Jarosław Kamiński, Wioletta Grzegorzewska, Sylwia Chutnik, Joanna Jagiełło, Jola Richter-Magnuszewska, Magda Kozieł-Nowak, Karolina Grabarczyk, Nika Jaworska-Duchlińska, Tomek Kozłowski

[RECENZJA] Sylwia Chutnik, "Pudel na dyskotece" i nie tylko

Mam bardzo dużo poważnych lektur “na wczoraj” i książkę do napisania na głowie, zatem spędziłem pół wieczora z książkami dla dzieci. Bo były naklejki. A bardziej na poważnie to chciałem zobaczyć jak pisarki i pisarze radzą sobie z materią książki dla dzieci uczącej czytać.

To wcale nie jest łatwe zadanie, bo autorki i autorzy muszą poruszać się w pewnych bardzo dokładnie określonych warunkach. I tak na poziomie pierwszym tekst powinien mieć do 200 wyrazów, zdania powinny być krótkie, a w czytanym tekście występować tylko głoski podstawowe. I chyba warunek “krótkich zdań” sprawił, że dorosłemu czytelnikowi naprawdę trudno czyta się te historyjki, bo pomiędzy jednym zdaniem, a drugim czasem jest bardzo dużo przestrzeni dla wyobraźni. Sylwia Chutnik napisała historię pudla, który wybiera się na dyskotekę. Ponieważ to pudel w Polsce, to po drodze zostaje napadnięty i spotyka policjanta. Tym razem jednak jest to policjant po właściwej stronie, a wszystko kończy się polubownie, bo kot-agresor będzie tańczył z pudlem na parkiecie. Bardzo oryginalne, kolorowe ilustracje Magdy Kozieł-Nowak dodają książce pewnego surrealistycznego uroku.

Jarosław Kamiński wziął się za edukację cyfrową najmłodszych i przypomina, że istnieje świat poza aplikacjami, choć bez przesadnego straszenia. Tu dziwi jedynie brak feminatywów, bo Maja jest “urwiskiem”, “piratem”, “muzykiem”, a jej mama “detektywem”. Z tym świetnie poradziła sobie zaś Wioletta Grzegorzewska, która w historyjce co prawda na poziomie trzecim, a więc takim gdzie zdania mogą być złożone, a wyrazy niekoniecznie najprostsze wprowadziła zamiast stracha na wróble, “straszkę”, którą dzieci nazywają “Panią Galotką”.

Sporo wątpliwości mam po lekturze “Wielkiego balu” Joanny Jagiełło (ilustracje Jola Richter-Magnuszewska), bo choć opowieść o Neli i tacie, którzy zamiast kupować kostium na bal, postanawiają sami go przygotować jest jak najbardziej na czasie i edukacyjnie trafiona, to podczas lektury zastanawiałem się nad tym, dlaczego jest to tak okropnie patriarchalna historia, z której wycięta została mama Neli. To tata odbiera Nel z przedszkola, lepi z nią bałwana, uczy jak być eko. A mama? Mama najwyraźniej pracuje w korpo na to wszystko, bo na stronie osiemnastej w końcu się pojawia: “Nel miała inny [niż ojciec - WSZ] stosunek do mody. Lubiła nowe trendy i nowe kolekcje, tak jak jej mama”. To jedyny moment, gdy pojawia się rodzicielka Nel, zatem można przypuszczać, że jej rodzice jednak są już po rozwodzie. Czy przyczyną były nieekologiczne zapatrywania mamy? Dlaczego matka nawet nie zadzwoni do dziecka z pytaniem jak było na balu? Czy Joanna Jagiełło napisała historię pełnego poświęceń i mądrego tacierzyństwa? Dramatyzowałbym.

Książka Karoliny Grabarczyk, “Letni koncert” pozostawiła mnie letnim, bo nie wiem dlaczego biedronki ciągle muszą gubić kropki. A bardziej na poważnie - jak na poziom drugi całkiem dużo tu pięknie brzmiących acz nieoczywistych słów, niestety niezilustrowanych, a było co rysować - marakasy, kotły, skorki i inne zwierzątka bzykające w trawie. Nika Jaworska-Duchlińska nie poświęca zbyt dużo uwagi szczegółom i choć to ilustracje urocze, kolorowe i migotliwe, to trochę żal, że nie połączono tu pożytecznego z pożytecznym. Na szczęście dzieci mogą zobaczyć o co chodzi w internecie, ale chyba nie do końca o to chodzi w książce dla dzieci.

Miałem o tym wszystkim napisać jakoś dowcipnie i żartobliwe, a znowu wyszło na poważnie. Cóż, już tak mam, że czytam sobie. I myślę. I nie wszystko kupuję nawet gdy ma być to skierowane do dzieciaków.

Więcej ilustracji w serwisie z ilustracjami.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jakie stopy opisała Szmaglewska?