a5, Tomasz Różycki

Tomasz Różycki, "Wiersze wybrane"

Do Tomasza Różyckiego, poety, mam kilka pytań. Czy jeździ pan nadal rowerem po Opolu? Jeśli tak, to czym pan oliwi sprężyny i jaki ma dźwięk pański dzwonek. Zainspirowała te pytania “Pieśń szesnasta”.

Czy wspiera pan Zielonych lub Greenpeace, albo może tworzy projekty do budżetu partycypacyjnego? To z nowego wiersza, “Parking”.

Jaką książkę by zabrał ze sobą w kosmos? Tomy poetyckie są przeważnie dość lekkie, więc może kilka? To przez wiersz “Bagaż".

Właśnie Ł. przesłał zdjęcie ze squasha, więc zapytam czy Pan w coś grywa? Może pan biega? Czy pisze pan w kuchni? Z wiersza “Woda ognista” taki można wyciągnąć wniosek.

Jak to dobrze, że się pan myli. W wierszu “Stara twierdza” pisał Pan, że literatura porzuciła “upiory ulic, dzielnic, ogrodków, zrzuciła mundury”. Nie miał Pan racji. Wciąż tam wraca tak proza jak i poezja. Dramat.

Nie lubi tańczyć, choć kobieta w tańcu to ponętny dla niego widok. Uwodzi, kokietuje, wpuszcza za zasłony i kotary sypialni, bywa seksualny, erotyczny, męski i czuły. Podmiot liryczny u Tomasza Różyckiego jest przeważnie osobą pierwszą, mówiącą o świecie z lekkim zdziwieniem, może rozczarowaniem, nieufnościa, ale i czułością. Tom zaś wierszy wybranych wydanych przez a5 to dla mnie taki przedwczesny prezent mikołajkowy. Bo dla mnie poezja zaczyna się u Grochowiaka, potem jest Różewicz, a o trzecie miejsce walczą ze sobą Tkaczyszyn-Dycki z Różyckim właśnie.

Poetą jest niezwykle czułym na świat, język i uczucia. I choć to brzmi jak pustosłowie, a recenzent powinien skupić się na rymach, rytmach, głoski policzyć, to pozwalam sobie śledzić Różyckiego podmioty liryczne i próbuję zbudować postać, która za nimi się ukrywa. To takie przyjemne na wieczór zadanie. Na czas, gdy zamiast ludzi są ze mną ci, których przysłał mi poeta.

“Wiersze wybrane” pokazują, że Różycki jest poetą konsekwentnym w swojej opowieści o świecie, trzymającym wciąż wysoki poziom i co jakiś czas obdarowującym nas wierszem, który się dobrze szeruje, co jest jednak ważne w drugim dziesięcioleciu XXI wieku. Różycki to jeden z najważniejszych dzisiaj polskich poetów, choć chyba mało znany. Macie szansę na to fantastyczne spotkanie. Jedynym minusem jest fakt, że w tomie nie znalazło się miejsce dla poematu “Dwanaście stacji”, który powinien być czytany jako lektura w liceach. Zatem kawałek na koniec:

“Miasto rodzinne, otoczone przez doskonale urządzone lasy
z zasadzonymi równym szeregiem drzewami, salutującymi
już z dala pędzącym trasą przelotową autokarom;
miasto okalane przez lasy papierkowe, naturalne ubikacje
setek wędrowców, miasto porosłe wapiennym kołnierzem,
zasypane popiołem, z pięknymi archaicznie spękanymi blokowiskami
piętrzącymi horyzont, ze staropolską hurtownią z falistej blachy,
ze śmiejącym się zgiełkiem plansz, reklam, szyldów, słupów, kabli,
ze swoim niewymuszonym błotem, ze swym krwiobiegiem autobusów,
taksówek, ciężarówek, przesłonięte ołowiową mgłą,
pod spalinową tęczą co dzień wstające, żywe, żywe miasto.
Ach, jakże chciałbym ci powiedzieć: „Żegnaj!””.

Liczę na nowe wydanie!

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?