Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Instytut Mikołowski
CULTURE.PL - Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, "Paraliż przysenny"
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W SERWISE CULTURE.PL
Autorka odważnie i bezpośrednio opanowuje swoją poezją coś, czego nie da się kontrolować – starzejące się ciało.
Zdarzają się jeszcze takie odkrycia, jak poezja Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej. Autorka posłowia do wyboru jej poezji "i wtedy minie twoja gorączka", Katarzyna Cyganiak przyznała, że "wielu czytelników współczesnej poezji nie odkryło jeszcze tej niepokornej liryki". Przemysł nagród literackich rozrósł się nam ostatnio również o nagrodę za drugą książkę, więc być może czas na nagrody dla późnych debiutów. Zaskoczony tą nominacją, w trakcie pierwszej, pobieżnej lektury tomiku poczułem się jak bohater gifa upstrzonego dymkami z wykrzyknieniami: WOW, "TO jest poezja!". Jest to bowiem poetycka petarda.
Pierwszy tom wierszy Jakubowskiej-Fijałkowskiej ukazał się w 1994 roku, gdy autorka miała 48 lat. Przy fetyszyzowaniu "młodych debiutów" często nie dostrzegamy tych dojrzałych, trudniejszych objawień i prawdopodobnie tak było w tym przypadku. Tom "Dożywocie" to liryki spokojnego smutku, zwięzłe i obrazowe. Autorka pisała: "poezja boli / albo boli / i potem jest poezja” i zdawała sobie sprawę z tego, że "niczym nie zadziwisz / świata // jedno / kwitnące drzewo / śliwy / pod oknem / może cię zabić". Dużym atutem tego tomu jest konsekwentna konstrukcja i przemyślany układ, a niektóre z tych wierszy wyraźnie zapowiadały wzrastający talent. Przypuszczalnie książki poetki nie przebiły się do szerszej publiczności nie tylko z powodu naturalnej kameralności poezji, ale też z powodu zachowawczej postawy lirycznej autorki. Jakubowska-Fijałkowska pisze o rozczarowaniu światem, który zmienia się wraz z tym, jak zmienia się człowiek – dojrzewa, starzeje się, a miłość co roku smakuje mu z większą goryczą.
W jej późniejszych tomach nasilała się realistyczna, bezpośrednia obserwacja dojrzałych czy też starzejących się kobiet, ich ciała oraz ich społecznej roli. Aż to wszystko wybuchło, przynosząc tom poezji dojrzałych, manifestujących wyzwolenie z niedopowiedzeń, w którym autorka pozwoliła sobie na unikatowy dla polskiej poezji feministyczny manifest.
Dedykacja: "Siostrze Anielce za miłość". Jest lirycznie, może trochę sentymentalnie. Tomik, jakich wiele. Do tego okładka nie mówiąca nic poza tym, że mamy do czynienia z… poezją. Przewracam stronę i czytam:
Sypią mi się włosy
jak po chemioterapii
to nie rak
to starość kurwa starość
Jakubowska-Fijałkowska konstruuje podmiot liryczny, który się nie kryguje, jest obnażony, niby zdrowy, a chorujący na ostateczną chorobę, która wszystkich nas zrówna – starość. Dojrzała kobieta jest świadoma siebie – sceptyczna wobec napisów na buteleczkach szamponów i reklamowych haseł, choć wciąż zerkająca na nie z odrobiną nadziei. Dlatego "jeszcze puder migdałowy na policzki", bo przecież "mama była piękna w takim makijażu / w kostnicy". Ale to nie jedyne oblicze narratorki, którą poznajemy w "Paraliżu przysennym". W wierszu "Bóg powrócił do miasta" samotna kobieta siedzi na lotnisku, w wydzielonym miejscu dla palących, przechodzi do baru, gdzie zamawia mocny alkohol, samoloty startują, w mieście śpiewają ptaki, a muezin nawołuje do modlitw. Stambuł z minaretami "wbijającymi się we mnie wieżą wysoką / jak penis boga / gdy na lotnisku w toalecie spuszczam / dżinsy rajstopy majtki i sikam". Femme fatale ze stambulskiego lotniska za chwilę usiądzie w domu, gdzie zadzwoni telefon’; "nie odbieram // farbuję swoje pierdolone siwe włosy / henną rubin spływa cała wanna farbą // ręczniki zajebane (dzięki Bogu spierają się) / jak fazy księżyca to menstruacyjne farbowanie".
