Kultura Gniewu, Mawil, Grzegorz Janusz

Mawil, "Kinderland"

Po “Kinderland” warto sięgnąć choćby po to, by zobaczyć jak można napisać komiks, w którym brawurowo autor pokazał grę w ping-ponga, a wokół stołu do gry osnuł historię przerażająco smutną.

Historia NRD zbliża się ku końcowi, ale maluchy z berlińskiej szkoły nie mają o tym pojęcia. Co prawda częściej ktoś nagle znika i można podsłuchać rozmowy rodziców o jakimś innym świecie, ale rozmawiać o tym nie jest bezpiecznie i nawet w szkole trzeba się pilnować. Trzeba się pilnować zwłaszcza przed prymusami, aktywistkami i straszną panią Kranz, szkolną komendantką. Mirco wie, że nie może nikomu opowiedzieć o tym, że jest ministrantem, a Angela Werkel (co za złośliwość autora!), szkolna przewodnicząca wszystkiego, uprzejmie doniesie. Są też w szkole starsi, którzy rozrabiają i przeszkadzają w grze w ping-ponga, którą Mirco uwielbia. Taki klasyczny podział szkolnych typów, który pozwala Mawilowi opowiedzieć historię ostatnich dni NRD. I tak jak dorośli negocjują zjednoczenie, tak dzieci traktują pingpongowy stół jako miejsce własnych negocjacji i walki o dominację. W świecie dzieci jest wiele radości i choć dookoła szaro, to Mawil fantastycznie pokazuje, że dobre dzieciństwo można mieć też w złym świecie. 

Dla mnie “Kinderland" to doskonały przykład na to, że można opowiedzieć historię dorastania w epoce przełomu bez patosu, przerostu wielkiej historii nad zabawą, a do tego wciąż bawić się komiksową formą - piłeczki wyskakujące poza kadr, plansze udające komiks superbohaterski, czy próby pokazania dynamiki gry - Mawil rysuje fantastycznie i panuje nad materią mistrzowsko. 

To jest komiks o smutnych ludziach, którzy często grali role, których nie chcieli. O dorosłych, których świat zaraz runie i o dzieciach, dla których otworzy się on na oścież. Trochę szkoda, że Mawil nie opowiedział nam, co wydarzyło się po zjednoczeniu Niemiec, ale na spotkaniu autorskim opowiadał, że kolejny komiks poświęci rowerom, co może jakoś skusi go do opisania tragedi, której “Kinderland" jest tylko zapowiedzią. Kupcie sobie “Kinderland" jeśli chcecie zobaczyć, że kryjówki budowało się niezależnie od ustroju. Dla mnie jeden z najciekawszych komiksów, jakie przeczytałem w ostatnich latach, aż szkoda, że nikt o polskiej historii nie mówi z taką gracją i łatwością jak Mawil o NRD. 

Tłumaczył Grzegorz Janusz i to jest dobra robota.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak miała na nazwisko Oleńka z "Potopu"?