Korporacja Ha!art, Jaś Kapela

Jaś Kapela, "Modlitwy dla opornych"

“Nocami śni mi się, że mój profil / zalewa burza lajków (...) Staram się być fajny, / ale jest jak jest. / Miliona lajków / nie będzie.”

Dajcie lajka Jasiowi Kapeli, bo on jest fajny i mądry i (popatrzyłem na zdjęcia) ostatnio częściej uczesany.

“Modlitwy dla opornych” Jasia Kapeli to tom poezji dość niezwykły - chyba po raz pierwszy od dawna udało się komuś w polskiej poezji połączyć doświadczenia współczesności z poetycką materią. Ile to już było tomów poezji o fejsbuku, socjalach, portalach i memach? Najciekawiej z tego wybrnął jakiś czas temu Podgórni ze swoimi “Pamiętnymi statusami” (“A imię jego to 404”), ale większość tomów zasadza się na dość prostackiej antynomii, poezja vs. nowoczesność. Już samo wykorzystanie fejsbuka czy memów do poetyckiej materii miało wzbudzać w odbiorcy zaskoczenie i uznanie dla sprytu twórczyni czy twórcy. Ostatni tom Dymińskiej niech mi świadczy za to. Tymczasem Kapela proponuje coś innego - uznanie, że rzeczywistość wirtualna jest równorzędna tej “offline” (mamy 2017 rok!), jest częścią codzienności i samo użycie słowa “mem” czy “fejsbuk” nie starcza za poetycki koncept. Dodatkowo jest Kapela parodystą, imitatorem, prześmiewcą z roku na rok lepszym, precyzyjniejszym i smutniejszym. Poeta odrzuca społeczne oczekiwania wobec poezji (i samego poety), jej języka i tematów, którymi się zajmuje, pomnik, który sobie buduje jest “z plastikowej butelki / opakowania jogurtu / puszki po piwie”, rozkładać się będzie przez 450 lat. Dla mnie ten tom koresponduje z pierwszymi wierszami Świetlickiego, tylko sytuacja była taka, że oni tam mieli tylko wódę i klej a my mamy mefedron i fejsa. 

“Myśleliście, że będzie śmiesznie?” pyta podmiot liryczny w wierszu “Moda”. Nie będzie. Może i jest zabawnie, ironicznie, ale przyszłość czeka nas niezbyt zabawna. Chociaż kilka lat temu myśleliśmy, że jednak kiedyś tam będzie przepięknie, to teraz o optymizm trudno. Jednocześnie żyjemy w bańkach społecznych, gdzie “cała inteligencja zaangażowana / żeby czuć się dobrze”.

Tom podzielony jest na części - tytułowe “Modlitwy dla opornych”, “modlitwy o zachowanie klimatu”, w których znajdziecie wiersze polityczne i tematy z kategorii obowiązkowych ostatnio w poezji - Aleppo, media, ekologia, smog. Najciekawsza jest jednak trzecia część, czyli “Modlitwy o lepszą Polskę”, w których Jaś, “dwudziestosiedmioletni poeta” zastanawia się czy jest grafomanem, bo “nie ma nic do powiedzenia / ale nie potrafi przestać o tym pisać”, stwierdzający: “nie wiem, kim jestem ani kim chciałbym być”, a jego książek nikt nie bierze na poważnie. Kapela tu się kryguje, trochę mizdrzy i wierci nóżką w chodniku robiąc przy tym zgrabny, choć niekoniecznie potrzebny piruecik. Kapela jest poważnym poetą i Kapela mógłby nie marudzić o nieszczęsnych losach recepcji swojej twórczości, bo my tu już wiemy, że Kapela jest smutnym zgrywusem, który “zawodowo zajmuje się wkurzaniem ludzi” (“Love Me Tinder”).

Jest kilka wierszy słabszych, których koncept jest dość naiwny i jednak zbyt prostych (“Szklanka wody”), co najbardziej wychodzi w wierszu “POLAND SYRIA”, gdzie podmiot liryczny kupuje drogi krem dla siostry, w czasie gdy w Aleppo trwa “masakrowanie cywili”. Prostacki koncept nie został tu wykorzystany do powiedzenia czegoś nowego, a jedynie powiela znaną już śpiewkę. Inna sprawa, że może czasem warto coś powtórzyć po raz setny.

