Sonia Draga, Beata Kang-Bogusz, Hwang Sok-yong

[RECENZJA] Hwang Sok-Yong, "Znajomy świat"

Pod tą nijaką okładką, która równie dobrze może zapowiadać miałką powieść obyczajową, kryminał z wątkiem społecznym, czy inną taśmową produkcję literacką, kryje się niezwykle wciągająca, doskonale napisana opowieść o losach pracowników wysypiska śmieci znajdującego się pod dużym koreańskim miastem.

Wytrzeszcz - bo takie przezwisko przylgnęło do głównego bohatera książki Hwang Song-Yonga - ma trzynaście lat, “zaliczył podstawówkę tylko do pierwszego semestru piątej klasy”, po czym poszedł do pracy na targu w sklepie z ubraniami. Matka chłopca również prowadziła kram na targu, dzięki czemu było ich stać na “wynajem lichego pokoju gdzieś w dzielnicy biedy i na trzy posiłki dziennie”. Ojciec dziecka “zniknął”. Zapewne wpadł w obławę policyjną i został “zabrany na reedukację”. Jak wyjaśnia narrator powieści, “odkąd nowy generał doszedł do władzy i zapowiedział oczyszczenie społeczeństwa, chodziły pogłoski, że wszelkie menelstwo, gangsterzy, osoby z wyrokami czy nawet z tatuażem” zakłócający “spokój publiczny” trafią do ośrodków, mających “zrobić z nich nowych ludzi”.

Sok-Yong w “Znajomym świecie” (tłum. Beata Kang-Bogusz) choć odnosi się do konkretnych wydarzeń z historii Korei Południowej, czyli dyktatury Chun Doo-hwana, która nastała z początkiem lat 80. Kontekst polityczny jest oczywisty dla czytelników z Korei, dla nas może być trochę zaskakujący, bo kraj ten kojarzy nam się raczej z nowoczesnymi technologiami i reportażami o edukacji, których ostatnio kilka ukazało się nawet po polsku. Tak czy inaczej - Sok-Yong opowiada o losach ludzi, których reżim dyktatora, a później dyktat modernizacji i kapitalizmu traktował jak niewidzialnych.

Namówiona przez przyjaciela ojca, matka Wytrzeszcza decyduje się zmienić pracę i zamieszkać na wysypisku śmieci, gdzie praca przy sortowaniu śmieci jest wyjątkowo trudna, ale zarobki dużo lepsze niż na targowisku. I choć dzieci nie mogą pracować razem z rodzicami, to Wytrzeszcz wygląda na starszego, a jego nowy ojczym - relacja matki z przyjacielem ojca szybko okazuje się romansem - jest szefem sektora na wysypisku, więc nikt im w tej małej mistyfikacji nie przeszkadza. “Znajomy świat” to pełen detali obraz mikrospołeczności żyjącej na i z wysypiska śmieci. Wysypisko dostarcza jedzenia, ubrań, materiałów budowlanych i pozwala na zarobienie pieniędzy.

Wyspa Kwiatów. O ironio, taką nazwę nosi miejsce, w którym utkną Wytrzeszcz i jego matka. Powieść południowokoreańskiego pisarza zawiera dość oczywiste wątki jak rywalizację między dziećmi, w której decyduje prawo silniejszego, ale i egzekwowany ze stanowczością kodeks etyczny, czy dziecięcą wspólnotę, budowaną wokół marzeń o świecie lepszym, w którym słodycze nie są dostępne tylko od święta. Jeśli już przy świętach jesteśmy, to warto zwrócić uwagę na antykonsumpcjonistyczny wątek tej powieści - znowu dość oczywisty, ale bardzo sprawnie przez Sok-Yonga wprowadzony do książki. Pracownicy wysypiska najwięcej zarabiają bowiem w święta, wtedy ciężarówki zwożą z miasta mnóstwo warzyw, czy ledwie rozpakowane prezenty.

Byłaby to powieść, w której fikcja tylko dokumentuje rzeczywistość, gdyby nie fakt, że Sok-Yong wprowadza do książki elementy innej, fantastycznej rzeczywistości. Chłopcy z wysypiska odkrywają bowiem inny świat - tajemniczego Dziadka, opiekującą się porzuconymi psami Mamę Chudziny i rodzinę Kimów, których pojawienie się zapowiadają niebieskie światełka. Alternatywna Wyspa Kwiatów sprzed powstania wysypiska jest oczywistą (może trochę nadto oczywistą) alegorią tego jak modernizacja i rozwój przemieniają, a następnie niszczą świat. Autor sięga tu po koreańską mitologię, w której występują "dokkaebi", legendarne stworzenia. Ich pojawienie się zapowiadają migoczące światła lub płomienie, a same stworzonka przybierają różne postaci i raczej są duszkami pomagającymi niż przeszkadzającymi. W jaki sposób rodzina Kimów odwdzięczy się Wytrzeszczowi za przyniesione łakocie i co z tego wyniknie będzie baśniowym, całkiem sprawnym zwrotem akcji pod koniec tej naprawdę czułej na ludzki los opowieści.

“Znajomy świat” jest najciekawszy w momentach, gdy autor pokazuje jak tworzy się społeczeństwo śmietnika, jaką ma moralność i czy widzi szansę na zmianę swojego losu. Jest to analiza pełna ciekawych momentów, a sama powieść napisana jest oszczędnym językiem i choć momentami pobrzmiewa banałem (opowieść o tym, że do biednych dzieci nie przychodzi święty Mikołaj), to zawiera też sporo krytyki narracji poświęconych marginalizowanym grupom społecznym.

Powodem, dla którego zawsze chwalę przednoblowską gorączkę, jest odkrywanie na listach nazwisk pisarzy i pisarek, których nie znam, a których poznać pragnę. Tak też było z Sok-Yongiem, którego “Znajomy świat” to druga przeczytana przeze mnie książka w ostatnim czasie. Nie żałuję, wręcz przeciwnie - pozostaję pod wrażeniem tej pełnej detali, smutku i brutalnej prawdy o świecie książki, w której jest też sporo bajkowej nadziei, a mimo to powieść nawet na moment nie osuwa się w kicz.

Sok-Yong pokazuje, że wraz z modernizacją i postępem idzie wyniszczenie kultury, ludzi i środowiska. I pokazuje to momentami wirtuozersko.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaki był różaniec u Rolleczek?