Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Piotr M. Majewski

Piotr M. Majewski, "Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu"

Rezydencja premiera. Downing Street 10. 29 kwietnia 1938 roku. Chamberlain, Halifax i francuski premier, Daladier omawiają sytuację Czechosłowacji. Układy międzynarodowe zobowiązują - zwłaszcza Francję - do udzielenia pomocy młodemu krajowi w przypadku agresji ze strony Hitlera, ale nikt tu nie ma złudzeń - wojnę trzeba odwlec, lub tak wynegocjować, by jej nie było.

Orientuję się, że zaczynam obgryzać paznokcie. Wiem, to okropne, ale ja się naprawdę zaczynam denerwować, bo kibicuję Czechom (Słowakom trochę mniej). Ale zaraz, przecież i tak wiem czym to się skończy - układ monachijski Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy podpiszą już 29 września, dokładnie za pięć miesięcy bez udziału Czechosłowacji zostanie podjęta decyzja o rozbiorze kraju. Na nic tu maturalna znajomość historii, ja się denerwuję. Oto do czego doprowadził mnie Piotr M. Majewski i jego książka “Kiedy wybuchnie wojna. 1938. Studium kryzysu”. Siedzę w knajpie i czuję się całkiem rozemocjonowany.

Nie każda gruba książka jest monumentalna, choć często na taką pozuje. Często to przegadane, pozbawione konsekwentnego i groźnego redaktora opracowania, choć użyteczne dla specjalistów i specjalistek, to pozbawione jakiejkolwiek wartości dla szerszego grona czytelniczego. Ile to już napisano o wojnie, jej przyczynach, głównych aktorach dramatu? Wszyscy wiemy, że biblioteka książek o II wojnie światowej byłaby gmachem pokaźnym, pełnym literatury o dobrych intencjach, choć często nudnych, zabazgranych faktami i nazwiskami, bez polotu i literackiej wartości. Majewski postanowił udowodnić, że może być inaczej. Bo to się szanownI Państwo czyta jak opowieść sensacyjną, z tym, że wszyscy wiemy, kto za chwile zacznie zabijać.

Tu nie ma długich rozdziałów, a krótkie opowieści ułożone chronologicznie. Spotkanie, wydarzenia, daty dzienne. Majewski początkowo wprowadza bohaterów wydarzeń - czeskich polityków, których nie idealizuje, opisuje ich przywary, charakteryzuje odważnie, unikając banału, wkładając w to własne rozeznanie i nie unikając ostrych ocen. Pokazuje jak kraj, będący multinarodowym eksperymentem nie radzi sobie z nacjonalistycznymi i separatystycznymi tendencjami mniejszości. Mimo dość sprawnej polityki łagodzenia napięć, budowania szerokich koalicji partyjnych i polityki “dogadaliśmy się, że się dogadamy”, zarówno Węgrzy, Słowacy jak i Niemcy nieufnie spoglądają na praski zamek, na którym całkiem mądrze rządzą najpierw Masaryk, a potem Beneš. Budowana przez praskich polityków Mała Ententa okazuje się tworem, który w obliczu popularności nazizmu traci na znaczeniu, a partia Niemców Sudeckich choć nadal traktowana z wyższością, zaczyna przejmować rząd dusz.

Bardzo ciekawy jest wątek dotyczący traktowania przez polityków przybudówki nazistów w Czechach. Panuje powszechna zgoda, że z Niemcami się nie rozmawia, ich przywódców nie przyjmuje na oficjalnych spotkaniach, a decyzje podejmowane są bez ich udziału. Ale powoli się to zmienia - im więcej nacisków Hitlera, który Anschlussem Austrii pokazał, że nie cofnie się przed kolejnymi zmianami terytorialnymi, tym bardziej niektórzy “wymiękają” i przechodzą do negocjacji. Pokazanie miękkiego podbrzusza kończy się zwiększeniem żądań Niemców i tzw. “programem karlsbadzkim”, który de facto wzywa do oddzielenia terenów zamieszkanych przez Niemców od Czechosłowackiej republiki. To wszystko historia, którą możecie pewnie znaleźć w Google, jak bardzo wam się chce szukać, ale to co robi z nią Majewski to wspaniała literacko robota. Książka o historii, która jest żywa, dynamiczna, napisana ze swadą - to się zdarza rzadko.

Jest to też kolejna lekcja polskiej historii, w której nie jesteśmy tymi “dobrymi”. Nie jest daleko Beckowi do Hitlera, gdy rozważa, że można by było się przyłączyć do Niemiec w rozbiorze południowych - dla nas - sąsiadów, a zachowanie polskich oficjeli wobec czeskich polityków jest pełne rasistowskiej wręcz wyższości. Dobrze sobie przyswoić tą lekcję.

Na tzw. “rynku książki” znaleźć można wiele tytułów o historiach szpiegowskich. Nigdy nie zrozumiem jak można się lubować w ich lekturze, bo zawsze sprowadzają się do jednego - wszyscy wszystkich oszukują i w efekcie ktoś gdzieś ginie, indywidualnie lub bardziej masowo. Wszystkie to opowieści o służbach wywiadowczych nużą mnie, choćby były pełne najdziwniejszych historii o spiskach i wpływie efektu motyla na historię. Majewski też namiętnie sięga po czeskich i niemieckich szpiegów, ale za każdym razem są to opowieści zwarte, krótkie i nieprzytłaczające nagromadzeniem faktów. Dzięki kapitalnej konstrukcji - krótkich rozdziałów, pozwala na powolne zagłębianie się w meandry czechosłowackiej i nazistowskiej polityki i choć mamy do czynienia z monumentalnym dziełem, można je bez większego problemu w dwa-trzy wieczory przyswoić.

Lubię odwiedzać wydawców, zwłaszcza tych niezbyt uporządkowanych. Twórczy chaos w Krytyce Politycznej zawsze dobrze na mnie wpływa, więc siedziałem na sofie z psem u stóp zrelaksowany i przyjemnie się uśmiechając. Do pewnego momentu. Gdy usłyszałem zdanie (często je słyszę): “a może byś to przeczytał?”, poparte cegłówką z wydrukowanym nazwiskiem “Majewski” na grzbiecie, skrzywiłem się chyba trochę zbyt wyraźnie. W głowie upchnąłem “Studium kryzysu” na jakiś najbliższy kryzys zdrowotny i tak rozstaliśmy się dalej w sympatii. I jak mnie nie trzasnęło kilka dni temu! Jak ten facet to napisał! Mając w głowie milion faktów, przeprowadził mnie przez historię jak Charon przez Styks. Czuję, że popłynąłem z tym porównaniem, ale niech już zostanie. W odmętach rynku, setek tytułów i atrakcyjnych promocji połączonych z chwytliwymi hasłami, Majewski naprawdę robi wrażenie, pod którym pozostaję.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kaśka u Zapolskiej