotów. U Latronico przedmioty są tylko dekoracją, którą w każdej chwili można usunąć, jeśli tylko przyjdzie nowa moda w serwisach społecznościowych.
Innym wątkiem, który bardzo mnie do książki Latronico przekonał, był opis sytuacji, w której sam właśnie się znajduję. Wciąż wydaje mi się, że mogę zmienić wszystko, wybrać inne życie w zmienionych dekoracjach, ekscytować się rzeczywistością z wrażliwością nuworysza. "Czas - pisze o swoich bohaterach Latronico - przy całej swojej obfitości, wydawał się marnotrawiony. Entuzjazm zawsze był jakby o krok od nich, nieosiągalny". Próba przestawienia dekoracji okazuje się jednak porażką, a wyłaniający się ze szczelin, może i bardziej "prawdziwy" świat, przerażający. “Ci ludzie” to już ja. Dotarcie do tej prawdy trochę uwiera.
I choć zaraz może ktoś powiedzieć, że jest to książka o wyjątkowej, uprzywilejowanej grupie społecznej, to jednak warto zadać sobie pytanie o to, czy przypadkiem inne grupy nie są rządzą się tymi samymi prawami? Być może to powieść dużo bardziej uniwersalna, niż się pozornie wydaje. Warto. Może zaboleć.
Skomentuj posta