lektury szkolne, Henryk Sienkiewicz
Usunąć "W pustyni i w puszczy" z listy lektur?
Komentariat zawył z radości pod wczorajszą petycją o usunięcie “W pustyni i w puszczy” ze szkolnych lektur. Część z Państwa zareagowała entuzjazmem, część - oburzeniem. Powiem jak najgorszy populista - wszyscy macie rację, ale niektórzy mniej.
Umówmy się na samym początku co do dwóch rzeczy: jest to lektura rasistowska i nie przyjmuję głosów przeciwnych. Ale też druga rzecz - Sienkiewicz nie jest złym pisarzem, on ma piękne momenty, tylko trzeba się skupić i błotem nie obrzucać Noblisty. Kiedyś o tym więcej, dzisiaj przejdźmy do meritum sporu.
Wysuwają Państwo najczęściej kilka argumentów, które pozwolę sobie cytować:
🏅“Bzdura, książka Sienkiewicza nie jest jedynym źródłem wiedzy o innych rasach i kulturach. Wierzę w inteligencję dzieci”.
My, dorośli, nie jesteśmy od wierzenia lub brak wiary w dzieci, a dostarczanie im wiedzy i treści dostosowanych do możliwości poznawczych. Książka Sienkiewicza, wsparta filmem i ilością uwagi jej poświęcanej staje się ważnym źródłem. I teraz powstaje pytanie - po co w ogóle narażać dzieci na czytanie tego i później tłumaczenie, że świat wygląda inaczej? A co jeśli jednak znajdzie się taki nauczyciel, który będzie ślepy na kolonialne zapędy Henia i pochwali książkę? Czy każdy rodzic na pewno usiądzie z małym Jasiem czy małą Hanią i wyjaśni, że pan nauczyciel nie jest autorytetem? To czemu teraz nie jest, a gdy trzeba było czytać jakąś inną nudną ramotę sprzed dwustu lat, był nim? Zamiast wprowadzać zamęt, można zwyczajnie z tej książki zrezygnować i nikt tu stratny nie będzie.
🏅“Naiwnością jest myślenie, że współczesne dzieciaki w ogóle przejmują się treścią tej książki”.
To jest bardzo stereotypowe i krzywdzące dla samych dzieciaków, traktowanie ich jak półgłówków, które interesują się tylko nowościami w patostreamie. Przejmują się i komentują - sami przecież wskazujecie na to, że dzieci chcą o tej książce rozmawiać. A skoro tak, to jednak zasiane rasistowskie ziarno choć może nie wykiełkuje, to w ogóle po co się pojawia? A jest tyle pozytywnych przykładów, gdzie nie trzeba będzie się wysilać nad wyjaśnieniem dziesięciolatkowi na czym polega kolonializm. Przypomnę - nie jesteśmy za usuwaniem lektur problematycznych, ale takim ich dostosowaniem do dojrzałości odbiorcy, by bez problemu poradził sobie nawet z najgłupszym sposobem opowiadania o nich. Czemu nie przeczytać “W pustyni i w puszczy” na poziomie licealnym? Wtedy by było może ciekawiej.
🏅“Wyrzućmy też “Syzyfowe prace””
To była petycja o “W pustyni i w puszczy”, ale widzę, że mają Państwo sporo urazów do innych tytułów. Gdyby Państwo mogli uzasadniać obszerniej, to myślę, że znajdzie się wielu chętnych na stworzenie równie gorących petycji, jak zaproponowana.
🏅“Ja czytałem i nie wyrosłem na naziola” (to zbiorcze podsumowanie kilku komentarzy)
To co czytali nasi naziole? I nie zadowolę się odpowiedzią, że uciekali od lektur, bo znam kilku oczytanych. Otóż wszystko zależy gdzie ziarno nienawiści padnie. Pytanie - po co te ziarna produkować zwłaszcza gdy tyle ciepłych i radosnych lektur mogą dzieciaki mieć?
🏅“Przecież omawiam z uczniami jako przykład narracji kolonialnej”
Bardzo się z tego cieszę, choć pewnie można było ten czas wykorzystać na coś bardziej przydatnego jak np. poznawanie pozytywnych stron innych kultur. To jest dobra propozycja ale na kółko po lekcjach. Doskonale wiemy jak wygląda przeciętnie nauczanie polskiego i nie jesteśmy tu wśród osób reprezentatywnych - przecież nikt się nagle nie wypowie - tak, uczę pochwały kolonializmu. Nasze samozadowolenie może być jednocześnie samozaoraniem.
🏅“Wychowaliśmy się na Antku i jakoś nie wrzucamy dzieci do pieca na trzy zdrowaśki”
To jest jeden z moich ulubionych argumentów. Oczywiście nie wrzucamy, bo wiemy że można zginąć. Ale ilu z Państwa używa słowa “egzotyka”? A wiecie, że to słowo oznacza kolonialny zachwyt nad nieznanym? A nie mówiliście nigdy “Kali jeść”, gdy chcieliście powiedzieć, że ktoś nie umiał się wysłowić? Z drugiej strony - niejedno dziecko próbowało być Spidermanem. Warto być uważnym.
