W.A.B, Wydawnictwo Poznańskie, Dowody Na Istnienie, Agnieszka Jelonek-Lisowska, Cyranka, Hanna Pustuła-Lewicka, Siddharth Kara, Sabin Iqbal, Ewa Rajewska, Tomasz Karamon

[GAZETA WYBORCZA] "To nie są złe książki. Ale - naprawdę - niczego nie stracicie, jeśli ich nie przeczytacie"

Są książki, po których niczego nie oczekuję. Nie skarżę się wtedy, bo wiedziały gały, co brały. Są jednak też takie, po których obiecuję sobie bardzo wiele. I - gdy rozczarowują - są to rozczarowania naprawdę bolesne.

Dzisiaj zatem o rozczarowaniach.

(...)

Przyznaję - nie są to złe książki. Niektóre z nich wymagały od autorów i autorek niezwykłego hartu ducha i odwagi. Niektóre - wielu lat pracy. Szanuję to. Ale - naprawdę - niczego nie stracicie, jeśli po nie nie sięgniecie.

(...)

Nie warto oceniać książek po okładce, ale samą okładkę też warto. Ta stworzona przez Justynę Frąckiewicz dla książki Agnieszki Jelonek jest naprawdę udana. I doskonale zwiastuje to, co znajdziemy w książce. On i ona, studencka przygoda w mitycznych Stanach, praca za barem czy na kolonii pełnej rozwydrzonych dzieciaków. I wisząca nad tym wszystkim tragedia, o której dowiadujemy się już na samym początku.

To nie jest zła książka. Wieczór z "West Farragout Avenue" będzie wieczorem dobrze spędzonym, choć wydaje mi się, że autorce nie do końca udało się utrzymać napięcie i ciężar powieści. Za dużo nostalgii, amerykańskiej podróży, "love story", a za mało czegoś, co by sprawiło, że nie jest to jedna z setek powieści jak inne.

Pisarka sama przyznaje się do tego, że coś tu skręciło nie tam, gdzie miało nas kierować. "Myślałam, że piszę książkę o pamięci, ale napisałam love story", czytamy na czwartej stronie okładki. I podobnie jest ze mną - na początku myślałem, że zapowiada się dużo lepsza książka. A potem było tak, jak być powinno. To trochę za mało. Co nie znaczy, że nie warto czytać.

***

Które tytuły mnie rozczarowały? Więcej w moim miejscu pracy.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz