Paweł Wieczorek, Instytut Pamięci Narodowej
Paweł Wieczorek, "Żydzi w Wałbrzychu i powiecie wałbrzyskim 1945–1968"
Tak już mam, że nie przeraża mnie 300 stron książki historycznej z bimbalionem przypisów do Archiwum Akt Nowych, a że jeszcze osiemnaście lat mieszkałem w Boguszowie i Wałbrzychu, to lektura książki Pawła Wieczorka, “Żydzi w Wałbrzychu i powiecie wałbrzyskim 1945-1968” wydawała się oczywistością.
Przeczytałem i cieszę się, że czasem znajduję czas na takie lektury, bo tym bardziej później doceniam reportaże historyczne. Paweł Wieczorek napisał nudną, piekielnie dokładną i rzetelną książkę na fascynujący temat. Paweł Wieczorek pewnie tak musiał, przypisy i tabelki, daty dzienne i tysiące nazwisk, ale żeby z tego wyciągnąć prawdziwego człowieka, dajmy na to Haję Birenbaum, która w styczniu 1946 wysiada na dworcu w Podgórzu, górniczej dzielnicy Wałbrzycha, idzie do jednej z organizacji rejestrujących żydowskich emigrantów i ląduje na “żydowskiej ulicy” bez pracy i pewnie odpowiednich kwalifikacji, to jednak potrzeba by kogoś do pomocy. Pawłowi Wieczorkowi chwała niech będzie chociaż za cytaty z miejscowych notabli, czy skarg mieszkańców, za pokazanie jak wielkim wstrząsem dla żydowskiej społeczności był pogrom kielecki i przypomnienie, że w pewnym momencie Wałbrzych i powiat wałbrzyski były - po Wrocławiu - największym skupiskiem Żydów na Dolnym Śląsku. W czerwcu 1946 roku “na ziemiach polskich znalazła się największa liczba Żydów - ok. 250 tys. osób. Najliczniejsze skupiska istniały na Dolnym Śląsku, gdzie mieszkało ok. 90 tys. Żydów.” Z tego ok 13 tysięcy na omawianym w pracy terenie.
Osobiście zainteresowała mnie najbardziej historia syjonistycznej, nielegalnej organizacji Bricha, która zajmowała się przerzutem Żydów przez zieloną granicę w Sudetach. Co ciekawe w jej skład “wchodzili przedstawiciele wszystkich zalegalizowanych partii syjonistycznych” a nawet “wysłannicy z Palestyny”. Jakże ja bym chciał przeczytać opowieść takiego wysłannika! To musi być coś! Liczba nielegalnych emigrantów wzrosła do 50 tysięcy osób pod koniec 1945 roku a wiosną 1946 Bricha przerzuciła 10 tysięcy osób praktycznie “na raz”. Po pogromie kielecki otworzono granice i “w ciągu trzech miesięcy ok 70. tys. Żydów opuściło Polskę”, połowę z nich stanowili Żydzi dolnośląscy.
“Tłumy ludzi zgłaszały się do punktów Bricha na granicy [...] Punkty zborne Bricha dla opuszczających Polskę zostały znacznie poszerzone, szczególnie na Dolnym Śląsku. Członkowie kibuców przygotowali miejsca dla napływających z wszystkich zakątków Polski.” pisał historyk. “Z Wałbrzycha ciężarówki przewoziły ludzi do Mieroszowa, z Kłodzka do Kudowy. Na miejscu spędzano noc, a następnego dnia przekraczano granicę Czechosłowacji”. A w tym czasie “przyszedł na świat nowy, przodujący oddział żydowskiej klasy robotniczej - górnicy. Po raz pierwszy ujrzała ziemia polska górnika-Żyda, wydobywającego w pocie czoła czarne złoto tak niezbędne dla odradzającej się gospodarki narodowej”, głosiła partyjna propaganda, choć przyznawano, że “aktyw był za mało aktywny, więc i środki były mało wystarczające”, by zatrzymać Żydów w Wałbrzychu i miasto okazało się wielkim przystankiem do dalszej emigracji.
Tylko na marginesie wspomina Wieczorek o antysemityzmie miejscowym, nie widzi, że w komunikacie, który cytuje o “zdobywaniu sympatii przez żydowskich pracowników” pobrzmiewa to, przed czym rzesze Żydów uciekło z Polski. Tu można było napisać więcej i jednak poddać analizie treści prasowe, czy skargi samych zainteresowanych. Ale rozumiem też, że to niekoniecznie na rozmiar tej pracy.
Przez kilka lat dojazdów do liceum przejeżdżałem przez fragment Sobięcina nazywany Palestyną. Prawdę pisząc myślałem, że chodzi o podobieństwo do ubogiej Palestyny, bo w tej wałbrzyskiej było jak po bombardowaniu i tak jakby slumsowo. Nazwa wzięła się jednak od żydowskich osiedleńców, którzy zjechali do Węglowa (tak nazywał się czasem w dokumentach Sobięcin) i pozostała do dzisiaj. W Boguszowie mówiło się, że idzie się do sklepu “u Żydówy”, szło się tam w ostateczności, bo towar był ponoć droższy i gorszej jakości (i już na pewno nie przed świętami), ale za to miała dłużej czynne (czy może jednak nie?). Nie wiem czy mówi się tak jeszcze, kim jest Żydówa, ale wiem że chciałbym zadać te pytania i chciałbym więcej się dowiedzieć o tej historii. Zadawanie nowych pytań to dobre postanowienie noworoczne. Tego życzę nam wszystkim.
Skomentuj posta