Joanna Polachowska, Karakter, Pauza, Edouard Louis, Didier Eribon, Maryna Ochab, Nowy Teatr, Katarzyna Kalwat, Anna Smolar, Ewelina Marciniak

Louisowo-Eribonowy szał teatralny

 

Mamy Louisowo-Eribonowy wysyp teatralny. Teatr Studio zaprasza do obejrzenia na VOD “Końca z Eddym” w reżyserii Anny Smolar, warszawski Nowy Teatr wraz z krakowską Teatr Łaźnia Nowa na “Powrót do Reims” w reżyserii Katarzyny Kalwat, a Teatr Fredry w Gnieźnie  na “Historię przemocy” w reżyserii Eweliny Marciniak. Trochę to zaskakujące, jak książki francuskich pisarzy rozliczających się ze swoim uprzywilejowaniem, klasą społeczną, konstruowaniem tożsamości doskonale odnalazły się w polskich warunkach. Dlaczego?

W dużej mierze dlatego, że łatwiej się ogląda coś z zewnątrz - dużo łatwiej jest powiedzieć “ah, to prawie jak u nas”, albo: “Poniedziałek dokłada lokalny kontekst”, bo ważnym elementem spektaklu Kalwat jest przejście pomiędzy aktorem grającym Eribona, a aktorstwem jako uprzywilejowaniem. Zagraniczny tekst mówiący jednak o innej rzeczywistości społecznej i odwołujący się do innych realiów wydaje się być bezpieczniejszy niż sięganie po twórczość lokalną, z resztą takiej twórczości nie ma, bo polska literatura jest wręcz zaimpregnowana na coś takiego (oczywiście jak ktoś zna dobre teksty tego typu polskich autorów i autorek, to podrzucajcie).

Obejrzałem spektakle Smolar i Kalwat, w których co ciekawe dwa elementy - rozmowa z autorem (Louisem lub Eribonem) i przejście pomiędzy tym co na scenie i tym, co stanowi granicę między człowiekiem a aktorem - homoseksualista musi grać homoseksualistów, aktor z chłopskim pochodzeniem rozliczać się na scenie z chłopskim pochodzeniem. Nie mi oceniać dokonania reżyserek, bo z jedną sztuką jestem trochę personalnie powiązany, a krytykiem teatralnym nie byłem i nie będę - teatr dla mnie to taka sztuka, gdzie ludzie próbują przeważnie zagrać innych ludzi i wydaje mi się to zadaniem dramatycznym i niewykonalnym, dlatego każdą sztukę oglądam z dużym dystansem.

Oba spektakle opierają się na mocnych, męskich rolach i męskich monologach. To wciąż mężczyzna - niezależnie od tożsamości - jest postacią wiodącą w rozważaniach o klasie i społeczeństwie. To nie profesorka czy pisarka, nie czarna kobieta, nie polska Tatarka czy francuska Arabka. Dlaczego? Książki Louisa się z tym próbują trochę rozliczyć, Eribona o ile pamiętam to mniej interesowało. A nas dzisiaj? Nas to w ogóle nie interesuje. Wystarczy, że Poniedziałek rzuci ze sceny, że oto “mamy narodowego pedała” i bańka będzie zachwycona - tak, rozliczamy się, ach jak on w bańkę uderza, gra z nami, pokazuje się jako ten z nizin (patrzcie biografia Poniedziałka na wiki, dział “wczesne lata”). Z drugiej strony to sztuka, która jakoś buduje poczucie sprawczości, tego że już możemy mówić o czymś innym, jesteśmy trochę postemancypacyjni. Dobrze przez chwilę w tej wizji się potaplać.

Kalwat analizuje mocniej od Smolar język, którym opisujemy świat i który stosujemy do etnograficznego opisu obcości. Ma to swoje zalety, które uwidoczniły się w komediowej warstwie sztuki i wady, bo jednak dowcipy z postmodernizmu są już trochę passe. Tak czy inaczej obie sztuki bardzo trzeba zobaczyć, choćby po to, by skonfrontować tekst z oczekiwaniami.

Teatr Studio  już 25 grudnia, czyli w środku świąt zaprasza na “Koniec z Eddym”, oczywiście na VOD. Do zaproszenia dołączam i mamy z Teatrem i wyd. Pauza dla was kilka książek Louisa, bo niestety kodów na darmowe VOD nie da się wygenerować. Książki powędrują do trzech osób spośród komentujących ten wpis, zatem zachęcam do odnoszenia się do wątków, bo taktycznych kropek nie zaakceptuję.

Do zobaczenia w teatrze. Online 🙁

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Ile fajerek w hecy?