Miron Białoszewski
Mironowi Białoszewskiemu na setne urodziny
Z narodzeniem Mirona Białoszewskiego było tak, że Zenon z Heńkiem się pomylili.
Świętując 60 urodziny Białoszewski pisał w dzienniku:
- Dziś jest prawdziwa data moich urodzin.
A działo się to 30 lipca. Dalej poeta:
- Ojciec poszedł mnie zapisywać nie od razu po moim urodzeniu. Poszedł do parafii na Leszno ze stryjem Heńkiem (...). Zapomnieli, jak mi dał ksiądz na drugie imię. Powiedzieli – może Jerzy, niech będzie Miron Jerzy. Daty też nie pamiętali. – Ostatniego czerwca. Wpisano: 30 czerwca.
Wrócili do domu na Leszno. Baby im przypomniały, że ksiądz mnie ochrzcił Miron Bogdan, a urodziłem się ostatniego lipca, w niedzielę. No, ale już trudno, tak musi zostać, jak podali. Kiedy miałem kilkanaście lat, przez dziecięcą manię czy z letniskowych nudów zacząłem obliczać daty w tył i nie zgodziła się w 1922 roku niedziela z ostatnim lipca.
Pytam mamy – ostatniego lipca? – tak, bo przyniosłeś sobie Ignacego, ale nie chcieliśmy Ignacego, bo powiedział ktoś, że się mówi „głupi Ignac” – ale, mamo, 31 lipca w 1922 roku nie wypadał w niedzielę – tyś się urodził w niedzielę, w upał, była za pięć jedenasta w południe, ludzie szli do kościoła na sumę.
---
Zatem dzisiaj obchodzimy setną rocznicę wg. błędu braci Białoszewskich.
W innym miejscu w “Dzienniku” autor "Namuzowywania" napisał, że urodził się “na łóżku, na którym umierała moja babka o cztery lata wcześniej. Potem na tym samym łóżku, kiedy miałem szesnaście lat, umierał dziadek. Zresztą to łóżko on robił i podrzeźbiał w winogrona”. Sabina Jurgielewiczowa, siostra Zenona, która twierdziła, że była przy narodzinach Mirona wspominała, że dziadek “czytał nam Puszkina, Mickiewicza. Kochał wiersze. No i we wnuczku się odezwało”.
I to jak się odezwało!
Najlepszego panie Mironie!
Skomentuj posta