Echa, Jodie Chapman, Szymon Żuchowski

[RECENZJA] Jodie Chapman, "Inne życie"

“Love story” na jakie zasługujemy. Powieść o miłości, która nie jest łaskawa, a bolesna i pozostawia po sobie zgliszcza. Trudno się oderwać od tej wspaniale napisanej powieści.

---

Choć nic nie zapowiadało, że książka o nieszczęśliwej, heteryckiej miłości może mi się spodobać, przepadłem na dwa dni w lekturze. Bo jest w powieści Chapman coś niesamowicie przyciągającego, sprawiającego, że czytelnik chce poznać ciąg dalszy tej trochę nostalgicznej, smutnej i uważnie eksplorującej odcienie miłości, książki.

Chapman w "Innym życiu" (tłum. Szymon Żuchowski) niezwykle sprawnie łączy przejmującą opowieść o dojrzewaniu, klasyczną "love story" w typie nowoczesnego "Romea i Julii".

Jest to książka, która pokazuje dlaczego co roku dostajemy kilkanaście świetnych debiutów z amerykańskiego rynku książki - widać tu przemyślaną konstrukcję, skupienie uwagi czytelnika na dramacie rozgrywającym się między trójką głównych bohaterów, świetnie pomyślane postaci drugoplanowe i nieprzegadane tło społeczne. Gdyby chcieć szukać wzorców tego, jak napisać dzisiaj powieść obyczajową, w której pozornie zużyte motywy mogą zyskać nowe życie, książkę Chapman można traktować jak podręcznik pisania.

- W Wigilię rano mój młodszy brat wyskoczył z okna swojego mieszkania na Manhattanie - przyznajcie, że to niezłe zdanie na początek opowieści. Chapman otwiera powieść zdecydowanie i mocno, by powoli przejść do wspomnień narratora i pewnego upalnego lata, piętnaście lat wcześniej.

Nick i Anna pracują w lokalnym kinie i dość szybko zakochują się w sobie. I choć jest to miłość całkiem namiętna, Anna wyraźnie obawia się w pełni pójść za głosem serca, a blokuje ją oczywiście religia - “Anna wyznawała jedną z tych religii, które gardzą wszystkim, co normalne. Boże Narodzenie, urodziny, upijanie się, seks przed ślubem: mowy nie ma”. Nick czasem znajdował na wycieraczce ulotki zostawiane przez Annę i jej poprzedniego chłopaka.

Zatem mamy konflikt idei i wartości, dorastania, a w tle spory rodzinne, rozwody, przemoc domową i całkiem sympatycznego, młodszego brata Nicka, o imieniu Sal. Wszystkie wątki krążą wokół miłości lub jej braku - miłości ojcowskiej, matczynej, zastępczej, młodzieńczej, erotycznej, jednorazowej, na całe życie. Chapman bardzo sprawnie w tym wszystkim się odnajduje, metoda retrospekcji ułatwia jej prowadzenie narracji tak, by nie zamęczyć czytelnika, a jednocześnie wciąż angażować go w odkrywanie historii Anny i Nicka, którzy po latach znowu będą mieli okazję być blisko siebie. Co z tego wyniknie? To już Państwo sobie doczytają.

Miłość u Chapman nie jest łaskawa. Jest połączona z żalem, bólem, poczuciem winy. To czyni “Inne życie” powieścią nie tylko realistyczną, ale i dużo bardziej skomplikowaną, niż by się to wydawało z samego opisu akcji. Na innym planie jest to też powieść o tym, czy sposoby tworzenia relacji zmieniły się na przestrzeni ostatnich kilku dekad - Nick zdaje sobie sprawę z patriarchatu, w którym wyrastał i próbuje jakoś inaczej budować swój związek. To, że mu się to nie uda nie jest niczyją winą.

Naprawdę nie mogłem się od tej historii oderwać.

---

Za recenzje otrzymałem wynagrodzenie i znajdziecie jej fragment na wyklejce książki wydanej przez Echa i przełożonej przez Szymona Żuchowskiego. Błędny jest tylko podpis pod tekstem, bo z agorowymi "Ksiażkami" od niemal dwóch lat nie współpracuję.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?