Kultura Gniewu, Dagmara Matuszak, Agata Nowicka, Ewa Juszczuk, Joanna Krótka, Ada Buchholc, Agata Bogacka
"Istota"
„Istota” w zamierzeniu autorek miała być „powieścią graficzną” o kobiecej seksualności. Zapowiedź odważna, niestety realizacja pokazuje, jak smutny jest seks w polskiej literaturze. Nie udało się autorkom właściwie nic poza ilustracjami. Drętwe dialogi, w których pobrzmiewają kiczowate klisze, wyjątkowo naiwne i prostackie sceny, teoretyczne rozmówki wyciągnięte z podręcznika chodzenia do łóżka traktowane jak żywe wypowiedzi. To nie jedyne kłopoty tego komiksu.
Bohaterka komiksu Agaty Nowackiej wchodzi do księgarni komiksowej, w której dzieje się taki dialog:
- Czy są jakieś komiksy erotyczne zrobione przez kobiety?
- ?!
- Tak się akurat składa, że mam coś takiego. [i pokazuje „Istotę”]
- O! I co, fajny?
- Nie wiem, dopiero zacząłem.
Albo taki dialog:
- Nie wiedziałam, że mogę mieć tyle orgazmów, kiedy idę z kimś pierwszy raz do łóżka
- Cieszę się, że poszłaś ze mną do łóżka.
- Możemy robić to częściej.
(w komiksie Ady Buchholc)
Tak nie można rozmawiać o seksie!
Od razu zaznaczam, że patrzę na sprawę jak homoseksualny facet z niewielkimi inklinacjami biseksualnymi, ale chciałbym też zaznaczyć, że naprawdę naiwnością autorek jest scena, w której wibrator kobiecie kupuje przyjaciel-gej. To jest tak prostacki stereotyp, że mnie zęby na nim zabolały. Otóż uważam, że traktowanie gejów, jako osoby, które „mogą więcej” wobec kobiet, to jest ich kastrowanie i tworzenie z nich jakiejś trzeciej płci. Z tego rodzi się nadmierne czasem spoufalanie się heteroseksualnych kobiet z gejami – czasem słuszne, ale niekiedy zdecydowanie nadużywane. I to nie jest moja mizoginia, bo mizoginem nie jestem. Takich stereotypów w „Istocie” jest ponad miarę, a seksualność w niej opisywana to feminizm naprawdę starej daty. Było mi po lekturze smutno. I dalej jest, bo myślałem, że jesteśmy odrobinę już dalej w tym, jak o „tych sprawach” opowiadamy. W czasach po-Greyu, gdzie erotyczna opowiastka stała się mainstreamowym hitem, w którym mimo słabości opisów erotycznych, w końcu z literatury pokątnej, awansowała do kopiowanych i lansowanych wzorców. W jakiejś mierze nieciekawych i nudnych, ale pozwalających na czerpanie przyjemności z lektury opisu erotycznego przez wiele osób, które w końcu nie musiały się wstydzić, że czytają po prostu pornola.
Z komiksu można się dowiedzieć, że panie jara długa rozmowa o seksie w stylu podręcznika do wychowania w życiu w rodzinie, a fantazje seksualne ograniczają się do stworków z mdłej fantastyki. Nawet najsłuszniejsza ideologia zawsze wymaga udanej obróbki, by stała się narracją. W „Istocie” Dagmara Matuszak opowiada o seksie z faunem na rajskiej wyspie. Jest to nijakie graficznie i raczej na poziomie gimnazjalnego fanfiku, choć te bywają bardziej mięsiste i „brudniejsze”. Agata Nowicka stworzyła historię o masturbacji, która byłaby udana, gdyby nie przytoczone sceny z księgarni komiksowej. Joanna Krótka zrobiła coś najciekawszego graficznie, ale znowu historyjka jest z lekka fantasy i nijak opowiadająca o seksie. No chyba, że chodziło o prostactwo symboliczne. Ewa Juszczuk jako jedyna zaproponowała feministyczną, artystyczną etiudę, składającą się z wielkich plansz wyobrażających penetrację i zapłodnienie. To jest graficznie udane, odważne, najciekawsze z całego tomu. Agata Bogacka przypomniała o stylistyce lat 90. (Jarocki, Maciejowski) i upomniała się o temat lesbijski, szkoda, że bez pogłębienia i wyjątkowo umownie. Komiks udany, choć o seksie mówi niewiele. Bohaterka komiksu Ady Buchholc w „Rozmowie” rozmawia o seksie z facetami. Tu udaną opowieść graficzną przykryło przegadanie, sztuczność i drętwota dialogów. Na sam koniec w „Kosmos” zaprowadzi nas Katarzyna Borkowska i znowu jest to nudna opowieść o seksie dwóch postaci w jakimś symulatorze kosmicznym z faunami. Plus za pokazanie seksualnego trójkąta.
Tragicznie napisane dialogi, nudne i stereotypowe scenariusze i to ma być „powieść graficzna”? Dodam, że wbrew temu, że miał być to komiks pokazujący różne skale seksualności, to większość bohaterek (i bohaterów) komiksu jest ładna, seks jest pozbawiony cielesności, nic nikomu nie wypływa, poza pokaźnymi orgazmami, nawet owłosienie zostaje wykastrowane z komiksu.
Jeśli jest to opowieść o seksie kobiet, to jest mi bardzo smutno, że jest on wydarzeniem raczej nudnym, przewidywalnym i mało... erotycznym. Możliwe, że nie wszystkie panie marzą o wielokątach, biseksualnych orgiach, ale może chociaż marzą o czułości, partnerstwie i ciszy. A nawet tych w „Istocie” nie było. Istota komiksu jest seksualnie mało rozbudzona, zaczytana w poradnikach i w słabych wywiadach z trenerkami seksualnymi lub jest nastolatką, która sublimuje pożądanie wyobrażając sobie seks z mitycznym stworem. Istota nie potrafi rozmawiać o seksie, nie znajduje do tego języka i skali, boi się i kryguje. Wszystko to jest naprawdę bardzo słabe, a 60 zł za ten komiks można wydać zdecydowanie lepiej. Szkoda produktu, bo firmowany przez znane nazwiska i sfinansowany przez czytelników i czytelniczki nieświadomych końcowej zawartości, rozczarowuje i więcej mówi o naszych problemach z seksem niż o radości z niej. Spoglądając zaś na zagraniczne komiksy wydawane w Polsce, w których seksualność była już pokazywana w odważnych i naprawdę ciekawych odsłonach, „Istota” cofa nas w czasie i raczej będzie na lata przykładem tego, jak o seksie nigdy nie opowiadać.
Skomentuj posta