Marginesy, Kaja Nordengen, Milena Skoczko
Kaja Nordengen, "Mózg rządzi"
Zapowiadana jako jedna z najważniejszych popularnonaukowych książek ostatnich lat, megahit w Norwegii, podbijająca kolejne rynki książka Kaji Nordengen w tłumaczeniu Mileny Skoczko to porządny i rzetelny wykład neurobiologii, choć nie ukrywam, że odrobinę rozczarowujący.
Tak się złożyło, że mam sporo pomysłów na własną przyszłość (wciąż niestety) i kilka lat temu zapragnąłem zostać psychologiem społecznym. Mieliśmy tam przez cały pierwszy rok zajęcia zatytułowane “Biologicznepodstawy funkcjonowania człowieka”, w trakcie których największy nacisk kładziony był właśnie na neurobiologię, obrazowanie, synapsy i te wszystkie sprawy, dzięki którym najważniejsza zasada brzmi: “sód na zewnątrz, potas do środka”. Lekturą obowiązkową do zajęć był podręcznik Jamesa W. Kalata, “Biologiczne podstawy psychologii”, który właściwie trzeba było wykuć na pamięć. Do dzisiaj pozostaje on jednym z moich ulubionych podręczników - naszpikowany przykładami z życia, ciekawie napisany, chwilami nawet wydawał się tak jakby zabawny. Wypełniony kolorowymi ilustracjami i dziesiątkami fascynujących opowieści o ludzkim świecie, podręcznik Kalata to doskonała robota naukowa, której świetną interpretatorką jest Nordengen.
Jest bowiem “Mózg rządzi” skróconą wersją tego rodzaju podręczników, wiedzą podaną przystępnie, dość ciekawie, ale jednak niezbyt nowatorsko. Czuję tu jakąś bańkę marketingową, bo jednak ani nie jest to książka specjalnie odkrywcza, ani zawierająca wstrząsające przykłady, a po prostu taki popularny wyciąg na temat neurobiologii. Być może właśnie to jest najistotniejsze, że po lekturze Nordengen będziecie w dużo lepszym stopniu rozumieli, co się dzieje gdy bierzecie xanax. Ja na przykład zaczynam się uśmiechać delikatnie i z sympatią dla rozmówcy/rozmówczyni, całkowicie niezależnie od moich prawdziwych o tej sytuacji myślach. O tym, co się dzieje gdy się zakochujemy, co sie stanie po kalozotomii (przecięcie ciała modzelowatego) i dlaczego nawet po kilkunastu latach bez jazdy na rowerze, nie musimy wracać do upokarzającej nauki z kijem i dwoma dostawionymi kółkami. Warto, ale nie oczekujcie fajerwerków.
Skomentuj posta