Smak Słowa, At-Tajjib Salih, Jerzy Stępiński

[RECENZJA] At-Tajjib Salih, "Sezon migracji na Północ"

Skoro czytanie nowości mi w tym okropnym czasie nie wychodzi najlepiej, sięgnąłem po książkę wydaną w Polsce dwanaście lat temu, a napisaną w drugiej połowie lat 60.

Trochę mnie rozczarowała, bo już jednak jestem znudzony afrykańską literaturą z okresu odzyskiwania niepodległości i kształtowania się nowych państw. Zawsze ktoś tam musi wrócić z edukacji w Europie, zawsze musi być konflikt “zachodnich” wartości z lokalnymi, poczucie wyobcowania i trudności z adaptację do “ojczyzny”, a do tego wszystko jest opowiadane z punktu widzenia facetów. Co nie znaczy, że jest to zła książka, po prostu współcześnie narracja, którą w niej znajdziecie, wydaje się fałszywa.

Urodzony w sudańskim Karmakul At-Tajjib Salih uznawany jest za jednego z najwybitniejszych afrykańskich pisarzy minionego stulecia, a “Sezon migracji na Północ” (tłum. Jerzy Stępiński) to jego najsłynniejsze dzieło, które jednak nie przyniosło autorowi fortuny. Jak pisze we wstępie - kraje arabskie nie były w tym czasie sygnatariuszami konwencji berneńskiej o ochronie praw autorskich, zatem można było wydawać co się chce, bez płacenia tantiem. Podobna sytuacja była w Polsce czasów PRL. “To prawda, że stałem się wszędzie znany, ale renoma bez rekompensaty nie jest dla pisarza żadnym pocieszeniem”, pisze Salih.

Powieść ma dwóch bohaterów - narratora, - nieznanego z imienia młodego mężczyznę, Sudańczyk, który po studiach i doktoracie w Anglii wraca do rodzinnej wioski, oraz Mustafę Sa'ida - człowieka, wokół którego kręcić się będzie cała historia.

Po przyjeździe do wsi narratora zaskakuje dość chłodne przyjęcie i nowy mieszkaniec - tajemniczy Mustafa, który choć bierze udział w życiu lokalnej społeczności, to wydaje się osobą pełną dystansu i skrywającą tajemnice. Jak to w powieściach bywa - panowie się do siebie zbliżają, a tajemniczy Mustafa zaczyna naszemu narratorowi opowiadać swoje życie. I my to życie czytamy.

Jak często w literaturze afrykańskiej jest to historia genialnego dziecka, które wysłano na edukację do Anglii (dostał stypendium od państwa), gdzie doskonale mu szło na studiach, ale jeszcze lepiej - w stosunkach z kobietami. Te podrywał masowo - uwodził je wykorzystując fascynację “orientem”, i jak sam mówi - “wyzwalał Afrykę swoich ch****”. Związki z Mustafą kończyły się dla jego partnerek (to słowo tu nie niezbyt pasuje) tragicznie, przez co rozumiemy śmierć. Panie popełniają samobójstwa, a Mustafa trafia do więzienia.

Żywa, przynajmniej przez dłuższą część powieści, jest żona Mustafy, bo sam bohater nagle znika, zostawiając ją pod opieką swojego nowego przyjaciela, czyli narratora powieści. Tu zaczyna się konflikt etyczny, bo zgodnie z lokalną kulturą narrator - mający już jedną żonę - może wziąć ślub z drugą. Nie robi tego wyznając już “zachodnią” monogamię. W efekcie kobieta zostaje zmuszona do ślubu z miejscowym draniem, co kończy się dla niej i drania śmiertelnie. Zatem gdyby narrator jednak nie zmienił się pod wpływem “nowoczesności”, uratowałby kobietę przed samobójstwem. Czy więc sam się do niego przyczynił?

To, co różni “Sezon…” od innych powieści powstających w latach 60. czy 70., to unikanie polityki - tłem są emocje i wylewający Nil, a nie miejscowe porachunki. Z pewnością to właśnie uczyniło powieść Saliha tak popularną w krajach arabskich i ułatwiło jej dystrybucję, z drugiej strony sprawia, że jest to powieść odrobinę bardziej ponadczasowa. Choć dzisiaj chciałbym przeczytać tę historię z punktu widzenia skazanej na przymusowe małżeństwo żony przemądrzałego Mustafy.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywał się chomik Ewy Kuryluk?