Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Karol Trammer

Karol Trammer, "Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej"

Są ludzie, którzy lubią czytać rozkłady jazdy pociągów. W toalecie u M. zawsze można zapoznać się z trasami i czasami przejazdów pociągów w Czechach. Szanuję to. Podobnie jak szanuję wiedzę Karola Trammera o polskich kolejach. Ale na samym szacunku to my daleko nie pojedziemy. “Ostre cięcie” to książka ekspercka, pełna ważnych tez i refleksji o historii i aktualnym stanie polskiego kolejnictwa, jednocześnie jako lektura wyjątkowo nieprzyjazna czytelnikowi.

Pochodzę z miejscowości, która przez lata była pośmiewiskiem wszystkich podróżujących kolejami. Otóż na trasie Wałbrzych - Jelenia Góra odcinek Wałbrzych - Boguszów-Gorce pociąg pokonywał przez prawie godzinę, przy okazji zatrzymując się na szumnie brzmiących stacjach - Boguszów-Gorce Wschód i Zachód. Jak w dwumilionowej Warszawie. Transport kolejowy został zastąpiony lokalnym, do dzisiaj nie jestem w stanie mówić na busy jeżdżące między miastami inaczej niż “nyska”. Z jednej strony decyzja o likwidacji mniejszych przystanków wydaje się logiczna (po upadku kopalni i wszelkiego innego przemysłu wsiadających zawsze była garstka), z drugiej przerzucenie wszystkiego na transport samochodowy sprawiło wzrost korków na trasach dojazdowych (zwłaszcza przed budową obwodnic) i naraziło na większe wydatki, czy zwyczajnie uniemożliwiło komunikację osobom biedniejszym (a co to “prawdziwa bieda”, to w Boguszowie wszyscy dobrze wiedzieliśmy). Analizą tej sytuacji jest książka Trammera i jako ekspercki, publicystyczny obraz z pewnością powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich zajmujących się komunikacją i transportem w naszej pięknej krainie.

Jednocześnie Trammer pisze dla “swoich”, zapominając, że nie każdego będą pasjonować wyliczanki zamykanych linii kolejowych, niezelektryfikowanych odcinków i czego tam jeszcze w formie wyliczanki nie da się przedstawić. Rozumiem, że trudno oprzeć się pokusie przelania na papier całej wiedzy, którą się posiada, ale jednak warto się skomunikować z czytelnikiem, który chce poznać mechanizmy, ale niekoniecznie brnąć przez kolejne wyliczenia. Trammer opisuje fatalne zarządzanie koleją, likwidację “nierentownych” odcinków, brak odważnych decyzji, wskazuje na możliwe rozwiązania i prowadzi polemiki, to jest nawet odrobinę wciągające, ale bez jakiejkolwiek perspektywy osobistej, oddania głosu komukolwiek poza sobą i prasie specjalistycznej, czy wypowiedziom polityków, Trammer nie zbliża się do prawdziwego problemu. Rozumiem, że nie miał to być reportaż, a taki rozbudowany raport o kolejnej katastrofie, którą od lat obserwujemy, ale jednak czuję pewien zawód.

Mam też odrobinę wrażenia, że Trammer bardzo chciał udowodnić tezę, że polskie koleje były niszczone i oczywiście ma rację, ale przeszkadzają mu ostatnie statystyki - wzrostu przewozów, poprawienia się stanu pociągów, dworców, ogólnie postępująca powoli, ale jednak modernizacja tego bajzlu. Nie czuję się usatysfakcjonowany przewagą negatywnego tonu, który z tej książki wyziera, bo jednak przytaczane przez autora statystyki pokazują, że coś dobrego zaczyna się dziać. Nie chcę tu prowadzić polemiki z Trammerem, bo ja się na kolejach nie znam i widzę wszystko oczami człowieka, którego zasadniczo stać na wygodny pociąg do dużych miejscowości, a te połączenia aktualnie prezentują się dość korzystnie, do tego nie podróżuję lokalnie poza Mazowszem, na którym Koleje Mazowieckie naprawdę działają świetnie jak na moje potrzeby. Tym bardziej z książki Trammera nie udało mi się poznać perspektywy indywidualnej, zróżnicowanej, prywatnej. Myślę, że na taką książkę jeszcze czekamy, choć już przebieram raciczkami z radości, że za chwilę zacznę czytać nowy reportaż Olgi Gitkiewicz, który już pyszni się na moim kindlu, ale chwilkę musi poczekać, bo ja tu czytam teraz same kolubryny po 700 stron (Goźliński, jak mogłeś!).

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: W 1993 roku literackiego Nobla dostała... (podaj imię i nazwisko)