Olga Drenda, Karakter

Olga Drenda, "Duchologia polska"

Kupi sobie jeden bon
Za trzydniowej pracy plon
Niech radości trochę ma
Niech zna 
Polski biały murzyn
Tu bliżej świata w TVP
Sam był kiedyś w NRD
Nie jest więc na samym dnie
O nie 

(…)

Zapięty w blue man dietę
W życiu ekonomia zer
Obywatel klasy B
On wie

Powyższy tekst ryczał z emfazą i gitarą Jacek Skubikowski w Opolu roku macierzyńskiego 1989 (tu to zobaczyłem). Absurdalny występ artysty, który kilka lat później napisze jedną z najbardziej znanych polskich piosenek, brutalnie przybliża nas do tematu, którym zajęła się Olga Drenda w niezwykłej książce. Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji ma taki tytuł, że niewiele trzeba dodawać. Może poza tym, że jest to fantastycznie napisana, ciekawa i wręcz obezwładniająca opowieść o czasach mi dość obcych.



Drenda z zacięciem opisuje jak w zaledwie kilka lat, od 1988 do 1993 roku zmienił się krajobraz kulturowy Polski, jak z aspiracji i marzeń przeszliśmy (tzn. ja nie, bo ja się szczycę tym, że wtedy się czytać nauczyłem) do planów z datą realizacji. I jak wyparliśmy te czasy (ja co najwyżej próbuję wyprzeć fakt bycia spranym skakanką przez koleżankę Olę). A nie ma się co dziwić – muzyka, fryzury i stylówy tego okresu to nawet nie paździerz, to jakaś nieszczęsna prehistoria z otoczakami, której przyglądamy się  z lekkim zażenowaniem. Ja się teraz naprawdę cieszę, że w tym czasie przeistaczałem się z oseska w człekopodobnego obywatela i kompletnie nic nie pamiętam z atmosfery. Przyznam, że coś tam mi się kołacze w mózgu, na przykład reklama wafelków Kuku Ruku. Pamiętam, że niestety nie załapałem się na album do wklejania (wkładania?) obrazków z Kuku Ruku. Chyba przeżyłem to dość mocno, skoro utkwiło mi na synapsach obok kilku innych równie pożytecznych wspomnień. Wafelek z czekoladą w kolorowym opakowaniu i z naklejkami, a do tego super-kolorowa reklama! To musiał być przełom i cieszę się, że jedni mają teleranki a ja kukuruku. I książkę Drendy z zaskakująco ciekawą bibliografią.

Nie tak dawno zamęczyła mnie Paulina Wilk i jej „Znaki szczególne”, które okazały się być pretensjonalnym wywodem o zmianach ekonomicznych w klasie uprzywilejowanej z dodatkiem totalnego wykluczenia z refleksji innych grup społecznych i przyznaję, że trochę się obawiałem Duchologii. I dobrze, że się obawiałem. Muszę skończyć pisać ten tekst, bo robię to drugi dzień a znam już całkiem nieźle dokonania zespołu Univers.

Duchologia to wykład socjologiczny, kulturoznawczy i reportaż, a jak komuś mało to także społeczność na fejsie, czy playlista na Youtube. Książka o decydującym dla historii Polski przełomie na miarę drugiego dziesięciolecia nowego tysiąclecia.

Na koniec należy dodać, że jak prawie zawsze w przypadku wydawnictwa Karakter, Duchologia wygląda jak przysłowiowy milion dolarów by po chwili wyglądać jak urocze badziewko. Brawa dla Przemka Dębowskiego. Brawa dla Olgi Drendy i wszystkich poszukiwaczy duchologicznych artefaktów za przypominanie tego niezwykłego czasu.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Co miał na piersi wykłute Azja Tuhaj-bejowicz?