Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków, Buchmann

Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków, "Słuchając psa"

Czas na trudne pytanie. Co wasz psiak robi, gdy baraszkujecie w łóżku (sami lub wspólnie)? Idzie do drugiego pokoju? Kuchni? Na swoje posłanie, lekko obrażony na rzeczywistość? A może biega dookoła łóżka (przy założeniu, że nie robicie tego na podłodze lub w przedpokoju)? A gdy się nie ma drugiego pokoju i kuchni? Waruje pod łóżkiem? Krępujecie się? Unikacie głośniejszych uniesień, by jednak psinki nie drażnić swoją radością? Nie musicie odpowiadać, doskonale wiem, że obecność futrzaka w takich sytuacjach niekoniecznie bywa komfortowa, ale warto się temu przyjrzeć, jak i każdemu zachowaniu pupila - psa trzeba obserwować i uczyć się jego komunikatów, by umieć na nie odpowiednio regować. Pies ma być partnerem a my zarówno piekunami jak i magikami, którzy za pożądaną reakcję będa nagradzać i nie będą karcić, gdy psiak niekoniecznie chce współpracować.

Jesteśmy z Tajfunem razem od 10 miesięcy i codzienna, wzajemna nauka dużo mi daje. Wiem, co Tajfun akceptuje bez problemu, wiem gdzie trzeba go trochę zachęcić, lub dać poczucie bezpieczeństwa, ale też kiedy postawić granicę. Nie zawsze się to udaje, oczywiście popełniam błędy, co skończyło się na jednym pogryzieniu i nerwowych momentach w sytuacjach krytycznych, gdy pies kompletnie nie rozumiał, co się od niego wymaga i po co. Trzeba być wystarczająco dobrym opiekunem i nie zadręczać się, że piesek niechętnie korzysta z cudownych zabawek, które mu kupujemy, albo reaguje na nie agresywnie. Wystarczy jednak trochę pracy i nawet Tajfun, który nienawidził dotykania łapek uczy się, że łapkę można podać, zwłaszcza jeśli wie, że za to czeka go głask w ulubione miejsce i chwila zabawy. Warto być konsekwentnym, z czym akurat nie mam żadnego problemu, bo ja w ogóle nie mam problemu z robieniem rzeczy nudnych, powtarzalnych. Pan Asperger bardzo w tym pomaga.

Nie głaskać psa po głowie. Trudne, prawda? Nie nachylać się nad pyskiem. Nie zbliżać się głową do psiego ryja. Nie nadskakiwać, dać mu przejąć inicjatywę w poznawaniu się. Reagować entuzjastycznie, gdy robi to, czego chcemy i nie denerwować się, gdy jest inaczej. Zaufać mu, nie przywoływać dziesięć razy, a dać mu chwilę poszaleć na łące. Wyprzedzać jego zachowania, respektować jego przestrzeń i pamiętać, że pies nie ma rozbudowanej logiki skutkowo-przyczynowej, a taką najprostszą akcja-reakcja. Gdy w domu jest nasrane i cuchnie, po prostu to posprzątać, a psa wyprowadzić. Żadnych gwałtownych reakcji. Trudne? Bardzo. O tym wszystkim przeczytacie w poradniku “Słuchając psa” Zofii Zaniewskiej-Wojtków i Piotra Wojtkowa. Czytałem lub przeglądałem wiele poradników dla opiekunów psów i żadnego z nich nie mogłem do tej pory z czystym sercem polecić. Z tym jest inaczej. Napisany mądrze, ale bez wymądrzania się, ze zrozumieniem, że niekoniecznie chcemy i mamy możliwości, by nasz psiak stał się mistrzem obedience, a potrzebujemy, by zwyczajnie nie wył podczas naszej nieobecności. Autorzy opisują sytuacje z własnej praktyki terapeutyczno-treningowej i nie są to tylko historie wielkich sukcesów. Przyznają się do błędów i je analizują, dzięki czemu skracają dystans i pozwalają uwierzyć, że nam też się uda. Pewnie nie aż tak dobrze, ale warto próbować, by futro na czterech łapach ze stresu nie sterrorryzowało nam domostwa. Najważniejsze jednak jest odrzucenie teorii dominacji, która wciąż pojawia się w poradnikach, czy internetowych poradach. Człowiek ma zdominować zwierzę, by było uległe i robiło to, co chcemy. Sami też czasem jesteśmy dominowani i robimy to, co chce ktoś inny, ale czy sprawia nam to przyjemność? Nie, rodzi frustrację, która gdzieś musi znaleźć ujście. Tym bardziej warto zrezygnować z dominacji na rzecz mądrej współpracy.

Poradnik jest pięknie wydany - szata graficzna sprawiła mi przyjemność, skład może nie powala ale jest poprawny, za to zdjęcia Bordo, owczarka szwajcarskiego są tak przesłodkie, że choćby dla nich warto przekartkować “Słuchając psa”.

Polecam lekturę nie tylko właścicielom psów, ale też wszystkim, którzy chcą zostać wolontariusz(k)ami w schroniskach - dla was też coś tam jest (i to jest naprawdę super!), a nawet osobom, które psa nie mają, a zadają się z psiarzami, bo dowiecie się jak sprawić, że będziecie najlepszymi wujkami i ciociami na świecie.

Gdy Tajfun wychodził ze schroniska spodziewałem się, że będziemy mieli sporo problemów komunikacyjnych i to się potwierdziło, wciąż są zachowania, nad którymi staram się pracować, choć ponieważ mi nie przeszkadzają zbytnio, to w tym już jestem niekonsekwentny, co piesio doskonale wyczuwa. Dzisiaj Tajfun pozwala się przesunąć, daje sobie obciąć pazury i wyczesać się, co było wcześniej możliwe tylko po założeniu kagańca. Chodzimy razem do knajp, a nawet w tłum targowy, gdzie muszę tylko pamiętać, by cały czas szedł równo ze mną. Jeździmy pociągami, śpimy w hotelach i choć dla Tajfele są to sytuacje zawsze stresujące, to nie zamierzam całkowicie rezygnować ze swojego życia, tylko włączać go do niego, dbając o to, by był czas tylko dla nas, a w hotelu te same przekąski, które dostaje po spacerze. I micha z wodą. I tyle. Jest dobrze, może być jeszcze lepiej. Kilka porad z “Słuchając psa” zamierzam wprowadzić w życie, a lekturę polecam każdemu. Jak i adopcję problematycznego psiaka ze schroniska, popracujecie wtedy też nad sobą.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Całe jej życie opisała Helena Boguszewska