Bartosz Jakubowski, Haften
Bartosz Jakubowski, "Haften"
Chciałbym dzisiaj nas bardzo pochwalić.
Nas, to znaczy w pierwszej kolejności Bartosza Jakubowskiego, artystę, który zrobił następującą rzecz:
sfotografował queerowe osoby z całej Polski, a następnie zaangażował do projektu hafciarki z różnych regionów naszego kraju, które regionalne hafty przeniosły na wydrukowane na płótnie zdjęcia.
Ważne - region odpowiada miejscu pochodzenia/identyfikowania się fotografowanej osoby.
Wystawę "Haften" można było oglądać niedawno w Radomiu, a z tego co wiem i czemu kibicuję, będzie można jeszcze się z tymi pracami spotkać w innych miejscach.
My to też Gabriela Sułkowska, Marcin Niewirowicz, Izabela Morska, Łucja Kuttig i niżej podpisany, których teksty znalazły się w niezwykle rozbudowanym (i póki co niemal nie do zdobycia) katalogu wystawy.
O czym pisałem? O tym, jak widziałbym queerowe muzeum i jakie artefakty bym w nim umieścił. Na przykład taki obiekt:
-> Dwutygodnik “Bravo”, wyd. Bauer, dowolny numer z lat 90. otwarty na rubryce “Miłość, czułość, namiętność”
-> Pamiętam, że jako dziewięcioletni chłopiec z nieukrywanym zafascynowaniem przeglądałem kolorowe młodzieżowe czasopismo "Bravo", czytając dział z pytaniami nastoletnich czytelników dotyczącymi seksu. (...) Przez pierwsze dwa lata lektury "Bravo" troszcząca się najwyraźniej o moją niewinność i dziecięcą naiwność matka kazała mi zaklejać te dwie strony, w każdym numerze magazynu. (...) chciałem pojąć wszystkie sekrety nastoletniej egzystencji, których absolutną esencją były dla mnie wówczas te dwie strony, gdzie tajemnicza Irena K. doradzała często zdesperowanym czytelnikom. (...) W końcu pewnego dnia starannie i powoli rozdarłem niedostępne dla mnie dotąd kartki i z wypiekami na twarzy przeczytałem kilka listów oraz stały element rubryki - opowiadania z cyklu "Mój pierwszy raz". Od tej pory rytuałem stało się pozorne zaklejanie zakazanych stron po to tylko, by niepostrzeżenie je rozkleić i wczytywać się w każde słowo. (Grzegorz Stępniak, “Sztuka życia inaczej: ustanawianie queerowego czasu i przestrzeni”, Kraków 2017, s. 227-228)
Albo taki obiekt:
->Telewizor, na którym wyświetlany jest teledysk do piosenki “Crazy” amerykańskiego zespołu Aerosmith w reżyserii Marty Callner, występują Alicia Silverstone i Liv Tyler, 1994 rok.
-> Dziewczynka nie może oderwać od nich wzroku, ale i tak się wzdryga. Rozgląda się po pokoju, choć wie, że nikogo w nim nie ma. (...) Zbliża się do telewizora i przełyka ślinę. Po jej małym, zgrzanym ciele przechodzi dreszcz. Zastyga w bezruchu blisko kineskopu, tak blisko, że poznaje jego tajemnicę, kolorowe kropki.
Kiedy przygląda się dwóm dziewczynom w telewizorze, drętwieje. (...) Sierpniowy poranek połyskuje kolorami umierającego lata, purpurą naparstnicy i żółcią aksamitki. W tych barwach jest śmierć, która nawet nie próbuje ukryć swojej obecności, cmentarna upiorność wydobyta na powierzchnię przez wściekle rozgrzane słońce.
Dziewczynka myśli już tylko o śniadaniu. O serku Rolmlecz z krówką, najlepszym śniadaniu na świecie.
Nie zapomina jednak, co zobaczyła. (Olga Górska, “Nie wszyscy pójdziemy do raju”, Okoniny 2022, s. 9-10)
---
(fragment mojego tekstu)
Na queerowe archiwum składają się podziemne biuletyny, zdjęcia, listy, akta sądowe i policyjne. Jest w nim miejsce na buty drag queen, flagę porwaną podczas manifestacji, zdjęcia reporterskie i artystyczne ich przekształcenia jak w przypadku prac Bartosza Jakubowskiego.
Opowiadają ciszę i otwierają szafę, jednocześnie ją eksponując. Budując nową sieć znaczeń, muszą łączyć się z innymi sieciami.
Kumulują kod queerowy z opowieścią o klasie społecznej, rasie, patriarchacie, ujawniając struktury Foucaultowskiej wiedzy/władzy.
Egzemplifikują emocje.
Profesor Charles E. Morris z Syracuse University pisał, że “queerowe życie, przeszłość i teraźniejszość, składa się z głosów, które wypełnia złożoność naszych radości i naszych zmagań z unicestwiającą ciszą” . Jeszcze na początku XXI wieku Ann Cvetkovich, teoretyczka queer i archiwistka, zauważała, że „istnienie historii gejów i lesbijek jest faktem kwestionowanym (...) a walka o jej utrwalenie i zachowanie jest utrudniana przez niewidzialność, która często otacza życie intymne, zwłaszcza seksualność” . Tym trudniejszym zadaniem dla archiwów i muzeów jest opowiedzenie losu queerowej społeczności, często poddanej wewnętrznej przemocy - gejowskiemu patriarchatowi, mizoginii, wykluczeniu opartemu na pobudkach rasowych czy klasistowskich.
Poszukiwania historyczne wikłają nas w zagadnienie tożsamości, które dochodzą do głosu na naszych oczach. Komu za kilka lat będziemy musieli spojrzeć w oczy i powiedzieć: “Ciebie nie dostrzegaliśmy, zbuduj sobie swoją historię”? Czy każdorazowo społeczności będą musiały tworzyć własne archiwa, tkać od nowa nić historii?
Skomentuj posta