Wikipedia informuje, że paraliż przysenny, to "stan występujący podczas zasypiania lub rzadziej podczas przejścia ze snu do czuwania, objawiający się porażeniem mięśni (katapleksja) przy jednoczesnym zachowaniu pełnej świadomości". Jest to krótki moment, w którym kontrolujemy myśli, ale ciała już nie. To od nas zależy to, co pomyślimy, zdaje się mówić poetka. "nie mogę się obudzić / jestem ciągle na jawie i we śnie [...] budzę się otwieram okno / księżyc w aureoli zmory we mgle".
Traceniu kontroli nad ciałem i powolnemu umieraniu towarzyszy przenikliwa świadomość tych procesów i potrzeba śmiechu. W trakcie bolesnego, ale i radosnego odchodzenia "zaplatamy sobie warkoczyki / zakładamy peruki Lalki Barbie // malujemy na lustrze Myszkę Miki / zakładamy maski weneckie".
Autorka pisze, że tak zachowują się "wariatki", które chciałyby mieć grób na Wesołym Cmentarzu, przyciągającym tłumy turystów w rumuńskim okręgu Marmarosz. Dojrzała kobieta świadoma swojej seksualności, cielesności i niezbyt grzecznie wyczekująca śmierci w polskiej literaturze wciąż jest rzadkością. Co ciekawe, sięgają po ten obraz również mężczyźni, w "Wymazanym" Michała Witkowskiego spotkamy Alexis, która jeszcze na szpitalnym łóżku, chora na raka, maluje się, pali papierosy i ma nieposkromioną ochotę na seks. Jest to jednak teren rzadko odwiedzany przez polskich twórców i twórczynie.
W "Paraliżu przysennym" jest jeszcze jeden fascynujący motyw – międzygatunkowego porozumienia, w którym zwierzęta spełniają funkcję nieobecnego boga albo nieobecnej bogini. Do istot mniejszych warto się zwracać, bo ich życie jest kruche i zapewne dzięki temu szybciej zyskują życiową mądrość. W świetnym wierszu "Matko żabo" pisze autorka: "ratuj mnie kijankę // jak urodzę się żabą / wrócę w miejsce godowe // do ciebie matko żabo". Człowiek-zwierzę, któremu "po iskaniu' pozostaje "samotność na drzewach orangutanów" to motyw obecny w całej twórczości autorki, ale wyrażony najpełniej w nominowanym tomie.
Jakubowska-Fijałkowska wymówiła posłuszeństwo normom, według których starsze poetki odgrywają "damy poezji", serdecznie uśmiechają się do maluczkich i czasem wspomną, że starość to jednak doświadczenie niezbyt przyjemne. Tworzy poezję mocną, refleksyjną i wkurzoną. Czytając "Paraliż przysenny" w towarzystwie wcześniejszych tomów, dostrzegamy niezwykły proces budowania świadomości autorki, która znalazła i wypracowała swój własny język. Choć nasuwają się skojarzenia z poezją Świrszczyńskiej (w skargach wypowiedzianych wprost, bez kalkulacji), "Utworem o matce i ojczyźnie" Bożeny Umińskiej-Keff (w tonie i sile refleksji) czy ostatnim tomem poezji Iłłakowiczówny(świadomość przemijania i wynikające z niej poczucie wyższości), wciąż są to nawiązania wciąż dość odległe, tym mocniej pokazujące, jak osobną poezją jest dzieło Genowefy Fijałkowskiej.
Skomentuj posta