Joanna Siedlecka, Zysk i S-ka

Joanna Siedlecka, "Biografie odtajnione. Z archiwów literackich bezpieki.

Dzisiaj wyjątkowo zamiast okładki zamieszczam zdjęcie Autorki z nagrobkiem i kilka gorzkich dość refleksji.

Brązownictwo i walka z nim mają zarówno swoje chlubne momenty w historii polskiej literatury jak i te mniej. To zdecydowanie będzie o tym drugim przypadku. Książki Joanny Siedleckiej do tej pory wydawały mi się słuszne i sprawiedliwe, ale chyba błądziłem - albo Autorka zabłąkała się teraz na grząskie tereny.

Otóż w książce "Biografie odtajnione" oprócz opisania kto na kogo donosił, wejścia z butami na łóżka i do domów pisarzy i pisarek oraz ujawnienia dziesiątek, jeśli nie setek, absolutnie kompromitujących ich materiałów, Siedlecka zebrała w jeden tom wyjątkowo agresywną publicystykę, której cele to odbrązowienie i moralne napiętnowanie. Nie: zrozumienie. Bywają wyjątki od tej postawy, ale zbyt rzadkie.

Można i trzeba się spierać o historię, warto pamiętać, że karty dzienników (vide Zawieyski) bywają zasłoną dymną i dziełami bliskim fantastyce, a pisanie hagiografii to zadanie dla ludzi bez wyobraźni. Mimo świadomości tych zjawisk podczas lektury odczuwałem niepokój. Wyobrażałem sobie, że gdybym był odrobinę starszy, to mogłoby się wiele wydarzyć i może jakiś sympatyczny towarzysz okazałby się TW czy coś takiego. I wtedy po kilku latach zadzwoniłaby pewna pani i próbowała opowiedzieć "prawdę", a ja bym coś tam pewnie jej opowiedział, wiedziony historyczna racją. Później wyszłaby jej książka z takim oto zdjęciem - Autorka opiera się o grób bohaterek jednego z rozdziałów. Tragicznych, choć w przypadku Janiny Broniewskiej - wyjątkowo negatywnej i jednoznacznie ocenionej z pozycji moralnych przez Siedlecką. Jakby tego było mało w innym fragmencie Autorka publikuje nekrologi swojej antybohaterki. To jest kujawiak na grobach tańczony... A wracając do opowieści z mojej wyobraźni - gdyby moje słowa znalazły się w takiej pozycji to byłbym okrutnie zły. Jako czytelnik jestem zniesmaczony i przypomina mi się fragment z książki, w którym Siedlecka uznaje za podejrzane, że jedna z pań odmawia udzielenia jej wypowiedzi gdyż "nie lubi jej książek". Ma ta Pani we mnie sojusznika.

P.S. Wyjątkowo też razi mnie napastliwy ton Autorki, np. gdy pisze: "dziś Andrzejewski jest właściwie pisarzem zapomnianym, anachronicznym, czas zrobił z jego pisarstwa miazgę (...)." My tu też staramy się być krytykami stanowczymi, ale w próbujemy to robić w lepszym stylu.

trzy komentarze

Eva

22.09.2022 09:44

...Pan!i Joanna Siedlecka>mnie jest nappastliwa! - tylko Prawda nas wyzwoli... Pozdrawiam

Zbigniew

07.01.2023 08:04

Dopiero teraz trafiłem na ten tekst. Bardzo się zgadzam. Też mnie zniechęcają biografiści i "filozofowie", których głównym celem jest ocena i wydanie wyroku a nie zrozumienie człowieka. Od sądów są sądy. Niestety ten nurt ma się coraz lepiej, począwszy już od Jacka Trznadla, który miał najwięcej szansy na zrozumienie, bo żył wtedy, znał tych ludzi i w zasadzie sam powinien też być sądzony a sam mianował się sędzią. Joanna Siedlecka dobrze zaczęła ale im dalej w czas tym coraz ciemniej.

Katarzyna

02.10.2023 11:07

Wcale niekoniecznie prawda głoszona w sposób napastliwy i bez zrozumienia drugiego człowieka nas wyzwoli.Zero jedynkowosc i czarno-białe myślenie nie służy dojrzałej prawdzie

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak miała na nazwisko Oleńka z "Potopu"?