Marlena Gruda, patronaty, Wydawnictwo Wyszukane, Miha Mazzini

[RECENZJA] Miha Mazzini, "Wymazana"

Jak do tego doszło, że aż sześć lat musieliśmy czekać na “Wymazaną” Mihy Mazziniego (tłum. Marlena Gruda), nie wiem, ale na szczęście już nadrabiamy ten stracony czas. Bo to jest proszę Państwa, książka po prostu fantastyczna. I piszę to z czystego, poruszonego serca, bo jeśli nawet mnie poruszyła opowieść Mazziniego, a nie słynę z wylewności uczuć i rozrzutnego dysponowania nimi, to myślę że podobnie jak mnie od “Wymazanej” nic was nie odciągnie.

Jest 30 kwietnia 1992 roku. “Poczuła lekkie łaskotanie na udzie”, a na dywanie “zaczęła rozkwitać czerwona plama”. Dziecko urodziło się 2 maja, o szóstej rano i ta historia byłaby co najwyżej opowieścią o fatalnych warunkach położnictwa w czasach nagle odzyskanej przez Słowenię niepodległości, gdyby nie problem z komputerem.

Zala Jovanović - “serbskie nazwisko po ojcu i bardzo słoweńskie imię”. Imię może dzięki matce, bo ojciec raczej wolał jakieś przykładne, ojczyźniane. Nie godził się nawet z faktem, że jego jedyne dziecko jest dziewczynką - mówił do niej “Synu”, co miało być pochwałą i pieszczotą w jednym. Nic dziwnego, że dorosła już Zala, przedszkolanka i kobieta niezależna z ojcem nie widziała się od dziesięciu lat. Z matką widywały się na cmentarzu w okolicach 1 listopada. To słoweńska tradycja, do której ojciec nigdy nie przywykł. Ale nie zabraniał.

- Nie ma pani w ewidencji - usłyszy Zala od dyrektorki porodówki. I tu się wszystko zacznie. Słowenia, która równo rok wcześniej ogłosiła swoja niepodległość, uznała, że osoby, które poza paszportem jugosławiańskim mają paszport innego kraju byłej Jugosławii, zostaną pozbawione słoweńskiego obywatelstwa. Niech wracają skąd są. Problem w tym, że Zala choć urodzona w Serbii, od dziecka mieszkała w Lublanie, po słoweńsku mówi bez akcentu, a miasta swojego urodzenia nigdy nawet nie widziała. Została wymazana. A wszystko przez to, że nie oglądała wiadomości, w których informowano - choć niezbyt często - o tym, że trzeba wystąpić o obywatelstwo kraju, w którym spędziło się całe życie. Trzeba udowodnić, że jest się swoim.

Mazzini opisuje dzień po dniu walkę Zali o odzyskanie dziecka, którego szpital nie chce jej wydać, traktując ją najpierw jako zakładniczkę, a gdy ucieknie - próbując oddać dziecko do adopcji znajomym dyrektorki szpitala. Autor dokładnie przygląda się konsekwencjom pozbawienia praw obywatelskich - Zala nie jest w stanie nic zrobić, niczego załatwić, po prostu jej nie ma. W końcu trafia do ośrodka dla uchodźców. Ona - lublańczanka. Do tego autor dorzuca dobrze skonstruowany wątek ojca dziecka, który okaże się całkiem przedsiębiorczy i zdeterminowany, by pomóc Zali, choć właściwie nic nie musi, a całość skonstruowana na podobieństwo dziennika wciąga i wypluwa osobę czytającą dopiero na ostatniej stronie.

“Wymazana” oprócz obyczajowych wątków jest powieścią o historii Jugosławii i trudnościach z rozliczeniami po upadku reżimu. Zali grozi deportacja do kraju ogarniętego wojną, za to jej ojciec, który przez lata pracował dla Tity i nawet na początku lat 90. uprawiał na prywatny użytek jego kult, może żyć spokojnie w Słowenii, bo został uznany za “swojego”, choć to on najwięcej tutaj zgrzeszył.

7 maja. Elegancka restauracja. Zala spotyka się z ojcem dziecka. Zabiera mu portfel. “Państwo zabiera ci obywatelstwo”, mówi, otwiera portfel, wyciąga dowód osobisty i wyrzuca go przez ramię. “Nie masz już ubezpieczenie zdrowotnego”. Właściwa karta ląduje na podłodze. “Ani wizy pracowniczej”. “Stajesz się podejrzany w banku”. “Nie masz już kredytu”. “Debetu”. “Zmienia się twoje życie osobiste” - tu Zala wyciąga zdjęcie kobiety z uśmiechniętymi dziećmi. Zasłania je dłońmi. Ale nie wyrzuca. Kim jest ojciec dziecka i dlaczego wiara w to, że demokratyczne państwo też podsłuchuje swoich obywateli, może uratować komuś życie? Warto się tego dowiedzieć.

“Wymazana” oczywiście przywodzi na myśl “Proces” Kafki, pokazując uwikłanie zwykłego obywatela w system, ale różni ją od książki urodzonego w Pradze pisarza wiara w to, że jak ironicznie pisze Mazzini, “nadzieja to wampir, wstanie także z grobu”. Wszystkie nasze niepodległości zbudowane są na wykluczeniu, demokracje krajów bloku socjalistycznego ufundowane są na fałszywym milczeniu, pogardzie i powtarzaniu tych samych struktur, z naiwną wiarą, że było to czynione dla czyjegoś dobra. Mazzini w “Wymazanej” poza opowiedzeniem wstrząsającej i wciągającej historii obyczajowej rozbija słoweński mit założycielski i robi to tak, że trudno po tym zasnąć. Ja bym na waszym miejscu biegł do księgarni.

Książka z moim patronatem, za który dostałem wynagrodzenie.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?