Miesięcznik Znak, Wołodymyr Rafiejenko, Marcin Gaczkowski, Jurij Andruchowycz, Jarosław Hrycak, Wiktoria Amelina, Olena Szeremeta, Iwona Boruszkowska, Urszula Pieczka
"Znak" nr 5/2022 - "Tu mówi Ukraina"
- Byłoby dobrze, gdyby do Boga i ukraińskiej armii dołączyło NATO - pisze autorka książek dla dzieci Wiktoria Amelina w najnowszym numerze “Znaku”. Specjalna edycja miesięcznika poświęcona jest Ukrainie i to właśnie pisarze i pisarki z Ukrainy przedstawiają nam swoje “Pamiętniki z czasów wojny”.
Olena Szeremeta dodaje: “Jeszcze dwa dni przed wojną oglądałam filmik, jak szydełkować rękawiczki, a teraz oglądam instrukcję obsługi przeciwpancernych wyrzutni NLAW”. Tłumaczka z polskiego nie zamierza wstąpić do armii, “po prostu w tych czasach trudno znaleźć bardziej odpowiedni sposób na nieustający stres”.
Wołodymyr Rafiejenko, autor doskonałej powieści “Najdłuższe czasy” (tłum. Anna Ursulenko, Marcin Gaczkowski) wspomina, że w dniu wybuchu wojny planowali z żoną świętować rocznicę ślubu. W nieswoim domu. - W lipcu 2014 r. Porzuciliśmy wszystko i przyjechaliśmy do Kijowa, tydzień po wkroczeniu do Doniecka rosyjskich wojsk - pisze Rafiejenko.
Pisarz z żoną przez miesiąc żyli odcięci od świata w podkijowskiej wsi, “bez światła, bez zasięgu, bez internetu pod bombami rosyjskiej artylerii, w domu naszych drogich przyjaciół, który chwiał się i w każdej chwili mógł się rozpaść ze starości i od fali uderzeniowej”. Trzymał się “na wierze i miłości, dzięki nadziei, że Ukraina nas nie opuści”. Rafiejenko wspomina też o “palącym wstydzie, że twoim językiem ojczystym jest rosyjski”.
Rozmawiałem kilka dni temu z Andrijem Kurkowem, pisarzem który odniósł spory sukces “na Zachodzie” w latach 90., i który pisze po rosyjsku. I choć przestrzegał przed wykluczeniem rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, to przyznawał, że będzie pisał po rosyjsku, ale nie będzie w tym języku wydawał swoich książek. Rafiejenko nauczył się ukraińskiego jako dorosły człowiek i w tym języku zamierza dalej tworzyć.
Jurij Andruchowycz w rozmowie z Mateuszem Burzykiem zauważa, że w Ukrainie nastąpiła zmiana pokoleniowa, większość gubernatorów to ludzie w wieku 30-40 lat, których wiek i zachowanie kontrastują z “dziadkami z Rosji”, Czy młodość stawia czoła archaizmom? Można mieć wątpliwości, bo za “dziadkami” stoi mnóstwo młodych, przesiąkniętych propagandą ludzi, którzy niekoniecznie wyposażeni zostali w jakikolwiek etyczny hamulec. Ale zawsze to jakaś nadzieja.
Sięgnijcie po ten “Znak”, bo kilka ważnych rzeczy tu przeczytacie, jak choćby rozmowę z Jarosławem Hrycakiem, profesorem zajmującym się historią Ukrainy, który opowiada m.in. o tym skąd wziął się i jak kształtował ukraiński nacjonalizm, którym jeszcze niedawno straszono w Polsce niemowlęta. Hrycak przypomina, że pierwsze słowa hymnu Ukrainy powtarzają początek polskiego. Autor melodii hymnu, Mychajło Werbycki pochowany jest na cmentarzu przycerkiewnym w Młynach, wsi na Podkarpaciu.
Świetny jest też tekst Urszuli Pieczki, “Rodowody” o ukraińskiej literaturze, w którym znajdziecie kilka kolejnych wskazówek do dalszych lektury, zwłaszcza Wasyla Stusa, który zmarł w rosyjskim obozie pracy w 1979 roku. Jego wiersze na polski tłumaczył m.in. Marcin Gaczkowski, co mi przypomina jak wiele zawdzięczamy teraz ludziom, którzy przekładają dla nas te wszystkie artykuły, wiersze, wywiady. Zacytowane tu fragmenty przełożyli: Iwona Boruszkowska (Rafiejenkę) i Marcin Gaczkowski (Amelinę).
“Tu mówi Ukraina”, tak zatytułowany jest majowy numer miesięcznika “Znak”. Cieszy każda inicjatywa, która daje nam przyspieszoną lekcję świata naszych sąsiadów. Bo nie da się ukryć, że większość z nas była do tej pory na wagarach. Nie z własnej winy, ale po prostu tak się zdarzyło. Teraz czas na odrabianie lekcji.
Skomentuj posta