Wydawnictwo Literackie, Yuval Noah Harari, David Vandermeulen, Daniel Casanave, Michał Romanek
[RECENZJA] Yuval Noah Harari, David Vandermeulen, Daniel Casanave, "Sapiens. Powieść graficzna. Narodziny ludzkości. Tom 1"
Ta książka ma wszystkie cechy książki, której nie chce mi się nawet otwierać. Po pierwsze absolutnie niezachwycajacą, brzydką okładkę nawiązującą do słynnej książki słynnego intelektualisty-celebryty, który z komiksami mi się kompletnie nie kojarzy, a do tego wszystkiego… znowu mam czytać o “narodzinach ludzkości”? Mimo wdzięczności, że wydawca nadesłał dzieło, odłożyłem na stertę “książki dla dzieciaków, do przeczytania po tym jak przeczytam już wszystkie smutne książki o Holokauście i kilka tych, które wydaje się, że nie są o Zagładzie, a i tak są”. TO BYŁ BŁĄD. To jest doskonałe!
Pod tą naprawdę okropną okładką czai się jeden z najlepszych komiksów “inforozrywkowych”, jakie w życiu przeczytałem. Otóż Harari z pomocą Vandermeulena i Casanave zaprasza nas na wielka przechadzkę po początkach rodzaju ludzkiego. I jest to opowieść wrażliwa na współczesność, bo wcale nie będzie tak, że wielkim przewodnikiem po wszystkim będzie izraelski celebrytointelektualista, a naukowczynie i badacze z różnych kultur, którzy mówić będą i do dziewczynek i do chłopców, a w efekcie do każdego z nas. Zatem jest to komiks równościowy, lewacki, nie bójmy się tego sformułowania, a do tego erudycyjny ikonograficznie na tyle, że nawet niedoszły absolwent historii sztuki (ja) czasem musiał znaleźć wyszukiwarce odpowiedź na pytanie “skąd ja to kojarzę”? Wielokrotnie autorzy nawiązują do dzieł sztuki z całej naszej historii i robią to przezabawnie, z reszta humoru w “Sapiens” znajdziecie wystarczająco dużo. Wystarczająco, co znaczy, że nikt tu na siłę nie będzie nas gilgotał, ale co jakiś czas wprawiał w radosny acz nienachalny rechocik.
Co najbardziej zaskakujace, Harariemu i pomocnikom udało się w “Sapiensie” rozprawić z różnymi teoriami dotyczącymi wyjątkowości człowieka, a gdy już jego rozmówcy zgadzają się, że jakimś sposobem “homo sapiens” wygrał w ewolucyjnym wyścigu, pokazują że skutki tego są fatalne. Gdy większość “przyrody” ewoluuje sobie spokojnie przez tysiące lat, tak “homo sapiens” dokonał wręcz przewrotu w swoim zachowaniu w ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat. Skutki tego są różne - np. skłonność do bólu pleców (mamy za ciężkie mózgi), ale też wywoływanie wojen (musimy udowadniać dominację).
Człowiek w wizji Harariego jest bohaterem tragicznym - słabym i kruchym, ale przebiegłym i mądrym dzięki wspólnocie, którą tworzy dzięki mitologii i plotce. To są podstawy współczesnej antropologii, więc nic tu zaskakującego nie znajdziecie (no może poza dowodzeniem tego, że spółki z ograniczoną odpowiedzialnością to byty o podobnym statusie ontologicznym, co ciało Chrystusa pod postacią hostii). Ale to co zachwyca w “Sapiensie” to bogactwo form komiksowych - od inforozrywki, czyli takiego komiksu gdzie ktoś coś opowiada i mamy wykresy, tabelki, obrazki w zabawnej formie, przez przygodowe historie retro, po dyskretne aluzje do historii samego komiksu i superbohaterszczyzny. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, a to sprawia, że będziecie go sobie w domach wyrywać z rąk. Ja kwiczałem momentami z radości i musiałem dzielić się co zabawniejszymi fragmentami ze znajomymi, co mi się rzadko zdarza, bo ja dużo czytam i nie chcę stracić tych kilku ludzi, którzy jeszcze ze mną wytrzymują.
Rysunkowo narobili się autorzy potwornie, to jest niesamowita robota, piękne kolory, świetne i ciekawe kadry, a do tego… pamiętacie taki obrazek pokazujący rozwój ewolucji “homo”? Od małpy, przez erectusa po człowieka wyprostowanego? Postaci na takim rysunku były zawsze pokazywane z profilu i do tego raczej były to postaci męskie. A co, gdyby pokazać je całopostaciowo od przodu? I jeszcze wymieszać przedstawione płci? I do tego jeszcze przypomnieć, że to wszystko bzdura i w pewnym momencie na Ziemi większość z tych gatunków żyła obok siebie, choć niekoniecznie w zgodzie? Właśnie taki jest komiks Harariego i spółki - pokazujący, że zostaliśmy nauczeni pewnych ogólnych prawd, z których bardzo trudno nam wyjść.
Dodam, że dla mnie jako człowieka od języka i słowa bardzo ważne są fragmenty dotyczące funkcji plotki jako spajającej wspólnotę (tu kapitalne nawiązanie graficzne do twóczości Normana Rockwella) i fikcji jako jedynego sposobu pozwalającego na komunikacje i rozumienie świata w tak dużej wspólnocie, jaką tworzy homo sapiens. Czy można żyć bez fikcji? Zobaczcie, co ma na ten temat do powiedzenie Yuval Noah Harari i jego siostrzenica Zoe. Czekam na kolejny tom ich przygód, bo nigdy by mi się nie chciało przeczytać tylu książek o teoriach antropologicznych i socjoekonomicznych, których skrót tu dostałem. No i jak to jest graficznie opowiedziane, proszę Państwo. Państwo sami zobaczą gdzieś w necie plansze. A potem już tylko do księgarni i “pod choinkę”. A potem udajemy, że to dla potomka kupione, a my tak z ciekawości tylko podczytujemy. Przez cały dzień.
Skomentuj posta