Arcana, Florian Czarnyszewicz

Florian Czarnyszewicz, "Nadberezyńcy"

Rynkiem książki w ostatnich godzinach wstrząsnęła prezentacja autorstwa przedstawiciela pewnego wydawnictwa na temat polskiej literatury i jej potencjału translatorskiego. Jak twierdzą osoby bardziej ode mnie kompetentne, prezentacja wręcz szkodliwa dla interesów niektórych pisarzy i pisarek. Tego nie mogę ocenić, choć poziom show faktycznie jest dość mizerny. Bardziej zainteresowało mnie wymienienie wśród autorów powieści (“novels”) osób w takiej kolejności:

"Jacek Dehnel, Olga Tokarczuk, T. Czarnyszewicz, W. Myśliwski."

Zapytacie - who the fuck is Czarnyszewicz? Zwłaszcza T. Czarnyszewicz. Otóż chciałbym się pochwalić, że nie tak dawno czytałem książkę tegoż pana, ale wtedy miał na imię Florian.

Zatem - F. Czarnyszewicz, który trafił do tego zacnego grona, to autor powieści “Nadberezyńcy”. Wikipedia podaje, że “pomimo znakomitych recenzji (m.in. używano porównań typu »Wojna i Pokój« naszych polskich kresów), z powodu II wojny światowej i jej skutków politycznych, nigdy nie weszła do kanonu literatury polskiej.”

Nie straciła kultura polska jakoś wiele na przegapieniu wielkości “Nadberezyńców”. Książka to opasła, ciekawa (przygodówka historyczna z dzielnymi wojakami rozdartymi między ziemią, miłością do ojczyzny a przykrościami losu), zaskakująco dobra językowo ale jednak niesamowicie naiwna i widząca świat bardzo czarno-biało. Oczywiście historycy i historyczki literatury mogą pochylać się nad unikatowością opisu chłopskiego doświadczenia bolszewickiej przemocy, ale nie są “Nadberezyńcy” powieścią, która zainteresuje kogokolwiek poza wąskim gronem badaczy i osobami takimi jak ja, które po prostu przeczytają wszystko.

Rozumiem potrzebę znalezienia wybitnej współczesnej prozy patriotycznej i faktycznie Florian Czarnyszewicz pasuje idealnie do miana emigracyjnego, patriotycznego pisarza - jest antytezą Gombrowicza, piewcą idyllicznej i nieskalanej polskości. Rozumiem też, że jest przynajmniej kilka powodów do tego, by w języku angielskim była ta powieść dostępna (jak każda powieść polskiego autora/autorki), ale myślę, że mamy kilkudziesięciu pisarzy i pisarek dużo bardziej wartych promocji na londyńskich targach. Chyba, że to jakiś narodowy program wyrównywania szans. Odrobinkę spóźniony… Czytelników i Czytelniczki jednakowoż zachęcam do lektury “Nadberezyńców”, bo warto czytać wszystko.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz