Bohdan Zadura, Warsztaty Kultury w Lublinie, Kateryna Babkina
[RECENZJA] Kateryna Babkina, "Sonia"
“Tak w ogóle to życie się jej podobało”. Dość to zaskakujące pierwsze zdanie, bo przyzwyczajeni jesteśmy, że bohaterkom i bohaterom powieści życie zasadniczo się nie podoba. Udręczeni, zmęczone, z wątpliwościami, dramatami pojawiają się w literaturze pozwalając nam poczuć, że ktoś ma - w dobrym przypadku - gorzej od nas, albo przynajmniej podobnie. A Soni życie się podoba.
Kateryna Babkina, ukraińska pisarka “w miarę młodego pokolenia” pisze oniryczną balladę, ale jeśli przez słowo “oniryczny” rozumiecie coś, co się wlecze, ma dużo powidoków, a akcja jest niemrawa i bohaterka wciąż wam ucieka, to nic bardziej mylnego. Oniryczność Babkiny jest zaskakująco konkretna, a jej pisanie to połączenie realistycznej powieści obyczajowej z momentami nieprawdopodobnymi, trochę realizmem magicznym, trochę fantastyką.
Sonia jest kobietą wielkomiejską, choć z małego miasteczka. Ma przyjaciółki, zagranicznych kochanków, chodzi na imprezy i lubi jeździć samochodem. Przeżywa rozstanie z Luisem, swoją ostatnią i wielką miłością, zachodzi w ciążę. To już poważniejszy problem - Sonia bowiem nic nie czuje, nie wie czy będzie umiała pokochać przyszłe dziecko, czy w ogóle chce je urodzić, dlatego rusza do rodzinnego miasta. Tak zacznie się wielka wyprawa Sonii, która zawiedzie ją do mieszkania pary gejów, którzy postanawiają uciec do Polski, gdzie - jak przypuszczają - będzie im lepiej (tu kapitalna scena z babcią jednego z mężczyzn, która krzyżem i własnym ciałem próbue powstrzymać go przed wyjazdem). Sonia pojedzie z nimi, a gdy zaśnie za kierownicą na jej drodze pojawi się tajemniczy mężczyzna, sprzedawca marzeń. Geje trafią do Krakowa, Sonia z nowym kochankiem do Berlina, a ta historia ma dziesiątki innych wątków, bo to jest powieść drogi, w której nasza bohaterka co chwile kogoś spotyka, a czytelnik poznaje historie ludzi, którzy szukają swojego miejsca na świecie, rozmawiają o miłości i potrzebie bliskości, a są przy tym trochę nieporadni i trochę zabawni.
“Sonia” to fascynująca literacka podróż, w której szybkie tempo akcji spowalniają błyskotliwe dialogi i poetycki język wypełniajacy przestrzeń pomiędzy wydarzeniami. Bohaterka poszukująca własnej tożsamości opowiada rodzinne historie, pokazując, że problemy w relacjach są dziedziczone, a konserwatywny i patriarchalny świat, z którego pochodzi nie ułatwia radzenia sobie z emocjami. Babkina w niewielkiej rozmiarami “Sonii” robi coś na co wielu pisarzy i pisarek potrzebuje kilkuset stron rodzinnej sagi - uważnie przygląda się społeczeństwu i dokonuje jego krytyki. Sporo tu feminizmu, sporo o homofobii, ale jeszcze więcej o kobiecości i próbie poukładania świata. I choć jedyni geje, którzy się tu pojawiają to dobrzy geje z artystycznymi zamiłowaniami, a ja od dobrych gejów po kulturoznawstwie czy innych sztukach wyzwolonych dostaję wysypki, to wciąż jest to powieść, którą bardzo wam polecam, bo Babkina ma wszystko to, co cechuje świetnych pisarzy i pisarki - język, wyobraźnię i odwagę.
Książkę przełożył Bohdan Zadura i jak zawsze jest to świetna robota. Nawet nie znając oryginału można zobaczyć, że tłumacz doskonale rozpracował frazę, którą pisze Babkina. Jeśli chcecie się dowiedzieć gdzie mieszka ostatni w Europie pelikan - polecam.
Skomentuj posta