Barbara Skarga

14.01.2019

Barbara Skarga w 2005 roku pisała:

“Kto jest podatny na nienawiść, w kim to zło znajduje dla siebie odpowiedni grunt? Wszakże na pozór każdy może ulec nienawiści. Tak jednak nie jest. Jak uczy obserwacja otaczających nas faktów, poddają się jej najczęściej ci, którzy mają rozchwianą tożsamość, którym trudno jest zbudować własną osobowość, ludzie w gruncie rzeczy słabi, jakby pozbawieni mocy bycia sobą, a zatem ulegający wpływom, tym lub innym nastrojom społecznym, na pół świadomi swego braku, jednocześnie drażliwi ambicjonerzy reagujący na byle drobiazg odruchem sprzeciwu, niechęcią do otaczającego świata.

W takich ludziach rośnie napięcie między pragnieniem bycia kimś i świadomością własnej małości, rodzi się też chęć zaznaczenia swej obecności. A od tego już tylko mały krok do tego, by zaczęła pożerać nas zawiść, ona najczęściej jest u źródła. Wówczas jakiś fakt, nawet drobny, rodzi chęć odwetu. A odwet nie przebiera w środkach, każdy wówczas jest dobry, każde nieuzasadnione oszczerstwo, każde posunięcie, choćby przeczyło podstawowym wartościom moralnym, a nawet prawu. Gazety z naddatkiem dostarczają nam przykładów.

Gdy nienawiść zżera jednostkę, jest to sprawa jej sumienia. Nędzne to, ale nie wychodzimy tu poza sferę etyki. Lecz jad się sączy i zaraża otoczenie. Wówczas nic już nie może powstrzymać fali nienawiści, mały pretekst i rozlewa się szeroko głucha na argumenty. Skutki są zawsze fatalne. Na nienawiści nigdy niczego nie zbudowano. Ona chce tylko rozliczyć, zniszczyć, poniżyć zwłaszcza tych, w których dostrzega głównych nieprzyjaciół.

Wroga zawsze można znaleźć, a tłum pobudzić jest łatwo. W rezultacie nienawiść jak błoto, maź potrafi pokryć wszelkie społeczne działanie, lepka i niszcząca – gotowa zrujnować nawet to co najlepsze. Niestety. Możemy się o tym przekonać, bo znów dziś pokazuje swą wściekłą twarz. I nikt na jej działania nie reaguje, nikt nie potępia, przeciwnie, są tacy, którzy mają wciąż na ustach moralną rewolucję, a poddają się jej z ochotą, jakby tęsknili za szubienicami.

Może więc pora powiedzieć „dosyć”? Może przyszedł czas na protest ludzi uczciwych, tych wszystkich, których, gdy patrzą na te pełne nienawiści działania, ogarnia przerażenie? Dlaczego pozwalamy na podobne praktyki, dlaczego pozwalamy niszczyć społeczną tkankę?

Mój głos zapewne niektórych oburzy. To dobrze, może się choć na chwilę nad swymi działaniami zastanowią. Mnie ciśnie się na usta tylko jedno gorzkie pytanie: czy dla politycznych satysfakcji takich mizernych ludzi cierpiało i walczyło o wolność moje pokolenie?”

(“Gazeta Wyborcza” nr 66, wydanie z dnia 19/03/2005)

--

To się powtarza co rok, co jakiś czas - wezwanie do powiedzenia “dosyć” i do protestu. Smutną i bolesną prawdą jest utopijność tej wizji, choć protestować trzeba, bo zawsze warto pokazać sprzeciw. Nie mam złudzeń i czytam tekst Skargi raczej jako postulat, którego nigdy nie zrealizujemy. Ale co jest alternatywą? Chyba powoli zaczynamy sobie zdawać z niej sprawę. Ruch emocjonalny nie przekształci się już w intelektualny, by sparafrazować Marię Janion, co nie wyklucza protestu. Może u Państwa więcej wiary w nas?

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz