Smak Słowa, Ela Sidi

Ela Sidi, "Czcij ojca swego"

Ostatnio czytałem o smutnym chłopcu, któremu działo się zło (“Małe życie”) to postanowiłem zobaczyć co słychać u smutnej dziewczynki.

Książek o smutnych dziewczynkach, którym dzieją się złe rzeczy jest pewnie mniej niż smutnych dziewczynek, co jest refleksją przykrą i wprawiającą mnie w minorowy nastrój. Niewiele jest w Polsce uczciwych powieści ze średniej półki, takich które nie pozują na arcydzieło a nie są gniotem, co też mi nastroju nie poprawia. Zimno za oknem, zatem dzisiaj będzie nie całkiem radośnie.

Ela Sidi to autorka dobrej ponoć książki-reportażu-przewodnika po Izraelu (zdaniem mojego byłego, a ma on gust), a teraz także powieści dość klasycznie obyczajowej “Czcij ojca swego”.

Jesteśmy w latach 70., w Polsce, na Dolnym Śląsku i jesteśmy dziewczynką, która ma mamusię i tatusia i starszego brata i babcię oraz jakąś maniakalną potrzebę opowiedzenia o tym. Narrację pierwszoosobową lubię gdy wiem kto i dlaczego mi próbuje coś opowiedzieć. Na przykład izraelski były wojskowy wspomina dzieciństwo w Polsce przed wojną… W “Czcij ojca swego” dziewczynka po prostu jest dziewczynką, przynajmniej przez pierwsze dwieście osiemdziesiąt stron. Nie lubię takich numerów. Dziewczynce przytrafiają się:

- śmierć matki

- pijący i bijący ojciec

- nowa, też bijąca, mamusia

- molestujący seksualnie wujek - wredna nauczycielka

- parszywa kuratorka

- fantastyczna koleżanka i jej rodzice

- superbrat

- fajne wakacje z dala od ojca

- bitwy zwycięskie

Taki zestaw obowiązkowy dla powieści o smutnej dziewczynce. Schematyczne to jest okropnie, bo choć nie wątpię, że żyją takie dziewczynki i tacy wujkowie, to literatura niekoniecznie jest od realizacji zadanego tematu. Na obronę książki Eli Sidi trzeba przyznać, że napisana jest sprawnie a autorka potrafi opowiedzieć historię i skonstruować dialogi, co nie zdarza się tak często.

Okładka sugeruje mocną, rozliczeniową i ekspiacyjną lekturę z “kontrowersyjnym” wątkiem religijnym. Tego nie dostaniecie. Co nie znaczy, że to książka, którą należy przekreślić. Przeciwnie, warto zabrać na przykład jako lekturę pociągową. Ukazują się setki słabszych powieści, dlatego jak już naprawdę chcecie czytać o smutnych dziewczynkach to lepiej z Elą Sidi niż jakimś anonimem z zagranicy promowanym w podejrzanych seriach “na faktach autentycznych”. Tylko podarujcie sobie zakończenie. Tego się nie da już polecić. Serio - ostatni mikro-rozdział wyrwijcie przed lekturą.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Całe jej życie opisała Helena Boguszewska