lektury szkolne, Przemysław Czarnek
Nowa lista lektur - komentarz (wersja listy - sierpień 2021)
Minister Czarnek podpisał rozporządzenie o nowych listach lektur. Upiekło się Rafałowi Kosikowi, który choć został wyrzucony z listy lektur obowiązkowych, to znalazł się wśród lektur uzupełniających, zatem młodzi czytelnicy i czytelniczki dalej będą mogli na lekcjach porozmawiać o racjonalizatorskich pomysłach Felixa, Neta i Niki”. Wybroniono również “Małą Apokalipsę” Tadeusza Konwickiego i “Antygonę w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego (obie lektury są na liście rozszerzonej lektur w liceum).
Niestety na listę lektur trafiło sporo tekstów zupełnie nieprzystających do dzisiejszej rzeczywistości. Towarzystwo Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich apelowało, by z listy wykreślić “Pożogę” Zofii Kossak-Szczuckiej, gdyż jej lektura “może doprowadzić do stygmatyzowania uczniów narodowości ukraińskiej, których jest coraz więcej w polskich szkołach”.
Profesor Anna Janus-Sitarz w imieniu m.in. Komisji Edukacji KNoL PAN pytała ministerstwo edukacji: “Co to znaczy, że “Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego ma „niejednoznaczne przesłanie"? Przecież cechą dobrej literatury jest właśnie niejednoznaczność”. Ale przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie o “dobrą literaturę” chodzi ministrowi Czarnkowi, a jak trafnie zauważa Forum Związków Zawodowych, “usuwanie tekstów ze względu na niejednoznaczne przesłanie płynące z utworu świadczy o chęci indoktrynacji”.
Całość podsumowuje Związek Nauczycielstwa Polskiego pisząc, że “przy zmianie na stanowisku ministra resort edukacji pojawiają się nowe lektury i usuwane są te, które nie odpowiadają rządzącym”, co prowadzi do “destabilizacji procesu nauczania” i “obniżenia efektów kształcenia”. Młodzi mają być głupsi, ale wierniejsi. Przynajmniej nauczaniu Jana Pawła II, z którego dziełami będa musieli się zapoznawać na każdym etapie edukacji.
Prof. Janus-Sitarz nie odkrywa niczego nowego, choć trzeba wyrazić jej wdzięczność za powiedzenie tego na głos, gdy pisze, że “zmiany w podstawie programowej zaproponowały osoby słabo znające potrzeby czytelnicze dzieci i młodzieży, traktujące literaturę i inne dziedziny sztuki w sposób instrumentalny, zaś edukację polonistyczną podporządkowujące bardzo wąsko pojmowanej ideologii”.
Również zdaniem Polskiego Towarzystwa Historycznego “w szkole podstawowej jak i w liceum sugerowana jest rezygnacja z dyskusji światopoglądowej”. Towarzystwo zauważa, że lektura książki Andre Frossarda „Nie lękajcie się” może być trudna dla uczniów, którzy nie chodzą na religię - “dzieci nawet biorące udział w lekcjach religii w VI klasie nie wiedzą o Trójcy Świętej – więc jak mogą zrozumieć „Niech zstąpi twój Duch”” - pytają. To, że marzeniem ministra edukacji jest szkoła wyznaniowa nie jest chyba żadną tajemnicą.
Zupełnym absurdem jest dodanie do listy lektur “Kroniki Książąt Polskich”, dzieła powstałego pod koniec XIV wieku na Śląsku, a którego autorem jest prawdopodobnie Piotr z Byczyny, kanonik kolegiaty w Brzegu. Kronika opisująca dzieje Piastów i państwa polskiego na listę lektur dostała się po interwencji Ministerstwa Kultury.
W konsultacjach społecznych trafnie zauważono, że usunięcie z listy lektur wierszy Marcina Świetlickiego i “Małej Apokalipsy” mogło skutkować tym, że młodzież nie dowie się na jakich zasadach działa państwo totalitarne, “w którym m.in. działa cenzura, istnieje prześladowana opozycja, a twórcy buntują się przeciw władzy", pisze Dorota Gardias z Forum Związków Zawodowych.
Żeby nie było, że nic mi się nie podoba, a mój komentarz nie ma w sobie konstruktywnego ducha, to mam dla ministra Czarnka propozycję.
W niektórych księgarniach wciąż jeszcze można kupić ksiązkę Ludwika Pregera, "Paweł Kukiz. Człowiek bezkompromisowy". Myślę, że należałoby postulować wpisanie jej na listę lektur. Postawa Kukiza z pewnością ma jednoznaczne przesłanie i jest zgodna z założeniami aktualnej władzy.
Aspekt humorystyczny tej lektury na pewno sprawi, że młodzież chętnie po nią sięgnie.
Bardziej zaś na poważnie postuluję utworzenie szerokiego frontu społecznego, który pozwoli wprowadzić - zgodnie z propozycję Polskiej Izby Książki “Pasztety, do boju!” Clémentine Beauvais (tłum. Bożena Sęk).
To wspaniała książka o samoakceptacji i o tym, że nasze życie jest nasze. Niezależnie od tego, jak bardzo chce na nie wpłynąć minister nie lubiący pechowych nosorożców.
Skomentuj posta