Maria Apoleika, Znak
[RECENZJA] Maria Apoleika, "Psie sucharki 2"
“Śpiulokolot” nie jest może słowem, które “musicie znać, żeby obsłużyć swojego psa”, ale bardzo się przydaje jako określenie tego jak zasypiają pieski - wciąż czujne, powoli odpływają w krainę snu, czasem bardzo walcząc z opadającymi powiekami. Śpiulkolotu nie znajdziecie w drugiej książce Marii Apoleiki, twórczyni “Psich sucharków”, ale do lektury macie olbrzymi alfabet pojęć ważnych dla każdej osoby opiekującej się psim zwierzakiem.
Czasem mam wrażenie, że nic nowego w tego typu książkach nie znajdę, bo przeczytałem już kilkanaście poradników o psiakach i w większości z nich są podobne rady. Tylko w jednym, wyjątkowo skretyniałym, znalazła się pochwała teorii dominacji, ale na szczęście to odosobniony przypadek. To, co wyróżnia słownik Psich Sucharków to rysunki, dzięki którym może komuś łatwiej będzie przyswoić wiedzę na temat zwierzaków. Chociaż informacja o tym, że odpadków kuchenny “nie wyrzucamy przez okno, nie kładziemy pod wiatą śmietnikową, nie wrzucamy do stawu w parku” powinna być wydrukowana na drzwiach co drugiej klatki schodowej. Niesamowite jest to jak wiele osób uważa, że należy dzielić się ze zwierzętami własną strawą lub pozostałościami po jej przygotowaniu.
A co wasz piesek złapał podczas spaceru? Na naszym osiedlu mamy ze znajomymi nieformalny konkurs na najbardziej kuriozalne i straszne żarćka. Póki co wygrywa zupa rybna, w której wytarzała się G. Gigantyczny serdelek wynorany przez Tajfa również znalazł się na podium. Nie wspominając już o niebezpiecznych przygłupach wkładających gwoździe do kiełbas, bo i takich na osiedlu mieliśmy. Trzeba przyznać, że blokowa część dzielnicy, która ponoć pachnie w maju, jawi mi się jak tor przeszkód. Na szczęście po kilku latach wiemy już gdzie nie chodzić, a i rzadziej zdarzają się już obiady wyrzucane przez okna. Postęp jednak istnieje.
Przetoka, saneczkowanie, koprostazja i… hopsasan. “Psie sucharki” doskonale łączą nieprzytłaczającą dawkę wiedzy z humorem, przez co ten pozornie nudnawy alfabet czyta się naprawdę sprawnie. No i te rysunki! Pozostaję wiernym fanem i wydaje mi się, że Apoleika w jakiś sposób przyczyniła się do rozwoju polskiej, psiarskiej gadaniny. Pozostaję fanem słowa “ulaniec”. A, wy jakie macie ulubione psiarskie słówka?
Za to po raz pierwszy (a może już nie pamiętam?) spotkałem się w książce o czworonogach z informacjami o tym jak wykonywać resuscytację, czyli innymi słowy - jak udzielać pierwszej pomocy psiakowi, który stracił przytomność. Kilka bardzo ważnych informacji tutaj znajdziecie. Ale też coś, co chyba jest dla mnie w tego rodzaju książkach najważniejsze - zrozumienie, że nie zawsze będzie dobrze. Pisze Autorka “Psich Sucharków”, że “Rozsądek, umiar i czilówa” to “bardzo ważne cechy opiekuna, umożliwiające zrozumienie, że [piesek będzie czasem robił wstydowe akcje”. Zwyczajnie - nie wszystko pójdzie nam dobrze, nie zawsze zwierzak zachowa się tak, jakbyśmy tego chcieli, czasem w najmniej odpowiednim momencie postanowi postawić na swoim. No i co z tym zrobicie? Wdech-wydech i żyjemy dalej.
Podobnie jak wobec dzieciaków, wobec zwierząt warto przyjąć postawę wystarczająco dobrego opiekuna, a więc takiego, który robi ile może, ale też zna swoje granice i ograniczenia swojego podopiecznego. Niczego na siłę. Zwłaszcza w książkach dotyczących treningu zwierzaków powinno się bardzo wyraźnie to podkreślać - wspólny trening jest super i może być bardzo ciekawą formą wspólnego spędzania czasu, ale jak nie macie na niego wiele czasu, zastąpcie go inną formą, lub zwyczajnie odpuścicie. Psy jako takie szczęśliwe będą dalej.
“Psie Sucharki” i ich wszystkie słowa są zabawne, mądre i na luzie, który mi i Tajfunowi odpowiada. Gdybym miał wybrać jedną rzecz, której Tajfun mnie nauczył to właśnie dawanie sobie na luz i nierobienie niczego na siłę. Czasem jako coś się przewróci, a nie mamy siły tego podnosić, to niech sobie leży. Dystans do rzeczywistości, radosny sceptycyzm, dużo spanka.
Skomentuj posta