Stanisław Grochowiak, Warstwy, Gosia Herba

Stanisław Grochowiak, "Wiersze dla dzieci, il. Gosia Herba

Kupiłem dwa egzemplarze. Jeden na półkę, drugi do czytania i pożyczania. O! Taki koleżeński będę.

Stanisław Grochowiak nie miał zbyt wiele szczęścia do ilustracji w swoich książkach dziecięcych. Wydane w 1973 roku "To było gdzieś" i o pięć lat młodszy, "Biały bażant" z ilustracjami Marii Sołtyk nigdy mi się nie podobały, przyciężkie, przestylizowane, może sprawdzały się czterdzieści lat temu, ale współcześnie jednak rażą. Kilka lat temu ukazała się baśń Grochowiaka "Żyjątko, biedajstwo i ci inni" również z ilustracjami Sołtyk. Szczęśliwie dzięki wydawnictwu Warstwy w nasze (i mam nadzieję, że za chwilę w wasze) ręce trafia tom "Wiersze dla dzieci" zawierający utwory z dwóch wspomnianych tu tomików zilustrowane przez Gosię Herbę.

Mistrzostwo. To słowo, którego nie używam za często a tutaj pasuje znakomicie. W książce wszystko ma swoje uzasadnienie - fonty, kolory, rozmieszczenie wierszy i ilustracji, treść rysunków, które balansują pomiędzy emblematyczną zaledwie obecnością a skomplikowanymi, acz czytelnymi, planszami. Herba, której ilustracje z pewnością wielu z nas kojarzy, wcale nie ma na koncie zbyt wielu zilustrowanych książek. “Słoń na księżycu” (tekst: Mikołaj Pasiński) i “Lodorosty i bluszczary” (tekst: Jerzy Ficowski) oraz “Ogarnij miasto. Wrocław” to dość skromny, acz wybitny dorobek. Tym bardziej cieszę się z “Wierszy dla dzieci” - z takim talentem przyjemnie się obcuje. Głaszczę sobie okładkę radośnie.

Gorzej wypadają w tym towarzystwie same wiersze Grochowiaka. O ile w "To było gdzieś" mamy wesołe rymowanki stosowne nawet dla bardzo młodych czytelników i czytelniczek, tak w “Białym bażancie” poeta tworzy mikroopowiastki z przekazem edukacyjnym, które nie zawsze wydają mi się zjadliwe. Do tego oczywiście dochodzi sporo słów już anachronicznych czy trudnych do wyjaśniania maluchom oraz ten wyjątkowo niesympatyczny urok dawnych wierszy mających najmłodszych nauczyć miłości do ojczyzny, rodziny i zwierząt.

Skoro dziadka szanujesz i babunię kochasz,
Spojrzyj po ziemi polskiej, ile jest w tej ziemi
Pięknym znojem dźwigniętych staruszków-kamieni,
Których nikt już nie kocha.

Na szczęście jest też sporo wierszyków, które, choć dla dzieci, spodobają się nie tylko groupies Grochowiaka, do których z redaktorą Wróbel należymy. Szczególnie dostojnie wypada pierwszy utwór z “To było gdzieś”, poświęcony pamięci zmarłego w 1971 roku Czesława Janczarskiego, twórcy m.in. książeczki będącej koszmarem mojego dzieciństwa, “Jak Wojtek został strażakiem”. Fragment wiersza Grochowiaka:

Również te wiersze pokorne,
po-leśne, po-listne, po-korne
są dla was, Dzieci, jak schylenie czoła
nad snem spokojnym
Wielkiego Dzięcioła.

On już śpi - w skrzydłach - pogrążony w jaskry,
Misiów i Dzieci świetlisty Przyjaciel.
Nazywał się CZESŁAW JANCZARSKI.
Może
ten stukot,
ten dudniący stukot
Serca poznacie.

Przy każdej lekturze tego wierszyka wzruszam się odrobinę. Zatem na koniec, dla naszej i waszej przyjemności, Stanisław Grochowiak i tytułowy wiersz, “To było gdzieś”.

To było gdzieś latem.
A jeśli latem - to zatem
biegły trzy poziomki.

Poziomki krasnoludka są ziomki,
i proszą go na imieniny
do Cioci Maliny.

Ale krasnoludek
- mały i odludek - 
poszedł czytać gazetę
na jaśkach niezabudek.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz