Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Natalia Osińska

Natalia Osińska, "Fanfik"

Lekturę "Fanfiku" Natalii Osińskiej przekładałem chyba od pół roku. Literatura młodzieżowa mnie - w przeciwieństwie do redaktory Wróbel - niezbyt interesuje, a przecież jest tyle ciekawych książek do lektury. Czas upływał i “Fanfik” awansował na pierwsze miejsce listy “dostałeś za darmo do lektury to masz cholerny obowiązek to przeczytać”. Przeczytałem i chciałbym zapiać z radości i zaskoczenia, bo mnie wciągnęło i kibicowałem bohater(k)om “Fanfiku” jak jakiś nastoletni fanboj, ale dostrzegam w nim kilka problemów, które mój entuzjazm skutecznie gaszą.

O czym to? O Tośce, którą opiekują się ojciec, wciąż zapracowany właściciel małej firmy budowlanej i ciocia, Idalia, właścicielka dobrze prosperującego salonu piękności. Dzięki Idalii, Tośka jest ubierana w modne (zdaniem Idalii) sukienki i ma najlepszy makijaż w szkole, co czyni ją dość atrakcyjną towarzysko, z tym że dziewczyna najchętniej to by uciekła z klasy i zaszyła się w swoim pokoju. Przed tym czynem powstrzymują ją tabletki antydepresyjne, które łyka ze sportowym zacięciem. Tośka nie ma wielkich chęci na budowanie kontaktów towarzyskich i stawia na mimikrę, do czasu gdy odkrywa, że kiedyś było inaczej. Kiedyś bowiem, jeszcze jak żyła mama Tośki, pojawił się Daniel. Był to żwawy i fajny chłopak, którego jednak nie wszyscy akceptowali i rodzina włożyła sporo wysiłku, by chłopak znowu stał się Tośką. Gdy Tośka ubrana w “męskie” ciuchy widzi w lustrze swoje odbicie, odkrywa, że ponownie chce byś Tośkiem, a najlepiej Danielem. Wokół przemiany Tośki w Tośka/Daniela, reakcji dzieciaków z klasy (zaskakująco pozytywna, choć bywają chwile grozy), zmiany postawy dorosłych (ojciec staje po stronie córki/syna i stara się mu pomóc, negatywnie do tośkowej przemiany nastawiona Idalia uczy się akceptacji) toczy się akcja i jest to fabuła tak wciągająca, że nie zauważyłem lądowania w samolocie, co jest sporym sukcesem Osińskiej.

Oprócz pomysłu, który akurat dla mnie nie jest wstrząsający ani zbytnio oryginalny -- powieści tego rodzaju na tzw. Zachodzie to już norma i fajnie, że mamy jej polski odpowiednik - podobało mi się, że rodzina została pokazana jako źródło zła, które można przemienić w dobro, ale wymaga to pracy każdego z jej członków/członkiń. Fajnie jest jak rodzic jest tym złym, to naprawdę proste - robimy bunt i po sprawie. Ale pogodzić się z nim, zrozumieć jego rację, podporządkować się jego pomysłom i uznać swoje błędy? Każdy z nas wie, że to trudne zadanie i Osińska sprawnie o tym napisała.

