Czarne, Gazeta Wyborcza, Niviaq Korneliussen, Dziwny Pomysł, Agata Lubowicka
[GAZETA WYBORCZA] Ma trzydzieści dwa lata, dwa psy i dziewczynę. Jest głosem pokolenia młodych Grenlandczyków - portret Niviaq Korneliussen
- Grenlandia nie jest moim domem. Żal mi Grenlandczyków - mówi bohater jednej z książek Niviaq Korneliussen. I dodaje: - Wstyd być Grenlandczykiem. Ale ja też nim jestem. Nie potrafię śmiać się z Duńczykami.
Mam dla Was dzisiaj tekst o jednej z najciekawszych młodych pisarek, której - szczęśliwie - obie książki znajdziecie w księgarniach w przekładzie Agaty Lubowickiej.
---
Stek z cebulą i sosem pieczeniowym - to zdaniem Aleqi Hammond, byłej premierki Grenlandii, najlepsze rzeczy, które poznała dzięki Danii.
Hammond zaskakiwała swoimi wypowiedziami duńskie media, wyrażając choćby nadzieję, że język angielski będzie miał kiedyś na wyspie status podobny do duńskiego. Nacjonalizm Grenlandczyków z pokolenia urodzonego w czasach kolonizacji wyspy przez Duńczyków jest coraz trudniejszy do przyjęcia dla młodszych.
- Starsze pokolenia myślą, że niszczymy kulturę Grenlandii, kiedy decydujemy się mówić po duńsku lub angielsku lub kiedy używamy języka grenlandzkiego mieszając go z innymi językami - mówi Niviaq Korneliussen, najsłynniejsza grenlandzka pisarka.
Ma trzydzieści dwa lata, dwa psy, Belle i Scouta, dziewczynę i mieszka w Nuuk, liczącej 19 tysięcy mieszkańców stolicy Grenlandii. - Dorosłe pokolenie jest często bardzo rasistowskie w stosunku do Duńczyków, ponieważ doświadczyło kolonizacji - mówiła w wywiadzie dla portalu information.dk. Dzięki Nagrodzie Krajów Nordyckich, którą zdobyła w 2021 roku za powieść “Dolina Kwiatów”, stała się ambasadorką Grenlandii.
Książka była krytykowana za mieszanie języków. Jej bohaterowie mówią zarówno po grenlandzku, jak angielsku czy duńsku. - Byłoby nieuczciwym, gdybym książkę napisała w tradycyjnym grenlandzkim. Młodzi Grenlandczycy mówią tak, jak postacie z książki. Mieszają języki, jak chcą - mówiła.
Decydujący wpływ na kształt dzisiejszej mapy politycznej naszej części Europy miał traktat wersalski. Jednak dla Skandynawów ważniejszy stał się ten podpisany w Kilonii w 1814 roku, na mocy którego Norwegia stała się częścią Szwecji, a Dania - do tej pory tworząca z Norwegią jeden kraj - zatrzymała jej zamorskie posiadłości. Mieszkańców Grenlandii nikt nie pytał o zdanie.
Norwegowie nie pogodzili się z utratą wyspy i dopiero w 1933 roku wyrok haskiego Trybunału sprawił, że Norwegia zakończyła okupację wyspy, a Duńczycy mogli zaprowadzić na niej własne porządki. Po 1945 roku zabrali się za nie na poważnie. Edukacja po duńsku i nauka “duńskich” wartości stały się obowiązkowe. Czasem zamieniając się w absurd. Duńczycy uczyli grenlandzkie dzieci sporządzania noszy z drewna, surowca, który na wyspie nie występuje. Szczapy drewna trzeba było przywozić z kontynentu. Dopiero w latach 70. nastąpiła zmiana i kolonizacja powoli, choć nie bez przeszkód, zaczęła przechodzić w proces zrozumienia wzajemnych relacji, choć do dzisiaj popularne jest w Danii powiedzenie "pijany jak Grenlandczyk".
W tym samym czasie, gdy Duńczycy próbowali zmusić grenlandzkich Inuitów do stania się idealnymi Duńczykami, państwa skandynawskie ustanowiły wspólną nagrodę literacką, mającą promować tamtejszą literaturę. Pierwszym laureatem Nagrody literackiej Rady Nordyckiej został Eyvind Johnson, szwedzki prozaik, który kilkanaście lat później otrzymał Nagrodę Nobla. Początki wyróżnienia przypominały o demokratycznym usposobieniu Skandynawów - w ciągu dziesięciu lat nagrodzono pisarzy i pisarki z niemal każdego państwa wchodzącego w skład Rady Nordyckiej, a do 2021 roku nagrodami mogli pochwalić się także twórcy piszący po lapońsku czy farersku. Wiadomość o przyznaniu nagrody piszącej po grenlandzku Niviaq Korneliussen została przyjęta z entuzjazmem przez duńskie media.
Więcej - TUTAJ
Skomentuj posta