Olaf Clemensen, Aneta Kamińska, Wolna Ukraina

28.02.2022 - Olaf Clemensen, *** ("Bywają dni...")

“To historia nie o mnie”, napisała dzisiaj Sylwia Chutnik mając na myśli to, że musimy podzielić się przywilejami. Podpisuję się pod tymi słowami. Cieszy i wzrusza solidarna pomoc dla uchodźczyń i uchodźców z Ukrainy. Na stronach organizacji pomocowych, grupach fejsowych i w mediach znajdziecie namiary na nich. Są organizowane wolontariaty… słowem - bardzo dużo dobra się dzieje.

Do tego dochodzi też mnóstwo informacji z samej Ukrainy - od poważnych newsów, po dezinformację. Filmiki, zdjęcia, trochę antyputinowskiego czarnego humoru. Nasza przyswajalność treści z dnia na dzień będzie maleć, a w zalewie informacji trudno znaleźć te rzeczywiście istotne. Choćby z tego powodu prywatną i zawodową obecność w mediach społecznościowych ograniczyłem do minimum - mam nadzieję, że poezja trochę się Państwu przydaje w tych dniach.

Gdybym miał o coś zaapelować to właśnie o to, byśmy pamiętali, że to historia nie o nas, a o tych, którzy potrzebują pomocy. To nie skończy się jutro. Nawet gdyby miało dojść do zakończenia działań wojennych - przed nami długa droga.

Recenzje mogą poczekać. Czytać i pisać nie jest w tym zamęcie łatwo. Serwis książkowy wróci za jakiś czas, zostawiam Państwa w tym tygodniu z - sięgając po żargon reklamowy - wyselekcjonowaną specjalnie dla Was - poezją.

Dzisiaj wiersz Olafa Clemensena. W swoim ostatnim publicznym wpisie na fejsbuku poeta wrzucił napisaną przez siebie ikonę przedstawiającą świetego Jerzego walczącego ze smokiem. - Z jakiegoś powodu smok wygląda jak Putin - napisał. Rosyjskie wojska weszły do Ukrainy kilka godzin później.

***

Bywają dni,
Kiedy wiersze rodzą się i wylatują
Wielkimi stadami, tabunami, chmurami…
I rozlatują się.
W pokryte rosą poranki
Wielkie ryby,
Jazie i klenie,
Wypływają z głębin rzeki
I zajadają się
Młodymi wierszami,
Które powpadały, jak owady, do wody –
Trzepoczą łapkami,
Skrzydełkami.
Wiersze.
Syte ryby biją o poranną wodę –
Jak dojrzałą i pachnącą czereśnię –
Ogonami.

(tłum. Aneta Kamińska)

---

Бувають дні,
Коли вірші народжуються і вилітають
Великими зграями, табунами, хмарами...
І розлітаються.
Росяними ранками
Великі риби,
Язі й головні,
Випливають з глибин ріки
І ласують
Молодими віршами,
Що попадали, наче комахи, у воду –
Тріпочуть лапками,
Крильцями.
Вірші.
Ситі риби б’ють по ранковій воді,
Що немовби стигла й пахуча черешня,
Хвостами.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Co miał na piersi wykłute Azja Tuhaj-bejowicz?