Co jest ważniejsze? Dom czy szkoła? Z moich wspomnień wynika, że zdecydowanie szkoła i podwórko - dom był sympatycznym dodatkiem, jadalnio-sypialnią zamieszkiwaną przez kilka postaci nie z tego świata. To też się udało - Osińska sprawnie opisuje korytarzowe intrygi, “chodzenia” ze sobą, walki i frakcje, ale mam spory problem z miejscem akcji. Otóż w “Fanfiku” miejscem akcji jest liceum, a reakcje bohaterów/bohaterek wskazują na gimnazjum. Może młodzież trochę dłużej dzisiaj wychodzi z gimbazowej rozkoszności (czyt. skretynienia młodzieńczego), ale moje wspomnienia wskazują, że sytuacje z powieści wydarzyły się w gimnazjum, a w liceum to myśmy już trochę inaczej do siebie podchodzili. Innymi słowy - w liceum przemoc psychiczna była dużo bardziej wyrafinowana. Gdy Tośka staje się Tośkiem reakcje nauczycieli i klasy są wstrzemięźliwe, ale dość pozytywne, czasem nawet zaskakująco pozytywne. Pamiętajmy o jednym - Tosiek chodzi do liceum w dużym mieścid i choć Osińska nie rozbudowuje tła (a nawet można odnieść wrażenie, że miejscem akcji jest jakaś średniej wielkości miejscowość), to ciąży to nad “Fanfikiem”. Ponad 35 milionów Polaków i Polek żyje w małych miastach. Miliony prześladowanych w szkole dzieciaków mieszka poza Warszawą czy Poznaniem. Byłoby jednak pedagogicznie wskazane, gdyby “Fanfik” dział się w Koninie czy Dzierżoniowie - może by było bliżej do atmosfery z Żulczyka, ale życie jest jednak bardziej brutalne i licealiści dobrze to wiedzą. Licealiści z powieści Osińskiej są jednak zbyt grzeczni, nie ćpają, nie przeklinają (przynajmniej nie w tekście powieści) i są tacy jacyś czyści. Jakoś mi się mało realny ten wizerunek licealnej czerady wydał. Wiem, że to nie miała być powieść rozliczeniowa, ale wychodzi chwilami mało realistycznie. Bohaterowie są nakreśleni grubym konturem, celowo wobec siebie antagonistyczni, co w literaturze młodzieżowej i do tego mającej edukacyjne ambicje nie jest ani błędne, ani zaskakujące. Tylko czemu oni są tacy grzeczni?

Jednym z bohaterów “Fanfiku” jest Leon - chłopak wyrzucony przez rodziców z domu, który wynajmuje mikromieszkanko i musi zarabiać aby się utrzymać. To bardzo ciekawie pomyślana postać, niestety w całej powieści autorka unika odpowiedzi wprost na pytanie o powód tak drastycznego zachowania rodziców. Możemy się domyślić - jest to kilka razy sugerowane - że Leon jest po prostu gejem, ale żeby tak jakoś otwarcie to wybrzmiało? Sam nie jestem pewny tej interpretacji. Mam dla autorki przykrą wiadomość - w społeczeństwie, w którym niewiele osób potrafi otwarcie mówić o swojej orientacji (tzn. oprócz tych kilkudziesięciu milionów osób heteroseksualnych, które przeważnie nie mają z tym kłopotów) takie sugerowanie odmienności może zostać kompletnie niezauważone. Otóż to trzeba mówić prosto w oczy i do tego kapitalikami. Heteromatriks polega na tym, że nawet gdy dwie dziewczyny mieszkają razem, rodzice przez lata mogą sobie wmawiać, że są to “tylko koleżanki”. Zatem Leonowi życzę bardziej spektakularnego coming-outu.

Zarzut najpoważniejszy zostawiłem sobie na koniec, co jest chyba logiczne. Otóż w “Fanfiku” nie występuje postać wychowawcy/wychowawczyni. Gdy odbywa się jedyna wspomniana w książce lekcja wychowawcza, Tosiek ma akurat próbę do szkolnej akademii. W powieści pokazującej jak rodzice, koledzy i koleżanki oraz grono pedagogiczne zachowują się (czy też powinni zachować się) wobec transgresji Tośki w Tośka nie pojawia się postać, która powinna być kluczowa. Trochę tak jakby Osińska zwyczajnie o niej zapomniała. Bardzo mnie to zasmuciło, bo jednak oczekiwałem od “Fanfiku”, że podpowie Tośkowi i innym dzieciakom, że obok rodziców to mądry pedagog szkolny wraz z wychowawcą/wychowawczynią mogą być frontem wsparcia.

“Fanfik” to proza bardzo sprawna i nie miałbym nic przeciwko temu, by wylądował na młodzieżowych półkach. Szkoda tych kilku tematów, które powieść z gracją wymija, ale i tak trzeba przyznać, że brakowało takiej literatury. A ja bym chętnie przeczytał powieść Osińskiej dla dorosłych - dostrzegam potencjał i będę cichutko kibicował. To teraz czas na xanax a recenzje ilustrujemy zdjęciem licealnym redaktory Wróbel.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Ile fajerek w hecy?