W.A.B, Jarosław Kamiński

Jarosław Kamiński, "Psy pożrą ciało Jezebel"

Umówmy się na starcie - nie jest to książka idealna. Jarosław Kamiński ma ciekawe pomysły, dużo artystycznie zaryzykował, popracował nad językiem i narracją, wciąż szuka nowych sposobów, ale “Psy pożrą ciało Jezebel” wydają się książką odrobinę chaotyczną i nadmiernie oczywistą w przekazie. Mimo to bardzo doceniam pomysłowość i udane, co się rzadko zdarza w polskiej literaturze, zmierzenie się ze światem wirtualnym. Tylko czy trzeba było sięgać po wymyślone artefakty rodem z science-fiction?

Powieść dzieje się w bardzo niedalekiej przyszłości, więc bez większych oporów można było zmierzyć się z tym, co dzisiaj mamy już w sieci, bez tworzenia bytów ponad miarę. A może to właśnie pokazuje, że jednak wciąż nie radzimy sobie z opisem wirtualnej rzeczywistości taką jaką ona jest? Wiele razy pytałem pisarzy i pisarki, czemu ich bohaterowie - w przeciwieństwie do nas - nie piszą na mesendżerze, nie wrzucają zdjęć na insta i nie robią boomeranga. Najczęściej słyszałem odpowiedź, że jest to materia nieliteracka, trudna do przetworzenia w sensowną opowieść. Ale nasze życie już dawno przestało być linearną opowieścią i nawet gdy piszę te słowa, zerkam na wiadomości, odbieram informacje i sprawdzam w sieci. Inna sprawa, że Kamiński zaciera granicę między tym, co realne, a co wyobrażone i pokazuje swoją bohaterkę zagubioną niekoniecznie w jakimś konkretnym świecie wirtualnym, a po prostu zagubioną we własych imaginacjach, ale o tym za chwilę.

Podoba mi się wrzucenie czytelnika od samego początku w wir sieciowych narracji, bez umizgiwania się z przedstawieniem postaci, wprowadzeniem do akcji i innymi typowymi rozwiązaniami. Pytanie - o co chodzi? - towarzyszyć będzie czytelnikowi do końca, bo akcja przenosi się pomiędzy realistyczną opowieścią o Sylwii Aran, pracownicy międzynarodowej korporacji, której małżeństwa wisi na włosku, a kilkunastoletnia córka popełnia samobójstwo, a poszukiwaniem w wirtualnym świecie odpowiedzi na pytanie o przyczyny tragedii. Psychodeliczne wizje świata sieciowego kierują główną bohaterkę do ekspiacyjnych działań - podjęcia gry z sieciową społecznością i prywatnego śledztwa, w którym jednak górę bierze świat wirtualny. Portret Sylwii to opis stanu granicznego, kobiety, której życie się rozpadło i próby jego ułożenia na nowo wydają się być z góry skazane na niepowodzenie, a uwikłanie w sieciowe, metapsychiczne gry i zależności, podkreślone przez nielinearną, surrealistyczną narracje buduje postać niezwykle wyrazistą, choć może chwilami nadmiernie przewidywalną.

Kamiński fantastycznie pokazuje relacje międzyludzkie, nierozumiejąca się, źle skomunikowana rodzina sportretowana jest detalicznie, przekonująco. Jak zawsze u Kamińskiego świetnie pracuje język, choć może w niektórych partiach rozmów na internetowych czatach między nastolatkami czuć brak luzu i stylizacyjne wysiłki, ale umówmy się - trzeba być trzynastolatką, by pisać jak trzynastolatka, poza kopiowaniem nie ma wyjścia, by to zrobić całkowicie naturalnym. Spirala hejtu, ustawki, nastoletnie dramaty, których nie wolno lekceważyć - Kamiński wszystko to pokazuje niezwykle sprawnie i tworzy wielopłaszczyznowe charakterystyki postaci. Podobnie jak relacje zawodowe i wszystkie wątki, gdzie nie idziemy w stronę science-fiction.

Wirtualny świat pozwala Kamińskiemu na opowiedzenie dość ciekawej metafory. Postacią, która zafascynuje Sylwię w wirtualu, będzie YZBL2, co łatwo (i autor to rozszyfrowuje) łączy nam się z postacią biblijnej Jezebel, kobiety, która wydaje na siebie wyrok śmierci. Psy zjadły jej stratowane przez konie ciało, a jej historia to metafora rozwiązłości i niegodziwości, choć nie tylko. Demoniczna Jezebel w świecie wirtualnym jest ostrzeżeniem przed rozpadem, deformującą siłą internetowych relacji, ale i naszych własnych wyobrażeń. Kamiński poukrywał w szalonych historiach o postaciach bez tożsamości i struktury całkiem sporo różnych historii, niełatwych do zdekodowania, ale dla wytrwałych czytelników z pewnością będących dodatkowymi atrakcjami. Niezależnie od tych wszystkich kombinacji wciąż pozostaje pytanie - czy musimy tworzyć aż tak odjechaną stylizację i czasoprzestrzeń, żeby opowiedzieć o tym, że sieć nas niszczy? A, że sieć tworzymy sami, to oczywiście sami odpowiadamy za jej niszczącą siłę? Niezbyt jestem przekonany do tych pomysłów i zostaję wobec nich sceptyczny. Doceniając oczywiście wysiłek autora, który rozdziały “wirtualne” buduje innym językiem, inną narracją i gubi tropy. To zawsze mówi o ambicji pisarza, a tych nie można nie doceniać.

Tak się trochę wiję w tej recenzji, bo zaprawdę powiadam wam, historia przedstawiona w “Psy pożrą ciało Jezebel” to nie jest “Sala samobójców”, a dużo odważniejsza i dojrzalsza opowieść. Inna sprawa, że jest to kolejna powieść, w której dramat dzieje się w rodzinie z klasy posiadającej, zamożnej. Polska proza mam wrażenie, że niechętnie sięga po ludzi spoza tej warstwy, także gdy chce opisać przemoc domową, czy relacje w rodzinie. Kiedyś było to usprawiedliwieniem na to, by nie pokazywać wyłącznie przemocy w klasie robotniczej, mniejszych miejscowościach, dzisiaj wydaje się to być odpowiedzią na potrzeby czytelnicze. Wydaje mi się to trochę sztampowe, bo oczywiście, że atrakcyjniej jest opisywać zagraniczną delegację, w którą jedzie bohaterka i podejrzane interesy na wielką skalę, niż dramat kobiety pracującej jako sprzątaczka w urzędzie gminy. Mam z Kamińskim odrobinę na pieńku po tej powieści. Dlaczego to kobiety muszę być emocjonalne? Dlaczego mężczyźni są wycofani, bardziej racjonalni? Kolejny dramat na linii matka-córka, czy nie czas na większe skomplikowanie nam życia? Kamiński zdaje się, że czerpie z dość stereotypowych wzorców, choć oczywiście tworzy na ich podstawie mocną, inrygującą narrację, ale wciąż pozostawia trochę pytań. Tym bardziej zachęcam do przeczytania i zmierzenia się, bo mało kto tak ryzykuje, jak autor “Tylko Loli”. A Autora zamierzam przepytać z kilku spraw, podcast pewnie za kilka tygodni.

[WSZ]

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywał się chomik Ewy Kuryluk?