Dwie Siostry, Frederic Boyer, Serge Bloch, Tomasz Swoboda
Serge Bloch, Frederic Boyer, "Biblia"
Trzeba dobrych szaleńców, by pokusić się o streszczenie Biblii w artystycznej formie, w postaci gigantycznej książki, składającej się z kilkudziesięciu rozdziałów (tylko Stary Testament!). "Biblia" Serge’a Blocha i Frederica Boyera to dzieło frapujące, zaskakujące, stawiające sporo pytań, choć bywające też po prostu ucieszną rozrywką.
Boyer i Bloch postanowili przedstawić najbardziej znane historie starotestamentalne układając je w opowieść o obcości i wyobcowaniu - właściwie wszyscy w Biblii są uchodźcami, ciągle się przemieszczającymi nomadami, których Bóg wystawia na próby. Autorzy “Biblii” włączają się w dyskusję o obcych w gorącym momencie i robią to w bardzo ciekawy sposób, przypominając, że na współczesne debaty możemy spojrzeć z perspektywy mitu i jego ciągłej reaktualizacji.
Żeby zobaczyć, jak działa “Biblia” wydana przez Dwie Siostry najlepiej wziąć księgę, która choć trudna, to w kulturze jest obecna w wielu zaskakujących momentach. Myślę tu o Księdze Ezechiela, w której przedstawione są cztery niezwykłe wizje - Wizja Rydwanu, Wizja Grzechów Jerozolimy, Wysuszonych Kości i Nowej Jerozolimy. O ile w kulturze plastycznej najczęściej twórcy odwoływali się do Wizji Rydwanu, w której występują alegoryczne postaci czterech zwierząt i niezrozumiały, odrobinę bełkotliwy opis niezwykłego pojazdu, tak autorzy rysunkowej “Biblii” praktycznie omijają ten fragment i swoją uwagę skupiają na upadku i odbudowie Jerozolimy. Jest to trochę łatwiejsze do plastycznej interpretacji, ale wskazuje, że interesuje ich opowiedzenie historii moralizującej, która ma nawiązywać do współczesności niż taplanie się w biblijnej mitologii tylko dla przypomnienia rzeczy, które znajdziemy gdzie indziej. Dlatego jest to Biblia zaskakująca, przy opowiadaniu znanych historii przypominająca wątki zapomniane, dzięki czemu wyszło dzieło wciągające i po prostu dające przyjemność lektury.
Od strony plastycznej nie wzrusza mnie ta książka - szkicowe, jakby od niechcenia narysowane obrazki (mogące przypominać np. rysunki naskalne, albo szkice do większych dzieł), w których najważniejszy jest kontur a plama barwna tylko w wyjątkowych sytuacjach dopełnia kompozycję, nie pierwszy raz pojawia się we francuskich książkach i nie jest dla mnie nowością. Rusza mnie oczywiście skala przedsięwzięcia i te miliony pomysłów kompozycyjnych, do tego szukających nowatorstwa w tematyce tak przez malarstwo i rzeźbę wyeksploatowanej. Z drugiej strony są to obrazki, które łatwo polubić - podobnie jak z twórczością niemieckiego rysownika Mahlera, który stosuje podobny format rysunkowy - są one zwiewne, lekkie i szybko się oglądają, nie wybijając z rytmu tekstu. To chyba spore osiągnięcie, bo jednak materia biblijna wciąż bardziej kojarzy się z przyciężkimi barokowymi obrazami niż umownością i prostotą wczesnochrześcijańskiej sztuki, do której jest tu trochę nawiązań.
Jak prawie zawsze u Dwóch Sióstr nie sposób nie wspomnieć o sposobie wydania - świetny papier, piękna okładka (lubię jak wydawcy używają Pantonów), najwyższa jakość, która trochę osładza wysoką cenę tego dzieła.
Nie umiem powiedzieć dla kogo jest to książka - to chyba ten rodzaj książki-przedmiotu, którą kupujemy, bo jest. Bo jest imponująca, bo prezentuje ciekawy koncept, bo chcemy mieć w domu rzeczy unikatowe. Jak już konstruujecie listy do świętego Mikołaja, to warto “Biblię” na nie wpisać. Po otrzymaniu smakować powoli i uważnie.
Tłumaczył Tomasz Swoboda i to jest dobre tłumaczenie.
Skomentuj posta