Wojciech Bonowicz, Znak, Sylwia Krachulec
[RECENZJA] Wojciech Bonowicz, "Historie na każdą godzinę"
Kilkadziesiąt bardzo krótkich opowiadań Wojciecha Bonowicza przynosi czytelnikom ukojenie i w jakiś niezwykły sposób czyści mózg.
“Historie na każdą godzinę” są niezwykle plastyczne i uruchamiają dobrze nam znane obrazki, jednocześnie dając szansę na wyjście poza scenkę i zastanowienia się nad jej implikacjami - tak dla jej bohaterów, jak i dla nas samych. Banalność zamienia się tu w coś symbolicznego, a pozorna prostota prowadzi do filozoficznych zagadnień.
Możemy spróbować wyobrazić sobie jak to jest być małym ptaszkiem, który nic a nic nie boi się nosorożca, spróbować popatrzeć na świat oczami kota zamkniętego w transporterze, czy uśmiechnąć się do siebie na myśl o kobiecie dokarmiającej gołębie. Choć ten ostatni widok nie zawsze budzi ciepłe uczucia, to u Bonowicza zamienia się w zabawną przypowiastkę. Sporo tu przyglądania się przyrodzie i zwierzakom, sporo czułości, która co prawda nie jest moją ulubioną kategorią, ale w tym wydaniu ją kupuję.
Książka na wakacyjny reset i restart, do kilkukrotnego czytania. Ilustracje Sylwii Krachulec z pewnością zachęcają do sięgnięcia po “Historie…”, choć nie czyni tego cena. Pięć dych to jednak trochę wygórowana cena. Książka Bonowicza to urocze cacuszko, ale ekonomia bywa ostatnio nieprzychylna takim ekscesom.
Skomentuj posta