Czarne, Kacper Pobłocki, Piotr Oleksy, Marek Szymaniak, Świdwin, Festiwal Literacki w Świdwinie
Festiwal Literacki w Świdwinie
Po weekendzie w Świdwinie wiem już, że:
- do najbliższego oddziału położniczego jest 20 km
- w mieście nie ma lekarzy specjalistów
- do Kołobrzegu jeździ PKS (odjazd sprzed dworca) trzy razy dziennie, choć są różne wersje i niektórzy mówią, że nie ma połączenia. A to tylko 50 km.
- smog jest sporym problemem w mieście, gdzie może i remontuje się niektóre "poniemieckie" zabytki, ale co z tego jak obok miejskiego (ładnego) parku ktoś pali śmieci w kopciuchu.
Na spotkanie z Jankiem Mencwelem przyszedł burmistrz i jego zastępczyni, podczas rozmowy z Markiem Szymaniakiem pogadaliśmy z mieszkańcami o lokalnych problemach, które zamknięte w słowie "lokalne" wydają się mało ważne, a przecież ta lokalność dotyczy większości Polaków, o czym przypomniał Kacper Pobłocki zauważając, że żyjemy w kraju gdzie mniejszość decyduje o większości i to się płynnie łączy z dawnymi czasami. Adam Bodnar przy pełnej sali widowiskowej przekonywał, że najważniejsza jest edukacja obywatelska, bo dorasta pokolenie dla które nie zna innej polityki niż ta "bez żadnego trybu". Olga Gitkiewicz mówiła o kobietach i stereotypach, które rządzą ich biografiami, a Piotr Oleksy o budowaniu nowej wspólnoty na "wyspach odzyskanych" po 45 roku.
Nowa odsłona Festiwalu Literackiego w Świdwinie z którego wracam była okazją do nie tylko do mówienia, ale i słuchania, przyglądania się temu, jak żyje większość Polaków i Polek, o czym mieszkając w dużych miastach często się zapomina. I warto się tłuc siedem godzin pociągiem, by zobaczyć, że trzeba odświeżać sobie pamięć.
W Świdwinie kończę tegoroczny objazd festiwalowy. Od lubelskich Innych Brzmień, Festiwal Miłosza w Krakowie, przez Szczebrzeszyn, Sopot, krakowski Non Fiction, po Świdwin - bardzo to jest kształcąca przygoda. Dziękuję!
Skomentuj posta