Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Znak, Ulrich Alexander Boschwitz

Ulrich A. Boschwitz, "Podróżny"

O ile "odkrycia z przeszłości", kolejne nowe książki Tolkiena czy inne "nowości zza światów" to przeważnie kosmiczne bzdury, tak "Podróżny" jest książką naprawdę wybitną. Sprawdźcie dlaczego, a teraz wchodzę ja i kilka tysięcy znaków

Już sama biografia autora sprawia, że nie można przejść obojętnie obok tej książki. Syn żydowskiego kupca. Ojca nie pozna - zginął podczas I wojny światowej, gdy Ulrich Alexander miał ledwie kilka miesięcy. Matka Niemka, pochodząca z dobrej, szanowanej, protestanckiej i mieszczańskiej rodziny z Lubeki. Wyemigrował z Niemiec w 1935 roku. Tułał się - Szwecja, Norwegia, Francja, Luksemburg, w końcu tuż przed wybuchem II wojny światowej dotarł do Anglii. Tam został internowany. Zginął w katastrofie statku storpedowanego przez niemiecki okręt podwodny. Miał 27 lat.

"Podróżny" ukazał się pierwotnie w Anglii w 1939 roku pod pseudonimem John Grane. Odnaleziona po latach powieść w tłumaczeniu na niemiecki ukazała się dopiero rok temu, dzisiaj możemy cieszyć się polską edycją tego niezwykłego dzieła w tłumaczeniu Elżbiety Ptaszyńskiej-Sadowskiej.

Jesteśmy w Berlinie. Jest rok 1938 roku. Nasz bohater jest Żydem, który próbuje spieniężyć majątek - mieszkanie, udziały w firmie. Właściwie to prosi o łaskę, bo przecież nikt nic nie musi mu już płacić. I tak za chwilę zamkną go w obozie. Syn uciekł do Francji, żonę - Niemkę - wysyła do jej rodziny w Kostrzynie. Trochę forsy zdobywa, ma jakieś oszczędności. Może starczą na ucieczkę do Belgii i dołączenie do syna? Otto Silbermann ma dość dobry wygląd i maniery biznesmena, co trochę mu ułatwia - wciąż jest traktowany jak człowiek. Ale strach jest silniejszy. Otto ma kilka celów - dostać się do innego miasta, gdzie czeka jego wspólnik. A może wrócić po żonę? Przeprawa do Belgii się nie udaje, zostaje zawrócony tuż po przekroczeniu granicy. I cały czas w pociągach, od jednej stacji do drugiej, ściskając w ręku walizkę z pieniędzmi. Ucieczka przed wścibskimi spojrzeniami, udawanie Niemca, hańbiące rozmowy i sytuacje. Trochę Kafka bez metafor, konkretność języka jak u Heinricha Bölla, porażająca książka o losie Żydów u progu Zagłady.

Czytałem "Podróżnego" zachłannie, jak thriller ale ze świadomością, że jest to opis prawdziwego życia. W pewnym momencie orientujemy się, że bohater książki Boschwitza nie ma szans na ucieczkę, pozostaje mu przemieszczenie się z punktu A do punktu B, a próba ukrycia się skazana jest na niepowodzenie. Rzecz – co rzadkie wśród książek odkrytych po latach i kreowanych na sensację - wspaniała literacko. Bardzo was zachęcam do zajrzenia do “Podróżnego”, bo to wstrząsający zapis rzeczywistości.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody