Znak, Jakub Kuza

Jakub Kuza, "Krótka historia jednego zdjęcia"

Przepis jest prosty. Zdjęcie. Czasem ikoniczne, jak to z afgańską Mona Lisą. Niekiedy jednak mniej znane, wyszperane w internecie, nadesłane przez czytelników. Do tego krótki, lapidarny opis sytuacji, miejsca, słowo o bohaterach czy autorze zdjęcia. Jakub Kuza stworzył popularny fanpage codziennie dostarczający odrobiny wiedzy, może refleksji o świecie, który zatrzymał się tylko na fotografii. Teraz czas na książkę. Przepis niezmieniony - zdjęcie z opisem. Wydrukowany internet wygląda ubogo i nieciekawie, nawet jeśli zaprezentowany jest w atrakcyjnej formie wydawniczej.

Kuza prezentuje w swojej, ułożonej chronologicznie, książce bardzo ograniczony zasób tematyczny, w którym klasyczne amerykańskie fotografie przemieszane są z polską historią, sportem, znanymi ludźmi w wydaniach półprywatnych i przełomowymi wydarzeniami. Brakuje balansu i zwykłego człowieka. Wydaje się, że autor uznał, iż jedyną historia, która jest nas w stanie zaciekawić jest wielka historia, katastrofa lub sport. Życie codzienne jest nieatrakcyjne, chyba że chodzi o rodziców Jana Pawła II. Nie znajdziecie tu zdjęć codziennej krzątaniny, brakuje choćby jednej fotografii autorstwa Zofii Rydet czy Zofii Chomętowskiej, nie mówiąc już o innych klasy(cz)kach. Narracja, w której następują po sobie Radwańska, księżna Diana, Domagarow, Lewandowski i Merkel z Putinem jest dla mnie wyjątkowo mało atrakcyjna i nic nowego nie wnosząca.

Brak spójnej wizji sprawia, że dostaliśmy powierzchownie atrakcyjnie wyglądający “groch z kapustą”. Historyjki opowiadane przez Kuzę bardzo różnią się od siebie objętością i stopniem pogłębienia opowieści. Autor we wstępie pisze o tym, że dzisiaj wyposażeni w wiedzę możemy poznać “pełną hermeneutykę” prezentowanych fotografii. Szkoda, że dostajemy jedynie wstęp do niej. Coś, co jest ciekawe gdy “skrollujemy fejsa”, na papierze traci swoją moc i oprócz ładnie wyglądającego zbioru fotografii nie tworzy ciekawej książki, nie opowiada żadnej historii.

Dodatkowo książce wyrządzono krzywdę podczas składu - zdjęcia często przechodzą przez jej środek, w efekcie czego łamią się w miejscach czasem dla nich kluczowych, skazując je na nieczytelność lub brak efektu zaskoczenia oglądającego.

Zdecydowanie można sobie darować ten tytuł.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?