Kapela dzięki masce trolla zadaje pytania niepoprawne, skierowane przeciwko swoim wrogom ale i będące wyzwaniem wobec własnej bańki społecznej. Parodiując i przetwarzając cudze wiersze, nawiązując do Baczyńskiego, beatników, Herberta, Różewicza i wielu innych, ustawia się nie tyle w kontrze, co zadaje ważne pytanie dla poezji ‘par excellance’. Warto przyjrzeć się budowie “Poematu o aborcji”, w którym Kapela używając łatwo rozpoznawalnych cytatów poetyckich zestawia je z obrazoburczą treścią, jak choćby to, że “Aborcja cierpliwa jest”. Kapela sytuuje się gdzieś pomiędzy spontanicznym slamem poetyckim a poezją wystudiowaną, przemyślaną i nieźle wykalkulowaną

Dwadzieścia lat po tym jak Paweł Marcinkiewicz w "Świecie dla opornych” pisał, “Powtarzaj dalekie imiona "Ariel", "Polo", "Benetton", / aby pamięć stała się jeszcze bielsza;”, Jaś Kapela również parodiuje “księcia poetów”, ale ma już inne zabawki niż artefakty zachodniej inwazji kapitalistycznej. “Przesłanie pana Trollito” to popis Kapeli-prześmiewcy i ironisty, wiersz nastawiony na szery i lajki, sprawny i zabawny, choć każda taka parodia tylko pokazuje jak ważną rolę kulturową odgrywa oryginał. “ocalałeś nie po to aby żyć / masz mało czasu trzeba wkurwić wszystkich”. Jestem w stanie się zidentyfikować z tymi wersami. Umówmy się, że parodystyczne przetworzenia “Roty” i treści hymnu przyjmuję z mniejszą radością, bo to jednak dość proste było. 

Tom zamyka “Aneks”, w którym Kapela umieścił wiersze napisane na konkurs zorganizowany przez Lasy Państwowe, im “Inki” Siedzikówny, wiersze “nawiązujące do tematyki Żołnierzy Wyklętych”. To niewymownie smutny fragment, bo pokazujący, że nawet Jaś Kapela nie jest w stanie wygrać takiego konkursu. W posłowiu (tak, tomiki wierszy teraz mają blurby i posłowia) Zenon Kruczyński pisze o tym, że każdy z nas nosi w sobie opór. Poetycki opór Jasia Kapeli to walka o prawo do zgrywy i żartu, do “niedojrzałości” rozumianej w gombrowiczowski sposób, do korzystania z tradycji w sposób dowolny i niezależny. Oprócz tego mogę wam zdradzić, że Kapela nauczył się robić hummus (“kremowy i znakomity”) i chodzi w soboty na karaoke. Ciekawi mnie, co Kapela śpiewa na karaoke, mam podejrzenie, że głośne i radosne “I will survive”. 

“Modlitwy dla opornych” - idealne pod choinkę, trochę żeby podgrzać atmosferę przy sztucznym kominku (prawdziwe są złe, benzo coś tam i smog), trochę byśmy nauczyli się czytać Kapelę i umieścić go w poetyckiej tradycji a nie wśród internetowych trolli. Dodam, że Kuba Woynarowski za projekt serii poetyckiej Ha!artu zasłużył na jakąś nieskromną nagrodę. Piękne to to! 

Na sam zaś koniec, gdy już szykować się będziecie do wyrażenia swojego zdania o Jasiu Kapeli (bo jak zauważyłem raczej nie jest on wam osobą obojętną), przeczytajcie wiersz Różewicza “Zdjęcie ciężaru”. Tak pod dyskuję:

Przyszedł do was 
i mówi 

nie jesteście odpowiedzialni 
ani za świat ani za koniec świata 
zdjęto wam z ramion ciężar 
jesteście jak ptaki i dzieci 
bawicie się 

i bawią się 

zapominają 
że poezja współczesna 
to walka o oddech 
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Czego katastrofa następuje u Haliny Snopkiewicz?