Irit Amiel

Irit Amiel (1931-2021)

Pisała w przedmowie do "Spóźnionej":

"Kto może skuteczniej budować mosty porozumienia pomiędzy naszymi narodami aniżeli ludzie piszący, ludzie słowa? Bo przecież wszystko zaczyna się od słów. Słowa mogą zabijać albo wskrzeszać.

Człowiek rodzi się w jakimś kraju, jakimkolwiek. Mówi się do niego jakimś językiem, jakimkolwiek. Matka śpiewa mu w tym języku kołysanki, strofuje go, ojciec rozśmiesza, opowiada bajki. I staje się ten język najistotniejszym językiem jego życia.

A ja urodziłam się w Polsce i mówiono do mnie po polsku. Całe spektrum moich pierwszych doznań – dobrych i złych – było w języku polskim. Potem przyszło to, co się już dzisiaj wie aż za dobrze. Prawie wszyscy zginęli, a ja jakoś ocalałam i mając czternaście lat doszłam do wniosku, że Polska to bezwzajemna i beznadziejna miłość. Że trzeba szukać innego celu miłości. To nie Polska opuściła mnie, to ja opuściłam Polskę, kraj, w którym moja rodzina żyła od szesnastego wieku, w miasteczkach i wioskach w okolicach Częstochowy. Ja urodziłam się już w Częstochowie.

Opuściłam wprawdzie Polskę dla Izraela, ale język poszedł za mną i stał się tym ostatnim ogniwem łączącym mnie z moim dzieciństwem i z tym wszystkim, co się tutaj działo. Bo człowiek emigruje z kraju, ale trudno mu wyemigrować z języka. Trwa to bardzo długo, nieraz dziesiątki lat, aż można się będzie w tym nowym, choćby najpiękniejszym języku, poruszać zupełnie swobodnie, być w nim jak w domu. Aż kwiat w nim zapachnie, a motyl będzie tak barwny jak w języku macierzystym”.

---

Była to wielka, nie tylko polska, pisarka.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kaśka u Zapolskiej