Jacek Giszczak, Cyranka, Mohamed Mbougar Sarr

[RECENZJA] Mohamed Mbougar Sarr, "Najskrytsza pamięć ludzi"

W końcu!

Czekałem na “Najskrytszą pamięć ludzi” od kilku miesięcy nagabując wydawcę o losy przekładu Jacka Giszczaka i ewentualną rozmowę z Autorem, bo to jest zdecydowanie jedna z najciekawszych książek, jakie w tym roku przeczytacie. A, że przeczytacie, to jestem niemal pewien, bo naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że nie zainteresuje was opowieść o młodym senegalskim pisarzu, który prowadzi śledztwo w sprawie innego senegalskiego pisarza i jego legendarnej powieści “Nieludzki labirynt”. Ta wydana w 1938 roku powieść sprawiła, że jej autor - T. C. Elimane został okrzyknięty “czarnoskórym Rimbaud”. Gwiazda Elimane’a rozbłysła nagle i równie szybko zgasła, a autor zniknął i pozostawił czytelników pełnych domysłów o swoje przyszłe losy.

Bohater i główny narrator książki Sarra, Diégane Latyr Faye, właśnie Elimanowi zawdzięcza zainteresowanie literaturą. “Afrykańskim autorom z mojego pokolenia, których wkrótce nie będzie już można nazywać młodymi, T. C. Elimane pozwolił wypruwać flaki w literackich potyczkach, zaciętych i krwawych. W jego książce było coś z katedry i areny” - pisze. I coś z katedry i areny jest w książce Sarra, to szkatułkowa powieść, w której znajdzie się miejsce zarówno na powieść w powieści, dziennik, pełną erotyki opowieść w typie bildungsroman, a do tego wszystkiego niesamowicie inteligentną krytykę postkolonialną. Bo przecież, czy Senegal naprawdę musiał wydać “czarnoskórego Rimbaud’a”, by Francuzi docenili literaturę czarnych autorów i autorek? Z drugiej strony pokolenia czarnych pisarzy i pisarek, którzy “podążali ku stronicom “Nieludzkiego labiryntu” jak manaty, które ściągają do źródła. By tam się napić”, nie trafiłyby nigdy na autora książki, gdyby nie Francja i jej rynek książki. Kto kogo zatem kształtuje?

“Najskrytsza pamięć…” jest też opowieścią niezwykle sprytną i zawierająca wiele możliwych dróg interpretacji. Już sama dedykacja jest problematyczna. “Dla Yambo Ouologuema”. To właśnie Ouologuem, malijski pisarz, który w 1968 roku za powieść "Le devoir de violence" dostał jedną z najważniejszych francuskich nagród, został oskarżony o plagiat książek Grahama Greene'a i André Schwarz-Barta. "Oczywiście" na język polski nikt jej nie przetłumaczył, więc nie możecie tłumnie ruszyć do bibliotek na studia porównawcze. Dzisiaj już wiemy, że o ile w powieści Ouologuema są pewne odniesienia do innych książek, tak autor nigdy ich nie ukrywał, a nagonka na niego miała rasistowskie podglebie. Autor wyjechał z Francji do Mali i nieomal zniknął. Podobnie jak Elimane z powieści Sarra, Ouologuem dopiero w ostatnich latach swojego życia i po śmierci w 2017 roku doczekał się uznania.

Faye, bohatera “Najskrytszej…” poznajemy już po debiucie. Jego niewielka powieść “Anatomia pustki”, którą opublikował “u nieszukającego rozgłosu wydawcy” sprzedała się w 79 egzemplarzach, wliczając w to zakupy samego autora. “A przecież tysiąc sto osiemdziesiąt dwie osoby zalajkowały post umieszczony przeze mnie na Facebooku, anonsujący rychłą publikację książki. Dziewięćset dziewiętnaście osób zostawiło komentarz. „Gratulacje!”” - żali się Faye. Na łamach afrykańskiej edycji “Le Monde” został nazwany “obiecującym autorem frankofońskiej literatury afrykańskiej”, co było “pochwałą dyskwalifikującą”. Bo to, o czym marzy Faye, to zostanie jednak wybitnym francuskim pisarzem. Marzy mu się powieść “wielka, ambitna i przełomowa”. Jak “Nieludzki labirynt” Elimane’a.

“Najskrytsza pamięć…” to zapis fascynacji literaturą i fascynująca literatura w jednym. Kalejdoskop niezwykłych postaci. Poznajemy na przykład senegalską diasporę młodych twórców i ich przywódczynię, skandalistkę, która dla Faye była “czarnym aniołem senegalskiej literatury, bez którego ta ostatnia byłaby kloaką śmiertelnej nudy, gdzie taplają się, niczym miękkie stolce”. To jest język! Gdzie indziej pisze o kongijskim autorze, że ten “jak surowy aerolit wtargnął do literackiego świata, zgarniając nagrody, zdobywając poklask i laury z obojętnością, która mogła być przejawem pokory albo arogancji”. Sarr wspaniale gra żarliwym patosem, poetycznością, niesamowitym bogactwem frazy, niemal barokowym w ozdobnikach, a wciąż czytelnym i nieprzygniatającym czytelnika.

“Mit literacki to plansza do gry”, pisze Sarr. I podobnie jak wielcy mistrzowie prozy iberoamerykańskiej, zaprasza nas do gry w literaturę, a “Najskrytsza pamięć ludzka” jest jak wielka podróż, czy może bardziej - niesamowicie rozbudowany seans z duchami. Bo znajdziecie tu i opowieść o literaturze, rasie, kolonializm, postkolonializm, wojny światowe i niezwykłe biografie. Faye rekonstruuje biografię Elimana’a, przytacza artykuły mu poświęcone, pisze swoją nową powieść, a wszystko to przecież jest fikcją. Jak u twórców postmodernizmu, tylko może trochę bardziej realistycznie.

Z pewnością zainteresuje was również fakt, że jednym z bohaterów powieści jest… Polak. I to jaki Polak! Od razu tłumacz i to kogo! Gombrowicza! Stanislasa poznajemy gdy chrapie i to mnie akurat nie zdziwiło, choć urzekło. Dodać należy też, że Sarr tworzy w “Najskrytszej…” misternie utkane apokryfy, pisząc choćby na nowo fragmenty dziennika Gombrowicza, z których wynika, że ten również miał kontakt z Elimanem.

Zachwyca bogactwo tej urzekającej, niesamowicie inteligentnej prozy. Sarr jawi się jako pisarz o niesamowitej wyobraźni, mistrz smutnej ironii, a jednocześnie genialny gawędziarz. Niesamowita jest umiejętność Sarra do opowiadania historii wieloma głosami, różnymi gatunkami literackimi, które nie rozpadają się, a tworzą spójną, epicką historię o tym, że literatura zmienia ludzkie życie. Niekoniecznie na dobre.

Okładka też świetna. Plakiat wymiata! A z autorem porozmawiam pod koniec miesiąca.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz