Czarne, Cezary Łazarewicz

Cezary Łazarewicz, "Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej"

PRL. W niskonakładowym “Prawie i Życiu” ogłoszono konkurs na tekst, “który zwiększy sprzedaż gazety. Żurek [Edmund] zaproponował cykl artykułów o najgłośniejszym przedwojennym procesie karnym. Skąd wiedział, że chwyci?”, pyta Cezary Łazarewicz w zdecydowanie największym tegorocznym hicie reporterskim. “Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej” to też - przepraszam autora za to określenie - samograj. Oczywiście, można było to zepsuć, ale jest Łazarewicz za starym wyjadaczem i zbyt utalentowanym autorem, by to zrobić. Wyszła opowieść wciągająca i choć przez ⅔ lektury myślałem, że to zasługa materiału źródłowego, to na koniec Łazarewicz dał mi popalić i pokazał klasę reportera śledczego, a nie tylko niezwykle zdolnego sprawozdawcy i kompilatora.

Po tym przydługim wstępie podaruję sobie tzw. rozwinięcie i przejdę do podsumowania, bo co tu wiele gadać - historia jest znana, Łazarewicz ją doskonale opowiada i łączy wszystkie dotychczas opisane wątki, a na końcu pokazuje, po co w 2018 roku znowu czytać o Gorgonowej. Coś, co miało być hitową książką, kandydatką na listy bestsellerów, stało się wstrząsającą opowieścią o polskiej historii. Jeśli myśleliście, że Łazarewicz poszedł na łatwiznę i - jak redaktor Kąkol w “Prawie i Życiu” - wziął po prostu chwytliwy temat i go opracował, to się mocno pomyliliście. Choć oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, by w kolejnej książce reporter Łazarewicz zabrał się za kogoś mniej znanego, wydobył z historii postać mniej ważną i pokazał nam, czemu powinniśmy o niej pamiętać.

Czytajcie “Koronkową robotę”. Znowu zobaczycie, że Polska to straszne miejsce.

jeden komentarz

Ania

28.03.2018 23:11

bambino

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię ojciec Izabeli Łęckiej?