Fabryka Słów, Jarosław Grzędowicz

Jarosław Grzędowicz, "Hel-3"

Grzędowicz to jeden z najważniejszych polskich pisarzy fantasy, jego czterotomowy “Pan Lodowego Ogrodu” zebrał dobre recenzje i zgromadził wokół autora rzesze fanów i fanek, których pozazdrościć może większość twórców i twórczyń dlatego oczekiwania wobec "Helu-3" miałem całkiem spore. I w pewnym sensie się nie zawiodłem.

Akcja powieści, która ukazuje się siedem lat po ostatnim dziele Grzędowicza, rozgrywa się pod koniec szóstego dziesięciolecia XXI wieku. Podejrzewam, że jak dożyję będzie to chyba moment mojego przejścia na emeryturę, dlatego jako zapobiegliwy i dbający o swoją przyszłość czytelnik, postanowiłem dzieło Grzędowicza jeszcze przed premierą zdobyć i wam o tej zdobyczy trochę opowiedzieć. Czy chciałbym dożyć świata, który zaproponował Grzędowicz? Czy jest to świat bardzo odmienny od tego, który znamy? O tym w kilku kolejnych akapitach. Zapraszam.

Startujemy w Dubaju. “Coś się szykowało na mieście”, a Norbert, “siedział w podcieniu, skryty przed oślepiającym słońcem” i “czekał, aż ktoś w “tłoczącym się w wąskich uliczkach tłumie zrobi coś szalonego”. Dobra, przyspieszamy - Norbert jest “evenciarzem”, a więc osobą, która za pomocą omnifona, czyli okularów z podłączoną kamerą i interfejsem łączącym się z MegaNetem, nagrywa zdarzenia, na które później rzucają się użytkownicy MegaNetu i reklamodawcy. Im więcej osób zobaczy film, tym Norbert ma więcej kasy na chlebek. Proste? Aż za bardzo. Inaczej mówiąc - Norbert to taki jutuber tylko, że zamiast siedzieć w kawalerce i nagrywać wywiady z ludźmi, którzy aktualnie potrzebują pozytywnego pijaru, nagrywa na przykład sceny odrąbywania ludziom głów.

Lądujemy w świecie opanowanym przez omnifony i MegaNet, w którym rządy kontrolują życie obywateli wprowadzając ekoterror i świadome ubóstwo, w którym wstrząsnąć MegaNetem może tylko naprawdę mocny event. Nasz bohater będzie miał trzy duże przygody, które oczywiście będą miały wspólny mianownik, a poszukiwanie i przetwarzanie tytułowego pierwiastka zaistnieje oczywiście w ostatniej z nich. Żeby nie za dużo zdradzić z treści muszę się trochę nagimnastykować, zatem może zamiast o narracji to ja o ideach napiszę? O literaturze?

Na poziomie literatury rozrywkowej Grzędowicz jest starym wygą, który radzi sobie świetnie i potrafi opowiadać. Co prawda niekiedy czułem się jak w komputerowej grze turowej, ale nie mogę autorowi odmówić sprawności językowej i umiejętności tworzenia akcji. “Hel-3” może wciągnąć i jeśli nie odrzuciło mnie, który raczej do literatury science-fiction nie zagląda zbyt chętnie, to chyba mamy sukces.

Skoro w kategorii “literatura rozrywkowa” przyznałem Grzędowiczowi 6/6 to sprawdźmy, czy jest to coś, co sprawia, że powieść można rekomendować czytelnikom o potrzebie większych uniesień. Niestety świat skonstruowany przez Grzędowicza jest bardzo mało odkrywczy i choć rozumiem, że miała być to niedaleka przyszłość, to jednak gdy okazuje się, że wrogami dobrych ludzi (Norbert należy do ludzi raczej dobrych) są islamiści, Sowieci, rządy i korporacje to niestety mogę tylko powiedzieć znudzone “no tak…”. Mało to odkrywcze i niezbyt twórcze. Omnifony i cały ten MegaNet plus drony, tajemnicze substancje psychoaktywne to my już mamy, a wizja zamieszkałego przez ludzi Księżyca, którzy go eksploatują niestety nie jest wizją, którą można określić jako nową i ciekawą.

W “Helu-3” jest sporo przemocy i to bardzo dosadnie opisanej. Tu należy się pisarzowi pochwała - są momenty, w których ta lektura nie jest łatwa, gdy kondensacja okropności robi się tak ciężka, że trzeba się przełamać do dalszej lektury. I to są najciekawsze momenty w całej książce. Miałem nadzieję, zwłaszcza po pierwszych rozdziałach, że Grzędowicz pokaże w jaki sposób fragmentaryczność naszego spostrzegania, zawężenie do “swoich ludzi” i “swoich poglądów” na portalach społecznościowych i transmitowanie naszego życia wraz z wystawieniem go na publiczną ocenę, sprawia, że czasy robią się agresywne a podziały zaostrzają do mikrowojen. Agresja w czasach omnifonów byłaby wdzięcznym temat przy opowieści o MegaNecia, evenciarzach i reklamodawcach czerpiących zyski z najbardziej odjechanych filmów. Niestety niewiele w tym temacie miał nam autor do przekazania i sam udał się w kierunku efekciarskim - ciekawym, ale nie przynoszącym szczególnie pogłębionej refleksji.

“Hel-3” to dobrze napisana opowieść skomponowana z bardzo przewidywalnych składników. To pytanie do czytelników - czego szukają w literaturze i w lekturze. Jeśli dobrej, nieobrażającej inteligencji rozrywki - znajdą ją. Jeśli od pisarza biorącego się za science-fiction oczekujemy nowatorskiej wizji nawet w świecie nam niezbyt odległym - to nie ten adres.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Co miał na piersi wykłute Azja Tuhaj-bejowicz?