Korporacja Ha!art, Bolesław Chromry

Bolesław Chromry, "Elementarz Polski dla Polaka i Polki z Polski"

Bolesław Chromry to artysta, któremu przyglądam się od kilku lat i o ile do tej pory kibicowałem zawzięcie, tak w ostatnim czasie mój afekt zaczął wygasać. Chromry zadbał o to przesadzając z autopromocją wokół swojej najnowszej książki i zbyt przewidywalnym, powtarzalnym stylem, który przestał być zabawny. 

Przepis na promocję wygląda tak. Najpierw publikujesz w książce średnio udane karykatury kilku znanych osób. Wiadomo, że przynajmniej kilka z nich zszeruje je i podlinkuje autora, który bardzo dba o widoczność swoich działań na fejsie. To się zaczęło jakoś w okolicach ilustracji zatytułowanej “Ludzie, których nienawidzę”, na której znalazło się ponad 100 nazwisk osób pozornie nienawidzonych, a tak naprawdę odpowiadających za tworzenie/podtrzymywanie - proszę sobie samemu wybrać sformułowanie - hierarchii artystycznych. Było to zabawne i łechcące, ale na granicy autopromocyjnej przesady. Ta męcząca gra o uwagę publiczności dla mnie zakończyła się na obrazku “Ludzie, którzy powinni zrecenzować moją nową książkę”. To ciekawy gest, w którym z jednej strony mamy do czynienia z wyśmianiem osób piszących o książkach (bo Chromry chciałby, żeby zrecenzowali go zarówno Estreicher jak i Anja Rubik), jak i jednak prostacką reklamówkę, bo wśród wymienionych, wywołanych do głosy są osoby o książkach piszące. Niektórzy z wywołanych o książce napisali. A w “Elementarzu Polski dla Polaka i Polki z Polski” jest trochę zgrywy, trochę żartu, kilka zabawnych ilustracji, ale to wszystko. Książka rozczarowuje, opiera się na prostym kontraście lub efekcie zaskoczenia, nieoczywistych połączeniach, lub brutalistycznej prostocie przełamanej chwytliwym hasłem. 

Michał Sowiński z Tygodnika Powszechnego uważa, że Chromry odpowiada na pytanie “czym jest Polska?”. Myślę, że raczej jest to próba odpowiedzi na pytanie - jak chcemy myśleć o Polsce, jak chcemy ją dekonstruować, bo nie mamy już siły na poważną walkę. Chromry nie pretenduje do niczego poza żartem i zgrywą, a czasem mam wrażenie, że poza autopromocją. Od dawna nie mam poczucia, że za tym powtarzającym się performansem stoi jakakolwiek próba powiedzenia czegoś o Polsce, zwłaszcza czegoś nowego, czego byśmy już nie wiedzieli. A stylistyka? Wbrew pozorom bardzo zachowawcza, mająca swoje źródła w działaniach Gruppy, czyli u Susida, czy w dziełach Twożywa. Dzisiaj, dzięki użyciu mediów społecznościowych ma ona posmak świeżości i wydawałoby się ostrość krytycznego ujmowania rzeczywistości, ale jest to coraz wtórniejszy efekt. Przyznaję, że oczekuję na nowe i świeże rzeczy Chromrego, ale jak jeszcze raz zobaczę wyliczankę nazwisk, to napiszę dosadniej co o tym sądzę.

To, że jest tu absurdalnie to już Mrożek wiedział. I też to ilustrował. Ja nie znajduję tu żadnej opowieści o Polsce, za to sporo o autorze i jego grze z naszymi wobec niego oczekiwaniami. Grze, w której to on jest zwycięzcą, bo o nim piszemy. Niekoniecznie z powodów, o których przeważnie o książkach piszemy.

 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię ojciec Izabeli Łęckiej?