🏅"W domu o tym rozmawialiśmy"
Nie każde dziecko ma rodziców, którzy mają czas i zasoby kulturowe, by wyjaśnić bachorowi, że kolor skóry nie czyni go ani piękniejszym ani mądrzejszym. Tym samym tworzymy podział na dzieci lepiej i gorzej poinformowane, a co za tym idzie - zwiększamy rozwarstwienie w edukacji pomiędzy tymi co mają dostęp do zasobów kulturowych, a tymi którzy nie mają.
Jak pisze jedna z osób zaangażowanych w ankietę: "Niepojęte dla mnie jest to, że broni się tego porządku lektur, jakby był "naturalny" i jakby zdjęcie z listy lektur oznaczało anatemę, a nie uznanie, że kanon jest czymś, co się przemyśla i zmienia, podobnie jak dogmaty w nauce. trzymanie się kanonu, bez poszerzania horyzontu zdarzeń jest powiedzeniem rozwojowi myśli i literatury - nie, bedziemy sobie radzic z tym co mamy. A po co sobie utrudniac, kiedy jest tyle możliwości? Sienkiewicz i jego opowieść i historii jest w kanonie lektur i tak bardzo obecna. „W pustyni” jest po prostu kiepskim literacko czytadłem pełnym klisz - nie tylko kolonialnych zreszta, ale także płciowych, nie mówiąc już o tym, ze zwierzęta są tam po to, żeby na nie polować. Zaprzecza wszystkiemu, co dziś chcemy na lepsze zmienić w świecie, ideałom współczesnej wrażliwości i humanizmu. Proszę - czytajmy ja krytycznie, to ważne, to dokument historii. Ale czy rzeczywiście 10-letnie dzieciaki nie maja fajniejszych dziś książek przygodowych, o spotkaniach z innością, podróżach? Czy naprawde polskie szkoły omawiają dziś te książkę jako historyczna skamieline, która mówi o tym, jak kiedyś wyglądał świat, dziś nieaktualny? Jestem ciekawa, bo ja omawiałam te książkę tak, jakby jej narracja była przezroczysta. Nie jest to nowość ze Polska edukacja w ogóle potrzebuje zmian. Ale mam czasem wrażenie, ze Polacy wola partyzantkę po prostu niż dobre, systemowe rozwiązania. Dają nam coś niefajnego? Dobra, poradzimy, przechytrzymy! Zawsze taktyki, rzadko dobre, odgórne strategie. Boimy się ich jak ognia, wydaja nie nam totalitarne, wiec w rezultacie kończymy z najgorszymi i bronimy ich jak niepodległości".
Wszystkich zainteresowanym argumentami przeciwko Sienkiewiczowi zachęcam do poszukania w necie artykułu Anny Cichoń, pt. “W kręgu zagadnień literatury kolonialnej - "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza”, a dla mnie nasza dyskusja jest ważna jeszcze w jednym kontekście - a mianowicie w kontekście tego czym są lektury, ich lista, kanon i nasze emocje wokół tego. Bardzo proszę byście zwrócili uwagę na pewną sprawę, pozwolę ją sobie wypunktować dla jasności wywodu.
- sporo tytułów na liście lektur jest niezmienna od czasów powojennych
- dla dziecka w 1948 roku lektura Sienkiewicza (książkę napisał w 1911 roku) była nie najnowszą, ale też nie bardzo dawną
- dzisiaj mamy 2020 roku i dalej czytamy w szkole książki najczęściej powstałe przed 1945 rokiem, zatem dystans rośnie i wynosi już nie 37 lat od daty powstania, a ponad sto lat.
- innymi słowy - dla Antka w 1948 to było jak czytanie przez Asię w 2020 roku książki z… lat 80!
Dopiero gdy wyobrazimy sobie tą przepaść, możemy zadać pytanie - jakie procesy sprawiły, że literatura powstała w tym okresie do dzisiaj stanowi podstawę wykształcenia polonistycznego młodszych ludzi? Co sprawia, że mamy wielkie dziury czasowe, jak choćby literatura czasu PRL, która nagle stała się gorsza, a za współczesne dzieła robią książki, które powstały 20-30 lat temu? Dekonstrukcja listy lektur byłaby istotna, ale wtedy trzeba by zmienić całe myślenie o edukacji literackiej, jako o czymś co daje wspólnotę lektury, a świadczy o jej pluralizmie. Tego żaden system edukacji nie zniesie. To może znieśmy chociaż jedną słabą, rasistowską książkę. Mały gest, a cieszy.
Na koniec polecam Państwa uwadze “Wędrówkę Nabu” z tekstem Jarosława Mikołajewskiego i ilustracjami Joanny Rusinek (Wydawnictwo Austeria), opowiadającą o tym jakie skutki może mieć rasizm i polityka wykluczenia. Co najciekawsze na końcu książki będą musieli Państwo podjąć sami pewną decyzję. Mam nadzieję, że chociaż w tej sprawie będziemy jednością.
Xawery
04.04.2021 19:16
Ogólnie to z niczym się tutaj nie zgadzam.